AMELIA

239 23 10
                                    

Przyjęcie urodzinowe Alexandra trwa w najlepsze. Stojąc na przestronnym balkonie, przyglądam się gościom tańczącym do nieznanych im taktów disco polo. W pierwszej chwili miałam ochotę udusić Kamilę za wybór repertuaru, ale znajomi Alexa zaskakująco dobrze bawią się przy piosenkach Akcentu czy Boys. Może nierozumienie tekstu korzystnie wpływa na odbiór tych utworów.

Zatrzymuję wzrok na Alexandrze. Rozmawia o czymś z moją siostrą. Cieszę się, że złapali dobry kontakt, ale jednocześnie mam obawy, że Kama nagada mu o mnie jakichś głupot. Wiem, że nie miałaby niczego złego na myśli, ale czasami za bardzo rozplątuje się jej język. Oby tym razem potrafiła trzymać go za zębami.

Bardzo mi miło, że Alex zaprosił nas na swoje urodzinowe przyjęcie, choć czuję się tu odrobinę nieswojo. Fakt, znam gości, bo to głównie ludzie ze sztabu Haywarda, ale mimo to nie potrafię się w tym towarzystwie odnaleźć. Miałam nadzieję, że moim ratunkiem będzie Kamila, ale ta okazuje się duszą imprezy. I w taki oto sposób ląduję samotnie na uboczu.

Na moment wracam myślami do osoby, która mogła dotrzymać mi towarzystwa dzisiejszego wieczoru, ale kategorycznie tego odmówiła. Z jednej strony rozumiem, że Szymon nie miał ochoty odwiedzać Alexandra. Z drugiej przykro mi, że robił mi wyrzuty z powodu tego, że ja się tu wybieram. Nie od dziś Szymon wie, jak bardzo ważny jest dla mnie Alex. Sądziłam więc, że nawet jeśli nie będzie zadowolony z mojego uczestnictwa w przyjęciu, to chociaż zrozumie, dlaczego zależy mi, aby tu być. Ale skoro w tym względzie mnie zawiódł, to może znak, abym zastanowiła się, czy chcę wchodzić w związek z kimś, kto nie potrafi uszanować moich wyborów.

Nie chcę jednak teraz o tym myśleć. Przyszłam tu, aby razem z Alexandrem świętować jego urodziny. Sercowe rozterki mogę odłożyć na jutro.

– Dlaczego nie bawisz się z nami?

Niespodziewanie obok mnie staje wujek William, który jeszcze chwilę temu pląsał na prowizorycznym parkiecie z psycholożką Alexa. Pytanie, które mi zadaje, jest analogiczne do tego, które usłyszałam od Martina kilka minut wcześniej. Moja odpowiedź jest identyczna.

– Nie przepadam za tańcami. W przeciwieństwie do siostry za grosz nie mam do nich drygu. – Posyłam mężczyźnie ciepły uśmiech.

– E tam, bez tego też można się świetnie bawić – stwierdza, puszczając mi oczko. W tej chwili zauważam subtelne, ale niewątpliwe podobieństwo do jego siostrzeńca. – Solenizant na pewno byłby uradowany, gdybyś sprezentowała mu chociaż jeden taniec.

W tej uwadze nie ma żadnych podtekstów, ale z jakiegoś powodu odnoszę wrażenie, że William wie. Wie o tym, że plotki o moim romansie z Alexem nie są tak zupełnie bezpodstawne. Mam cichą nadzieję, że nie będzie ciągnąć tego tematu. Nie jestem gotowa rozmawiać o tym z najbliższymi mi osobami, a co dopiero z obcymi.

– Taniec ze mną były dla niego raczej karą niż prezentem – stwierdzam. – Na sto procent bym go podeptała, a lepiej nie ryzykować kontuzji stopy przed jutrzejszymi meczami.

William śmieje się serdecznie.

– Myślę, że mimo wszystko Alex byłby skłonny podjąć to ryzyko. Kariera jest dla niego ważna, ale chyba w końcu zaczął dostrzegać, że w życiu coś innego może się okazać równie cenne.

Mężczyzna patrzy na mnie znacząco, jakby w ten sposób chciał mi przekazać, że w jego ocenie zainteresowanie Haywarda moją osobą wykracza poza granice zawodowe. Jestem wdzięczna, że nie robi tego wprost i tym samym szczędzi mi kolejnego dziś zakłopotania.

– A tak w ogóle to jestem ci winien podziękowania – oznajmia niespodziewanie, a ja spoglądam na niego z zaskoczeniem. – Jako jeden z nielicznych wiem, w jak bardzo kiepskim stanie był Alex przez ostatnie półtora roku. I nie chodzi mi tylko o zdrowie fizyczne, ale przede wszystkim psychiczne. Kiedy usłyszał, że być może już nigdy nie wróci na kort, w pierwszej chwili to go złamało. Nigdy wcześniej nie widziałem go tak zrezygnowanego. Ale potem postanowił, że zrobi absolutnie wszystko, aby znów zagrać i udowodnić sobie oraz innym, że wciąż stać go na zdobycie wielkoszlemowego tytułu. Od dziecka był uparty, nigdy nie odpuszczał, tylko jak taran parł do przodu. Tym razem było tak samo. Wyleczył kontuzję, wznowił treningi i wrócił do gry. Ciało może i było na to gotowe, ale nie głowa, co doskonale pokazał jego występ na Australian Open. A potem niespodziewanie pojawiłaś się ty i przywróciłaś nam dawnego Alexa. Pełnego zapału, pozytywnej energii i determinacji nie tylko do wygrywania, ale przede wszystkim do czerpania radości z gry. Dlatego w imieniu swoim i wszystkich jego fanów dziękuję. Ja odzyskałem ukochanego siostrzeńca, reszta świata cudownego tenisistę. Jestem przekonany, że gdyby nie twoja obecność w jego życiu, wciąż byłby w życiowym dołku.

Love OpenWhere stories live. Discover now