Dwuznacznie

1K 57 41
                                    

Pierwszy dzień zajęć minął mi bardzo szybko. Nie dość, że się dowiedziałam wielu ciekawych rzeczy to się bawiłam przy tym jak nigdy. Jestem mega farciarą, że akurat mi udało się tu przyjechać.
Właśnie smażyłam naleśniki na kolację dla przyjaciół. Kuba poszedł do sklepu, Basia się już myła, a Nowy siedział w sypialni. Matka dalej nie dawała mi spokoju. Wydzwaniała, wypisywała pretensjonalnie o tym jak mam żyć. Wypytywała dalej o tę sprawę, dlaczego zamiast pójść na prawo, lub chciaż na medycynę zdecydowałam się jeździć karetką, ale ten temat ciągnął się za mną odkąd zaczęłam studia. Była natrętna jak nie wiem co. Próbowałam jednak skupić swoje myśli na naleśnikach. Nie chciałam przecież ich spalić.

Nagle rozległ się dźwięk połączenia w moim telefonie, a na wyświetlaczu ujrzałam jej numer.
Poczułam w sobie nagłe moce destrukcyjne i chciałam rzucić telefonem o ścianę. Oparłam się rękoma o brzegi blatu. Podniosłam telefon i po chwili zawahania wzięłam głęboki wdech i odebrałam połączenie.
- Możesz dać mi spokój? Czego ty ode mnie znowu chcesz?! - zdenerwowałam się, jednak mówiłam najciszej jak tylko w takich nerwach mogłam. Nie chciałam, aby ktokolwiek z kumpli usłyszał tę rozmowę.
- Zostaw mnie w spokoju! Nie pisz do mnie, nie dzwoń i nie szukaj mnie - rozłączyłam się. Poczułam ciepły oddech na mojej szyi.
- Kto to był? - usłyszałam poważny głos przyjaciela, który widocznie usłyszał całą rozmowę. Jednym ruchem obróciłam się w jego stronę, jednak nie wiedziałam, że mężczyzna stoi aż tak blisko. Podparł mnie do blatu i zabarykadował drogę rękami po obu stronach mojego ciała. Skurkowany na tyle dobrze mnie znał, że wiedział, że w tej sytuacji prawdopodobnie odsunęłam bym się na bok i uciekła od niewygodnej odpowiedzi. Lecz po raz kolejny znaleźliśmy się bardzo blisko siebie.
- Co? To... Nikt - nie miałam pomysłu, jak wyjść z tej sytuacji. W zasadzie nie musiałam się przecież mu spowiadać, jednak czułam coś dziwnego... Patrząc mu w oczy jakbym nie mogła się mu oprzeć.
- Nikt? Mhmm... - drążył - Ktoś Ci nie daje spokoju, kto to jest?
Moje serce nagle przyśpieszyło. Przełknęłam nerwowo ślinę nie wiedząc, jak wybrnąć. Nie chciałam mu opowiadać o matce. Bałam się, że ona nie da i mu spokoju. Miałam wrażenie jakby dystans między nami stopniowo się skracał, skoczyłam zatem na blat, siadając na nim. Moje uda znalazły się między opartymi o blat dłońmi Nowaka.
On, widząc, że szukam sposobu, jak uciec nachylił się nade mną, zostawiając kilka centymetrów przestrzeni między nami. Jego głowa była nie wiele niżej od mojej.
- Nowy, to na prawdę nikt taki... - westchnąłam nerwowo.
- To Twój były? - spytał dociekliwe.
- Co? Jaki były? - zdziwiłam się - Skąd ty wogóle wiesz cokolwiek o moim byłym?
- Gdy się złościsz, śpiewasz takie rzeczy o których nawet nie masz pojęcia - powiedział nieco chłodno, arogancko jakby mu to troszkę nie pasowało.
- Nawet jeśli to mój były, to co w związku z tym? - nachyliłam się w stronę jego twarzy, zaglądając mu ciekawsko w oczy. Wprost kochałam droczyć się z nim w ten sposób. Znaleźliśmy się tak blisko, że mogliśmy poczuć swój każdy, najmniejszy oddech.
I musiało się stać to, co zawsze przydarza się mi w sytuacjach, które wyglądają... co najmniej trochę dwuznacznie.
- Jeju Britney co tu tak...
Drzwi od łazienki otworzyły się i w ich progu pojawiła się Basia. Oboje zwróciliśmy głowy w tamtą stronę.
- To ja Wam może nie będę przeszkadzać... - powiedziała z uśmieszkiem na twarzy i trzmychła w stronę drzwi do sypialni.
- A! I chyba wam się naleśnik pali! - dodała, po czym znikła za drzwiami drugiego pokoju.
Spojrzałam na patelnię obok.
- Cholerna jasna, Nowak! I widzisz co narobiłeś! Znowu przez Ciebie zchajcałam naleśniki! - zeskoczyłam nagle z blatu, jednak on nie był na to przygotowany. Skoczyłam wprost na niego. Od jednak, chcąc asekurować mnie i zapewne siebie, złapał mnie w talii. Poszłam ratować naleśnika. A raczej już samą patelnię.
- Jak to... Znowu? - zdziwił się Nowy.
- Przestań na chwilę zadawać pytania i mi trochę pomóż - powiedziałam, unikając jego kolejnych pytań.

Przeznaczeni sobie | Na sygnaleWhere stories live. Discover now