Ostateczny wyrok

625 27 78
                                    

⚠️ tw: przemoc, trauma
jak wiecie lub nie, jest to książka raczej odpowiednia dla młodszych czytelników, ale tu będzie trochę grubo + pojawiają się trochę mocne opisy i potencjalnie triggerujące dla niektórych wątki, także uważajcie
___________________________________________

Przewracałam się wciąż z boku na bok, próbując chociaż na chwilę zmrużyć oczy. Ciągle się budziłam, próbowałam się ułożyć w wygodnej pozycji, i kiedy udało mi się zasnąć, wybudzałam się. I tak w kółko. Wróciłam bardzo późno do domu, ponieważ po całodniowym dyżurze byłam na spotkaniu klasowym z Beniem. Byłam cholernie zmęczona, a mimo to nie mogłam zasnąć.

Wyciągnęłam rękę, szukając po omacku telefonu. Gdy podniosłam urządzenie i nacisnęłam przycisk, jasne światło ekranu zaatakowało moje gałki oczne.
- Dopiero 3... - mruknęłam sama do siebie, zakrywając twarz dłońmi - Cholera no, kiedy ja się wyśpię...

I kiedy dotarło do mnie te błogie i długo oczekiwane uczucie, że zaczynam odpływać usłyszałam nieznośny łomot, jakby centralnie za ścianą.
Nowak? Zaraz go chyba rozszarpię.

Poczułam nagły przypływ złości i, nie myśląc za wiele, ruszyłam w stronę pokoju mojego współlokatora zza ściany. Otworzyłam drzwi z impetem i wparowałam do środka.

- Bóg Cię opuścił?! Czego walisz? Od kilku godzin próbuję usnąć, na 6 mam do roboty, co chwila się budzę, a kiedy udaje mi się wreszcie zmrużyć oczy zaczynasz napierdzielać o coś w środku nocy?! Z małpą się na rozumy pozamieniałeś?! Nie je... - zanim jeszcze wpadłam w monolog, ratownik momentalnie przerwał moje wywody.

- Czy wyglądam na kogoś, kto robi kotlety czy kuje ściany w środku nocy? Przecież tak jak ty mam do roboty na rano... - mruknął zachrypniętym głosem, przecierając leniwie oczy. Wchodząc do jego pokoju, zastałam go siedzącego na łóżku, co by oznaczało, że go również wybudziły te hałasy.

O dziwo, jak na tą porę i okoliczności mężczyzna wyglądał bardzo dobrze. Cholernie dobrze.
Ubrany był w czarne dresy. I był bez koszulki. Pilnowałam się, aby nie popełnić tego błędu co ostatnio. Jego długie, rozczochrane loczki opadały na jego czoło. Co jak co, ale on jest wyjątkowo przystojny.

Byłam do tego stopnia wkurzona, że nie mal wbiegłam do jego pokoju. O tej porze myślenie było niesamowicie ciężkie, czego owoce mogłam zacząć już zbierać.

Gdy zatrzymałam się przy koledze zaczęło mi się robić co raz ciemniej przed oczami. Znowu poczułam, jakbym odpływała, tylko to nie było takie odpływanie, jak na łóżku.

Serce waliło mi jak dzwon, a tył mojej głowy zaatakował silny, ostry ból. Czułam, że zaraz osunę się na ziemię.

Złapałam się za głowę, niemal opadając na łóżko kolegi.
- Britney, co jest? - spojrzał na mnie zmartwiony kolega.
- Nicc... Trochę mi się w głowie zakręciło... - wyjaśniłam pośpiesznie, chcąc jak najszybciej uciąć temat.

- Trochę? Jak ty prawie mi tutaj zemdlałaś - powiedział, dalej lekko zachrypnięty, przykładając dwa palce do tętnicy na moim nadgarstku - Często Ci się to zdarza?
- Nie i tak, nic mi nie jest - zmarszczyłam brwii, gdy zorientowałam się, że powód tego całego zamieszania wcale nie minął.

- Ejj, słyszysz ty to? - spytałam, chcąc upewnić się, że znowu słyszę ten nieznośny hałas, a nie jest to dzwonienie w uszach od skoku ciśnienia.

- No i to wcale nie stąd... - zamyślił się Nowy - Jakby... z dołu?

- Co to za hałas? - w drzwiach stanął równie zaspany, zachrypnięty i zdezorientowany lekarz. I również bez koszulki.
Jego oczy skakały to ze mnie, to z kolegi siedzącego obok mnie. Następnie przeskanowały mnie od góry do dołu, a gdy dokonały się pewnie procesy myślowe w jego głowie, znowu się odezwał:
- Co wy robicie?

Przeznaczeni sobie | Na sygnaleWhere stories live. Discover now