ALEXANDER

231 24 13
                                    

Mimo że w Nowym Jorku triumfowałem trzykrotnie, nigdy nie przepadałem za startami w US Open. Zachowanie amerykańskich kibiców jest wręcz karygodne. W trakcie meczów krzyczą, jedzą, spóźniają się, przeszkadzają – zero poszanowania dla kultury tenisa. Powinni się nauczyć od nas, Brytyjczyków, co to znaczy turniej z prawdziwego zdarzenia.

W tym roku nie mogłem się doczekać wyjazdu do Nowego Jorku. I to bynajmniej nie dlatego, że to ostatnia w tym sezonie okazja na zdobycie wielkoszlemowego tytułu. W końcu zobaczę się z Amelią. Po ponad dwóch miesiącach rozłąki.

Oczywiście to nie tak, że przez ten czas nie mieliśmy ze sobą kontaktu, ale był on mocno ograniczony. Podczas kiedy Amelia odpoczywała w Polsce, lecząc kontuzję, ja startowałem w turniejach ATP w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Jeden z nich nawet wygrałem. Miałem nadzieję, że uda nam się z Amelią spotkać w Cincinnati, gdzie w tym samym czasie rozgrywano turnieje ATP i WTA, ale niestety Amelia nie zdołała się do niego zakwalifikować. Kiedy wraz z teamem dotarłem do stanu Ohio, sztabu Gałczyńskiej już tam nie było. Przypuszczam, że to sprawka Marzeny, która utrudnia nam kontakt, jak tylko może.

Mimo to dzwoniliśmy i pisaliśmy do siebie regularnie. Rozmawialiśmy o moich turniejach, jej rehabilitacji, zwykłych codziennych sprawach. Żadne z nas nie poruszyło tematu naszej relacji. Tak jak obiecałem, dawałem Amelii czas, aby uporządkowała swoje uczucia, a ona najwyraźniej wciąż nad nimi rozmyślała, skoro nie dała mi żadnego znaku. Wiedziałem tylko tyle, że zakończyła znajomość z fizjoterapeutą, który pod pretekstem choroby matki zrezygnował z przyjazdu do Stanów. Przypuszczam, że prawdziwy powód jego nieobecności jest zgoła inny, ale tym lepiej dla mnie, że nie ma go w pobliżu Amelii. Nie będę musiał znosić jego zazdrosnych spojrzeń.

Dziś, po raz pierwszy od Wimbledonu, zobaczymy się z Amelią na żywo. Kilka razy udało nam się połączyć na wideo rozmowę, ale nie trwały one długo ze względu na mój napięty grafik i dzielącą nas różnicę stref czasowych. Długo ubolewałem nad tym, że w Londynie nie mieliśmy sposobności, aby się pożegnać. Byłem nawet gotowy wybrać się na krótką wizytę do Polski, aby na własne oczy przekonać się, że kontuzja Amelii nie jest na tyle poważna, aby na dłuższy czas wyeliminowała ją z rozgrywek. Jednak zarówno Gałczyńska, jak i mój menadżer szybko wybili mi ten pomysł z głowy. Odpuściłem choć nie przyszło mi to łatwo. Próbując zagłuszyć tęsknotę, skupiałem się na tenisie. Korzystałem z tego, że moja forma wróciła na dobre tory. Szkoda tylko, że nie miałem przy sobie osoby, która mnie uskrzydlała. Ale już za moment się to zmieni.

– Alex, mordo, weź się uspokój. – Martin posyła mi pełne politowania spojrzenie. – To, że będziesz nerwowo krążył pod drzwiami i co pięć sekund spoglądał na telefon, nie sprawi, że szybciej ją zobaczysz.

Prycham lekceważąco, choć oczywiście mój menadżer ma rację. Nic nie mogę jednak poradzić na to, że zachowuję się jak zniecierpliwiony nastolatek przed balem maturalnym, na który ma zabrać najcudowniejszą dziewczynę ze szkoły.

Przez ostatnie tygodnie Martin nie miał ze mną lekko, ale dzielnie znosił wszystkie moje humory. Uznał, że skoro popadłem w stan zakochania po raz pierwszy w życiu, to będzie dla mnie pobłażliwy. Przypuszczam jednak, że prędzej czy później ta cierpliwość się skończy. Choć teraz, kiedy będę miał Amelię pod ręką, nie powinienem być już tak nieznośny.

– Ileż można jechać z kortów treningowych do hotelu? – mruczę pod nosem, obracając nerwowo w dłoni telefon.

Amelii udało się przekonać matkę, abyśmy podobnie jak w Paryżu zakwaterowali się w tym samym hotelu. Marzena nie była zachwycona tym pomysłem, ale skapitulowała, kiedy Martin rzeczowo wyłożył jej plusy takiego rozwiązania, jak chociażby nietracenie czasu na osobne dojazdy na treningi. Ja oczywiście mam w tym głównie inny cel. Liczę, że zyskam więcej możliwości na przebywanie z Amelią sam na sam. Co prawda matrona będzie w pobliżu, ale to przeszkoda do opanowania. Poza tym, jeśli Amelia zdecyduje się ze mną być, przecież nie będziemy się wiecznie ukrywać przed światem i jej matką.

Love OpenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz