Promienie Katarskiego słońca padały prosto na moją twarz. Leniwie przeciągnęłam się na łóżku, sięgając ręką po telefon. Siódma trzydzieści. Spojrzałam w swoją prawą stronę, ponieważ właśnie tam leżał Francuz. Oddychał głęboko, a na oświetlonej przez słońce twarzy widać było spokój. Wstałam cicho z łóżka, zasuwając zasłony, aby Kylian mógł jeszcze trochę pospać.
Czy pamiętam coś z wczorajszej nocy? Tak, wszystko.
Skierowałam się do łazienki, aby przemyć twarz wodą i umyć zęby. Uczesałam włosy, a następnie związałam je w kucyka. Byłam w luźnej koszulce, która dodatkowo należała do Mbappe. Założyłam jedynie krótkie spodenki i buty, złapałam za telefon i wyszłam z pokoju.
Przekroczyłam próg restauracji, w której było dwóch piłkarzy.
- Ty jeszcze w pracy? - zagadałam do Daniela, podchodząc bliżej baru.
- No cóż, takie zmiany, ale kończę za godzinkę - odparł, posyłając mi uśmiech - Jak się spało? - dodał, ilustrując moją zmęczoną twarz.
- Nie wyspałam się kompletnie - odpowiedziałam lekko zachrypniętym głosem.
- Właśnie widzę- zaśmiał się, poprawiając swoje ciemne włosy.
- Zamówienie na śniadanie można złożyć u ciebie, czy trzeba czekać na kelnerki? - spytałam, odczuwając głód.
- Teoretycznie powinnaś czekać na dziewczyny, ale dla ciebie zrobimy wyjątek - uśmiechnął się - co chcesz? - dopowiedział, wpatrując się we mnie.
- Tosty francuskie i kawę - odparłam, stukając paznokciami w bar.
- Ktoś chyba chce z tobą porozmawiać - machnął głową, a ja automatycznie się odwróciłam.
- Livia, jak się czujesz? - spytał mnie ojciec, podchodząc bliżej.
- Dobrze - powiedziałam, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Nie widujemy się praktycznie, na pewno wszystko w porządku? - przekręcił lekko głowę, przyglądając mi się - Schudłaś - dodał, chowając jedną dłoń do kieszeni.
- Wszystko w porządku, serio - posłałam mu uśmiech. Mimo wszystko miał racje, bo ostatni raz rozmawialiśmy na meczu Francji, a od tego czasu minęły trzy dni.
- No dobrze, w razie czego wiesz, że możesz mi powiedzieć o wszystkim - uśmiechnął się, a ja jedynie przytaknęłam głową.
Mężczyzna podszedł do wolnej kelnerki, najpewniej zamówić śniadanie, a potem wyszedł z restauracji.
- Nabroiłaś? - zaśmiał się Daniel, trzymając ręce założone na klatce piersiowej.
- Nie, po prostu troszkę go ostatnio unikałam i się zorientował - odparłam, patrząc na wysokiego bruneta z kilkudniowym zarostem.
- Pamiętaj, rodzina to najcenniejsze co mamy w życiu - powiedział, a ja zaśmiałam się na jego słowa.
- Najcenniejsze? Uważasz, że osoby, które wyrzucają cię z domu mogą być dla kogoś cenne? - spytałam, składając słomkę w dłoniach.
- Liv, nie mówię o rodzicach, a o osobach, które kochasz. Przyjaciele, chłopak, ktokolwiek, kogo darzysz miłością - odparł, bujając się lekko na palcach.
- Dobra, jest za wcześnie na takie tematy, mój mózg się jeszcze nie obudził - powiedziałam, na co chłopak się zaśmiał - idę do stołu, zaraz podadzą pewnie śniadanie - dodałam, odwracając się w stronę Francuzów.
YOU ARE READING
A new beginning | Kylian Mbappe
Fanfiction- Kylian, nie uważam, żeby to było właściwe - odpowiedziałam, będąc pełna obaw jego reakcji. Ten jednak stał, uważnie ilustrując mnie wzrokiem. - Chce dać ci nowy początek Olivia, tak, abyś już nigdy nie musiała się o nic martwić - Francuz patrzył...