| 41 |

1.9K 98 51
                                    

Była godzina 21:30, a my byliśmy już na stadionie. Za prośbą Kyliana dałam mu dziś kompletny spokój odnośnie całej sprawy, żeby mógł skupić się na meczu.

Krążyłam po stadionie, próbując uspokoić własne myśli. Bolało mnie, że moja wieloletnia przyjaciółka zatajała przede mną fakty ze swojego życia, a dodatkowo próbowała mi zaszkodzić.

- Olivia? - usłyszałam za plecami, więc oczywiście odwróciłam się w stronę głosu.

- Mason - odparłam z uśmiechem, widząc angielskiego piłkarza.

- Dawno się nie widzieliśmy, co słychać? - spytał, przerzucając w dłoni butelkę z wodą.

- Za dużo by opowiadać - zaśmiałam się.

- Tak czułem, że przyjedziesz na mundial - powiedział, poprawiając białą koszulkę z numerem 19.

- Czuję się już czasami do tego zobowiązana - oznajmiłam, patrząc w jego ciemnobrązowe oczy.

- Studiujesz nadal? - spytał wciąż się uśmiechając.

- Zawiesiłam - odparłam, zakładając włosy za ucho.

- Olivia, szatnia - rozmowę z pomocnikiem Chelsea przerwał mi Marco.

- Miło było pogadać po tych trzech latach - zaśmiałam się - powodzenia - dodałam, a chłopak posłał mi szczery uśmiech.

Mając dziewiętnaście lat udałam się z Lucrecią do Anglii, gdzie zupełnym przypadkiem na jednej z imprez poznałyśmy Masona. Przez praktycznie tydzień byliśmy nierozłączni, ponieważ Anglik oprowadzał nas po Wielkiej Brytanii i spędzał z nami czas. Po powrocie do Hiszpanii utrzymywaliśmy kontakt poprzez instagrama, jednak po jakimś czasie się urwał.

- Zaraz wychodzimy, a ty się szlajasz - rzucił mój ojciec, gdy przekroczyłam próg pomieszczenia.

- Byłam przed szatnią - mruknęłam, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Z Mountem - dodał Marco.

- No pewnie, jeszcze z rywalem - wyrzucił ręce w powietrze, odwracając się w moja stronę.

- Tak, pytał jaką mamy taktykę, a ja mu wszystko powiedziałam - odparłam, wywracając oczami.

- Livia, nie pozwalaj sobie - powiedział, piorunując mnie wzrokiem.

- Trenerze, możecie załatwić to prywatnie w oddali od nas? - wtrącił się siedzący obok Antoine.

- Owszem, przepraszam was panowie - odpowiedział, machając głową w stronę drzwi na znak, żebym wyszła w celu dalszej rozmowy.

- Pogadamy potem - rzuciłam, przenosząc swój wzrok na Kyliana.

Tak bardzo chciałabym teraz podejść, przytulić się i go pocałować, jednak w tej sytuacji mojemu ojcu wypadłyby chyba oczy. Decyzja o ukrywaniu się nie była łatwa, bo chociażby głupie trzymanie się za ręce było utrudnione.

Wyszłam z szatni, siadając na krzesłach przed nią. Nie mam zamiaru kończyć rozmowy z ojcem, bo tu nie ma o czym mówić. Jedynie mogłam wyjaśnić, że moje słowa o przekazaniu taktyki były żartem, ale chyba nie o to chodziło w dzisiejszym spięciu.

- Chodź - powiedział Mbappe, zamykając drzwi.

- Gdzie? - spytałam, ponosząc się z miejsca.

- Chodź - powtórzył, wyciągając dłoń w moja stronę.

Skierowaliśmy się w stronę automatów, zatrzymując się obok nich.

A new beginning | Kylian MbappeWhere stories live. Discover now