Wtuleni kochankowie

895 34 26
                                    

Ciepłe promienie porannego słońca padały na moje zamknięte powieki, przyjemnie je rozgrzewając. Chyba nigdy tak dobrze mi się nie spało, nie chciałam ich otwierać. Spięłam lekko mięśnie, jakbym przeciągała się w bezruchu. Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się nieświadomie. Świadomość wróciła dopiero po kilku sekundach i właśnie wtedy zorientowałam się, co się stało.

Laptop, na którym wczoraj oglądaliśmy film znalazł się w rogu na końcu łóżka, paczka chipsów leżała na podłodze. Ręce Nowego, z którym jak się okazało, usunęliśmy, oglądając film, oplecione były mniej więcej wokół mojej talii. Moja lewa ręka, czyli ta od strony zewnętrznej leżała wyprostowana na jego ramieniu, zaś dłoń od strony łóżka spoczywała na jego piersi. Głowę miałam wręcz wtuloną w jego klatkę piersiową. Broda chłopaka oparta była o czubek mojej głowy. Moja lewa noga oplatała nieco jego nogi; jego prawa ręka znalazła się nieco niżej niż moja talia. Zdecydowanie niżej. Podtrzymywała moje udo.
Nie ruszając się, próbowałam rozejrzeć się po pokoju w poszukiwaniu przyjaciół, jednak w pokoju nie było nikogo oprócz nas, a drzwi były zamknięte. Chwilę zajęło, póki zrozumiałam, co się właściwie stało.
W tym momencie Nowak poruszył głową zdecydowanie w dół, muskając swoimi ustami mój rozgrzany policzek. Nasze wargi niemal się stykały, gdy chłopak zaczął leniwie mrugać. Budził się. Przymrużyłam oczy, aby się nie zorientował, że leżę szokowana, spleciona z nim jak wtuleni kochankowie, od kilku dobrych minut.
Czekałam, aby sprawdzić, co zrobi chłopak. Przez przymrużone oczy widziałam, że sprawdza godzinę na zegarku. Przetarł oczy, po czym próbował się wyswobodzić z naszych uścisków. Uznałam jednak, że nie będę mu w tym pomagać. Leżałam prawie bezwładnie, ale przez sposób, w jaki byliśmy spleceni chłopakowi nie udawało się rozplątać nas tak, by mnie nie obudzić. Załapał za kocyk, który leżał w naszych nogach, po czym delikatnie przykrył mnie nim. Muskając moją twarz, przesunął kosmyk moich włosów, który niesfornie ograniczał moje pole widzenia. Zamknęłam szybko oczy, aby nie zorientował się, że wcale nie śpię. Po chwili usłyszałam jego głos.
- Britney... - szeptał powoli.
Gdy nie reagowałam, powtórzył próbę obudzenia mnie. Zaczęłam leniwie mrugać powiekami, jednak aby spojrzeć na jego twarz, musiałam mocno zadrzeć głowę do góry.
- Mhmm... Co jest? - mruknęłam, udając zaspaną, po czym podniosłam się lekko do pozycji półsiedzącej.
- Zdaje się, że usunęliśmy oglądając film... - powiedział lekko zakłopotany.
- Która właściwie jest? - spytałam, przecierając oczy.
- Prawie 10 - pogładziłam się po włosach z niedowierzaniem.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, jak zamurowani, przy tym spoglądając na siebie. Po chwili zorientowałam się, że Nowy dalej trzyma mnie za udo. Gdy on się zorientował, delikatnie zabrał dłoń, drapiąc się po karku w zakłopotaniu. Kąciki moich ust mimowolnie poszły to góry. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu w całej głupocie tej sytuacji.
- Idę zobaczyć, gdzie są tamci - leniwie zdjęłam z siebie koc, po czym wstałam, kierując się do kuchni.
- Idę z Tobą - mruknął chłopak, po czym ruszył za mną.
Ruszyliśmy razem do salonu, w którym zastaliśmy Kubę i Basię, siedzących na kanapie i popijających kawę.
- Dzieńdoberek gołąbeczki! - przywitał nas uśmiechnięty od ucha do ucha mężczyzna.
- Czemu nas nie obudziliście? - zapytałam leniwie.
- Tak wam się dobrze spało, tak uroczo się przytulaliście... Szkoda by było was budzić - śmiali się koledzy. Bardzo zabawne. Będą mieć z nas ubaw przez następne dwa miesiące, zapewne swoim szczęściem podzielą się z resztą bazy.
- Dzisiaj o 15 trzeba opuścić apartament - zmieniła temat Basia - Wieczorem będziemy już w Leśnej Górze.
Leniwie udałam się w kierunku pokoju i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Nie znoszę się pakować, gdy muszę wrócić z jakiegoś wyjazdu. Nigdy nie wiem, czy czegoś nie zostawiłam.

***

Nareszcie dom. Wyjazd, jak i samo szkolenie bardzo mi się podobały, jednak nigdzie nie ma tak dobrze jak we własnym gniazdku. Dzięki Bogu jutro mam jeszcze wolne, a pojutrze mój cykl życia wraca do normalności, o ile praca w ratownictwie może być normalna i rutynowa. Jednak dalej nie dawała mi spokoju sprawa mojej matki. Frustrowała mnie sama myśl, że ta kobieta znowu chce się wepchać do mojego życia. Myślałam, jak nie dopuścić do najgorszego. A co jeśli kiedyś jej się uda?
- Nawet tak nie myśl - powiedziałam sama do siebie, przygotowując kolację. - Julka, jesteś najsilniejszą dziewczyną na świecie, że mimo tego wszystkiego co przeszłaś, zajebiście się trzymasz, a w dodatku pracujesz w tak ciężkim psychicznie zawodzie jak ratownictwo medyczne. To ty decydujesz, kto jest i kto może byćw Twoim życiu. Już raz się jej pozbyłaś, możesz zrobić to tyle razy, ile będziesz chciała. To ty jesteś główną bohaterką swojego życia. To ty zostałaś sama, i właśnie sama sobie świetnie radzisz - lubiłam tak sobie powtarzać. Nigdy nie miałam w swoimi życiu kogoś, kto by mi tak powtarzał. Dlatego od zawszę liczę przede wszystkim na siebie. W ważniejszych i poważniejszych sprawach nie umiem zaufać.
Z resztą sama sobie się nie dziwię.
___________________________________________
Hejka! Myślę, że nikt się nie spodziewał tego powrotu, jednak zatęskniłam za Na Sygnale i jak tylko będę mogła, będę coś wrzucać. Nie mogę jednak nic obiecać. Dzisiaj krótko, chcę po prostu dokończyć to, co zaczęłam i kontynuować to w nawiązaniu o nowy sezon (a co za tym idzie, możecie się domyślić, że będzie bardzo ciekawie 😏). Wstępnie jednak przypuszczam, że jeśli emisja nowych odcinków odbędzie się w tym tygodniu, to i w weekend zobaczycie nowy, świeży rozdział. Piszecie swoje pomysły w komentarzach, jestem ciekawa, jak wy byście kontynuowali tę historię. Dzięki za wszystko! ❤️

Przeznaczeni sobie | Na sygnaleWhere stories live. Discover now