| 30 |

2.2K 97 92
                                    

Był 31 listopada, a co za tym idzie rozgrywki w grupie się skończyły. Francuzom z łatwością udało się dostać do 1/8 finału, a następną rozgrywkę mieli czwartego grudnia z Polską.

Moja relacja z Kylianem zadziwiająco przebiegała dobrze. Nie było między nami praktycznie żadnych kłótni, jedynie lekkie nieporozumienia, które rozwiązywaliśmy w maksymalnie piętnaście minut.

Dzisiaj była impreza organizowana przez ojca i jego asystenta, na której piłkarze dostali pozwolenie na picie alkoholu. Chociaż patrząc po ich ostatnich zabawach, to kompletnie go nie potrzebowali.

- Czarna czy bordowa? - spytałam, trzymając w dłoniach dwie sukienki.

- Czarna - odparł ciemnooki, chodząc w rozpiętej koszuli.

Poszłam z wieszakiem do łazienki, poprawiając przy okazji makijaż. Założyłam na siebie obcisłą sukienkę, sięgającą do połowy uda.

- Pijesz dziś? - spojrzałam na chłopaka, gasząc światło.

- Oczywiście - powiedział, schylając się po ładowarkę.

- To żeby nie skończyło się tak jak ostatnio - oznajmiłam, poprawiając włosy.

- Spokojnie, zapanuje nad sytuacją - odpowiedział, spoglądając na mnie - krótszej nie miałaś? - rzucił, ilustrując mnie z góry na dół.

- Za krótka? - spytałam, odwracając się tyłem do chłopaka, żeby zobaczyć się w lustrze wiszącym przed łóżkiem.

- Żartuje, jest świetnie - odparł, łapiąc mnie za biodra, a następnie posadził na swoim kolanie.

- Zapnij koszule - mruknęłam, łapiąc za jego skrawek materiału.

- Zaraz - przeniósł swoje dłonie na moje uda - Dzisiaj którą formacje przyjmujemy? - spytał, a ja czułam jego oddech na swojej szyi.

- Jak to formacje? - zmarszczyłam brwi, mając różne rzeczy w głowie.

- No idziemy jako przyjaciele, para, czy może wrogowie? - oparł swoją brodę na moim ramieniu.

- Idziemy jako dwie oddzielne osobistości - odpowiedziałam, kładąc swoje dłonie na jego.

- A jak skończymy? - lekko uniósł głowę do góry.

- Pewnie tak jak zawsze - wzruszyłam ramionami.

- Czyli wszystko w normie - zaśmiał się, klepiąc mnie lekko po udach.

- Wstawaj, musimy się zbierać już - powiedziałam, odwracając głowę w jego stronę.

- To ty musisz pierwsza - przeniósł ręce z powrotem na biodra.

Podniosłam się lekko, ale silne dłonie Francuza ponownie posadziły mnie na jego nogach.

- No i co robisz? - spytałam, patrząc na jego chytry uśmieszek.

- Nic - mruknął, jeżdżąc delikatne palcem po kości.

- Kylian, to nie pora na zabawy - rzuciłam, ściągając jego ręce z mojej talii.

- U nas nigdy nie ma pory - odparł, dając mi wstać.

Zabraliśmy z pokoju najpotrzebniejsze rzeczy, kierując się w stronę windy.

- Koszula - wskazałam dłonią na czarny materiał, który nadal był rozpięty.

Francuz w sekundę zaczął zapinać guziki, oprócz trzech umieszczonych na górze materiału.

A new beginning | Kylian MbappeWhere stories live. Discover now