Pomoc koleżeńska

1.5K 53 8
                                    

Dzisiejszy dyżur rozpoczęłam od porządnej kawy. Ciągle jednak nie dawała mi spokoju wczorajsza rozmowa z Martyną. O co jej chodziło? Co ją wogóle interesuje mój chłopak. Faktycznie, kiedyś z nią o nim rozmawiałam. Kiedyś... kiedy byliśmy jeszcze razem. Damian jest obrzydliwe bogatym biznesmenem, nie łączyły nas żadne uczucia. Wtedy myślałam, że nie mam wyboru...z resztą nie lubię do tego wracać.
Dalej jednak nie wiedziałam, co zrobić z Martyną. Nie mam siły na żadne sztuczne związki. Wczoraj wyrwałam się tylko dla tego, że trener przechodził przed szpitalem. Wiedziałam, że pewnie będzie chciał już dziś zrobić trening, ale nie miałam siły. Postanowiłam więc jej unikać. W tym tygodniu nie mam z nią żadnego dyżuru, nie powinno to być trudne.

Do bazy weszli właśnie Basia z doktorem Górą, żwawo dyskutujący o rodzicielstwie, ząbkowaniu, żłobku i rozwoju swoich pociech.

- Hej Baśka, dzień dobry doktorro - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.

- Część Britney - przywitali się zgodnie.
- O czym tak dyskutujecie?
- O rodzicielstwie. Ciebie to chyba jeszcze nie dotyczy - powiedziała z wymownym uśmiechem Basia.
- Dżisas, dzięki Bogu! - prychłam w odpowiedzi.
- Ciesz się młodością póki możesz - powiedział Góra, po czym wszyscy sie zaśmaliśmy.

W tym momencie do bazy weszła Martyna, przyłączając się do rozmowy. Momentalnie się zmieszałam, wzięłam do dłoni telefon i zaczęłam w nim grzebać. Widziałam kątem oka jej spojrzenie w moją stronę. Wybawił mnie dźwięk wezwania z tabletu. Spojrzałam, co tym razem się nam trafiło i powiedziałam:
- Basia, wezwanie!

Dzisiaj jeździłyśmy podstawą. Narzuciłyśmy kurtki i wyszłyśmy w stronę pojazdu. Na miejscu zastaliśmy młodego chłopaka, który miał wypadek na hulajnodze. Zebrałyśmy wszystkie parametry, zrobiłyśmy badanie urazowe, sprawdziliśmy reakcje źrenic. Pacjent był przytomny i kontaktował, aż za dobrze. Był to typowy "podrywacz". Jeszcze tego mi dzisiaj brakowało. Niestety, byłyśmy zmuszone zabrać go do szpitala. Ręka była ewidentnie złamana. Podałam leki przeciwbólowe, wsiedliśmy do karetki i ruszyliśmy.

- Co robisz dzisiaj po pracy, mała? - spytał.
- Mały to ty masz mózg - warknęłam, słysząc śmiech Basi zza kółka. Widać świetnie się bawiła. Ja też się zrelaksowałam i zapomniałam o uciążliwej pracy, nigdy takich typów nie brałam na poważnie.
- Może urządzisz z mną nasz nowy dom, piękna? - nie poddawał się.
- Słuchaj, jak ja Cię zaraz urządzę, to dr House będzie miał zagadkę na 100 następnych odcinków - syknęłam w odpowiedzi.
Basia wprost kwiczała. Jak usłyszałam jej śmiech, również nie mogłam się powstrzymać.
- Baśka, ty lepiej uważaj, my chcemy w całości dotrzeć do tego szpitala - powiedziałam, wyglądając przez okienko.

***

Dyżur leciał i leciał. Po pracy postanowiłam dalej kontynuować szukanie dziewczyny Nowemu. Zasługuje na szczęście, a po rozstaniu z Zosią chłopak się kompletnie załamał. Teraz jej ślub... to go kompletnie dobiło. Może nie znam za dobrze córki Banacha, ale Piotrek z Kubą mi trochę opowiadali o historii ich związku. Myślę, że nie traktowała go poważnie, a on ją naprawdę kochał... Z Marianką mu nie wyszło, ale nie spocznę, póki nie sprobuje wszystkich dostępnych mi sposobów, by pomóc przyjacielowi. Właśnie tak. Jeszcze kiedyś będę świadkową na jego ślubie, a swoją córeczkę nazwie Britney.

Szłam z bistro w stronę bazy, aby znaleźć Nowego, kiedy właśnie zatrzymał mnie flirciarz.
- Uratowałaś mi życie, przecież muszę Ci się jakoś odwdzięczyć - zagadał.
- Dobra dobra, nie podlizuj już się, przecież to tylko złamana ręka - odpowiedziałam.
- No to co, przytulas na pożegnanie? - nie zdąrzyłam odpowiedzieć na propozycję, a chłopak przytulił mnie, zawieszając ręce na wysokości mojej talii. Było to co najmniej niekomfortowe.
- Dobrze, już starczy - przerwałam niezręczny przytulas i pożegnaliśmy się. Kątem oka zobaczyłam przyglądającego się nam Nowaka. Ruszyłam w jego stronę.
- No to co, teraz obiadek, szybki prysznic i spotkanie z Asią? - zagadałam.
- Czekaj, co? Jakie spotkanie? ... i z jaką Asią? - wzburzył się Nowy.
- Ja wiem, że z Marianką nie wyszło, ale Asia na pewno przyjdzie! Jest najlepszą studentką na roku, punktualna, dokładna, z poczuciem humoru, a poza tym mieszka całkiem nie daleko! Na pewno się polubicie! - przekonywałam.
- Nie ma mowy! Nie chcę iść na żadną randkę! - zaprotestował chłopak.

- Ojj, Gabryś... Asia to na prawdę super dziewczyna.. - ciągnęłam.
-

Britney, o co Ci chodzi? Po co to robisz? - przerwał. Zmieszałam się. Dopiero, gdy ktoś zadał mi te pytanie, a nie była to tylko rozkmina w mojej głowie, dotarło do mnie, jak bardzo mi zależy na jego szczęściu.
- Powiedzmy, że to taka... Pomoc koleżeńska! Chcę Ci pomóc, zasługujesz na szczęście!
Chłopak się zatrzymał, wziął głęboki wdech, by się uspokoić i opanowanym głosem powiedział:
- Britney, ja na prawdę doceniam to. Zrobimy tak: pójdę na tą randkę. Ale obiecaj, że po tym dasz mi już spokój z dziewczynami.
Skurkowany był tak uparty jak ja.
Stałam w ciszy, nie przekonana tym, że chłopak psuje mój plan. Po chwili przerwał ciszę.
- Britney! Obiecaj - upierał się.
- No dobra. - zgodziłam się nieprzekonana - Obiecuję. Podwieźć Cię?
- Jak byś mogła - odpowiedział z wdzięcznością. Ruszyliśmy w kierunku auta.

***

Dochodziła godzina 22.00. Kończyłam smażyć naleśniki, kiedy przyszedł mi do głowy pomysł, by napisać do Nowego.

Odblokowałam telefon i napisałam wiadomość:
B:"Jak tam randka z Asią?"
Nie musiałam długo czekać by otrzymać wiadomość zwrotną.
G: "Nie tak źle. Ona przyszła 🤨😅"
B: "Przecież nie każda kobieta jest taka sama, ale cieszę się, że się dobrze bawiłeś 🙂"
G: "Ale pamiętasz co mi obiecałaś, prawda?
B: "Chilluj boomer, sklerozy nie mam 🙄"
G:"Cieszę się. Dobranoc"
B: "Dobranoc ☺️"

Z konwersacji wyrwał mnie zapach spalenizny.
- A niech Cię diabli, Gabrielu Nowaku! Kim ty jesteś, żebym przez Ciebie spalała moje naleśniki.

Wtedy rozległ się dźwięk powiadomienia w moim telefonie.
G: "A! I jeszcze jedno. Dziękuję ❤️"
Czytając tą wiadomość trzeci raz, zorientowałam się, że uśmiecham się do telefonu.
- Co się z Tobą dzieje, Julka, sama nie wiem... - pomyślałam, kończąc smarować moje naleśniki Nutellą. Zasiadłam przed telewizorem, włączyłam Netflixa i zajadałam naleśniki. Tak właśnie spędziłam wtorkowy wieczór.

___________________________________________
Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał! Bardzo dziękuję za wszystkie głosy i proszę o udostępnianie tego ff, bardzo dużo nad tym siedzę i myślę, że jest całkiem nieźle. Swoje propozycje i opinie piszcie w komentarzach ❤️



Przeznaczeni sobie | Na sygnaleWhere stories live. Discover now