Niewidzialny chłopak

3K 71 13
                                    

*Britney*
Dzisiaj mija pół roku odkąd pracuje w Leśnej Górze. Nigdy nawet bym nie pomyślała, że w tak krótkim czasie może się tyle wydarzyć w moim zwykłym, prostym życiu. Wypadek, utrata czucia w nogach, powrót do zdrowia, później jeszcze ten incydent na basenie... Jednak nie tylko  negatywne wspomnienia zostały mi z tego czasu. Wręcz przeciwnie. Podejmując tą ciężką i trudną drogę nie przypuszczałam, że w pracy może panować tak cudowna atmosfera. Oprócz drobnych nieporozumień, które zdarzają się zawsze i wszędzie, byliśmy jedną, zgraną, dużą ekipą. Nawet moja relacja z Nowym, mimo, że zaczęliśmy wręcz od nienawiści. O mały włos nie potrąciłam go samochodem, a następnego dnia okazało się, że pracujemy razem! Gabryś był jednak inny niż wszyscy. Było w nim coś, co szczególnie mnie do niego przyciągało i wzbudzało zaufanie. Tylko jemu powiedziałam o śmierci mojego ojca. Mimo, że to było lata temu, dalej mi ciężko jak o tym pomyślę, już nie mówiąc nic o zwierzaniu się komuś. Jednak przed nim się otworzyłam.

Z moich porannych rozkmin wyrwał mnie dźwięk budzika.
- 6.30 - przeczytałam ekranu telefonu. Do pracy miałam na godzinę 8, miałam zatem półtorej godziny, aby się wyszykować i zdążyć na czas.

***

Dotarłam do pracy 10 minut przed 8. Idealnie, aby się przebrać i przygotować do dyżuru. Dzisiaj był mój pierwszy dzień w pracy od treningu na basenie, podczas którego o mało nie utknęłam.
Osoby, które były w bazie bardzo ciepło mnie przywitały - wśród nich Basia,  Zdzisław, Nowy i doktor Góra. Była jeszcze Martyna, która wyglądała, jakby wstała lewą nogą. Posłała mi tylko przenikliwe spojrzenie i odwróciła się, by zrobić sobie kawę.

- Może źle się czuje, czy coś - pomyślałam, nie przejęta jej brakiem wigoru, poczym poszłam się przebrać. Gdy wróciłam, zastałam również Benia, z którym się przywitałam. Dzisiaj jeżdżę właśnie z nim i z Nowym. Korzystając z chwili wolnego czasu, poszłam do bistro po coś słodkiego. Za mną z bazy wybiegł Nowy.

- Jak się czujesz? - zapytał brunet.
- W porządku już - odparłam.
- Ja chciałem się zapytać o treningi... czy się nie rozmyśliłaś. To znaczy zrozumiemy, jeśli będziesz chciała zrezygnować...
- Nowy... - przerwałam mu - Naprawdę jest już okej. Chcę ćwiczyć. Może uda mi się pokonać ten lęk? A poza tym, po tych wszystkich wypadkach i kontuzjach muszę wrócić do formy - przekonywałam chłopaka.
- No dobrze. Kawy? - zaproponował z uśmiechem na twarzy przekonany.
- Z wielką przyjemnością - odparłam.

Gabryś poszedł zamówić nam napoje, a ja zajęłam miejce przy oknie. Po chwili przyszedł z powrotem z dwoma filiżankami.

- Karmelowe Machiato na mleku roślinnym - powiedział Nowy, stawiający przy mnie moją kawę.
- Pamiętał - pomyślałam, po czym podziękowałam.

Piliśmy spokojnie, omawiając różne codzienne tematy, kiedy nagle przez radia usłyszeliśmy głos Benia.

- Nowy, Britney! Wezwanie!
- Idziemy - odpowiedział Nowy - No cuż, robota wzywa. Wstaliśmy z naszych miejsc i udaliśmy się do karetki.

***

- Nastolatek, utrata przytomności, objawy zatrucia. Kwiatowa 9A, Skrzypkowice - powiedział szef, gdy weszliśmy do pojazdu.

- To kawałek stąd - odpowiedział Nowy, ruszając spod szpitala.

- Niestety nie mają nikogo bliżej - odparł Vick.

***

Dojeżdżaliśmy już na miejsce. Faktycznie, z pół godziny jechaliśmy. Wyjrzałam przez okienko do szoferki. Była to całkiem pusta wieś.

- Weźcie wszystko, nie wiemy ile będziemy jeszcze iść przez te pole - rzucił Benio.

Kiedy odwróciliśmy się, zobaczyliśmy mężczyznę biegnącego w naszym kierunku między alejami drzew.

- Doktor Benjamin Vick, pogotowie ratunkowe. To pan nas wzywał? -  zapytał zasapanego mężczyznę.

- J-ja tylko na chwilę do domu poszedłem, wróciłem, a a on tak tam leży! No nie stujcie tak, zróbcie coś! - wykrzykiwał nerwowo.

-Dobrze, niech pan prowadzi - odpowiedział lekarz, po czym ruszyliśmy za mężczyzną.
Chłopak leżał na środku sadu bez ruchu.

- Halo? Słyszysz mnie? - zapytał lekarz, klękając przy pacjencie - Nieprzytomny, spocony, pienista wydzielina z ust.
Nowy i ja zaczęliśmy sprawdzać parametry. Benio sprawdził reakcje źrenic.
- Tętno 92, saturacja 91 - odczytałam na głos pomiar.
- Ciśnienie 90/60 - dodał Gabryś.
- Wygląda na zatrucie - powiedział lekarz, po czym zaczął odsłuchiwać płuca młodego pacjenta.
- Obrzęk płuc, niedobrze - dodał po chwili - Usybiamy, intubujemy, podłączamy respirator.
- Syn na coś choruje? Może przyjmuje jakieś leki? - zapytałam mężczyznę stojącego za mną.
- Nie... chyba nie - odrzekł.
- Jak to "chyba"? - zaczął dopytywać Nowak.
- Syn nie mieszka ze mną od lat, zawsze był zdrowy jak ryba - odpowiedział ojciec chłopaka.

Widziałam niepewność na twarzy Benia. Chyba nikt z nas na tym etapie nie miał pomysłów, co mogło doprowadzić pacjenta do takiego stanu. Po chwili ciszy, gdy Benio zobaczył, że zrobiłam już wkłucie, zaczął wymieniać leki, które mamy podać pacjentowi. Z pewnymi komplikacjami udało się skontaktować z matką nastolatka. Izoluje ona dziecko od ojca, nie wie, że on tu jest. Gdy doktor rozmawiał z kobietą, ja z Nowym wpadliśmy na rozwiązanie.
Pacjenta zawieźliśmy do szpitala, gdzie potwierdziła się nasza teoria - opryski drzew.

Resztę dnia spędziliśmy na nieco łatwiejszych i spokojniejszych wezwaniach - chociaż w tyn zawodzie ciężko mówić o spokojnych przypadkach. Dwa zawały, wstrząs anafilaktyczny i udar. Na szczęście za każdym razem byliśmy na miejscu w porę i udało się każdego pacjenta uratować. Idealny powrót do pracy po przerwie.

***

Stałam przy szafkach, przebrana już w swoje codzienne jeansy, jasną bluzę i różową kurtkę przypominającą puszysty kożuch. Skończyłam nakładać błyszczyk, pożegnałam się z Nowym i wyszłam w kierunku samochodu. Zatrzymała mnie po drodze Martyna z Lidzią w wózku. Uśmiechnięta i szczęśliwa. Jakby inna osoba niż rano. Po chwili zaczęła wypytywać o mojego chłopaka, mówiła, że nikt go nie widział. Gdy zaczęła dopytywać o zerwanie, postanowiłam jej przerwać.

- Sorry Martyna, ale do czego zmierzasz? - spytałam.

- Musimy znaleźć Ci chłopaka! Jak to możliwe, że taka piękna dziewczyna jak ty jest sama?

___________________________________________
Mam nadzieję, że spodobał się wam pierwszy rozdział ❤️ Jest on ściśle związany z wydarzeniami z ostatnich odcinków, myślę że w następnych rozdziałach będziemy trochę się oddalać od tego

Przeznaczeni sobie | Na sygnaleWhere stories live. Discover now