| 4 |

2.7K 100 59
                                    

Budzik rozbrzmiał się po moim pokoju o siódmej rano. Leniwie przeciągnęłam się na łóżku, a następnie sięgnęłam po telefon, wyłączając ten irytujący dźwięk. Przejrzałam wszystkie sociale, odpisałam na wiadomości Gaviego i Valentiny, po czym wstałam z wygodnego, zaścielonego białą pościelą łóżka i skierowałam się do łazienki.

Zdjęłam z siebie jedwabną piżamę, aby wejść pod prysznic. Kiedy ciepło oblało moje ciało, chwyciłam za peeling, aby następnie go na siebie nałożyć. Po porannym prysznicu wyszłam z zaszklonej części łazienki, owijając się puchatym ręcznikiem i podchodząc do lustra. Związałam włosy w luźnego koka, po czym skierowałam się do pokoju.

Założyłam na siebie obcisły set, składający się z czarnych legginsów i topu. Zarzuciłam jeszcze na to bluzę. Wyjęłam z szafy większą torbę, aby spakować tam rzeczy niezbędne na siłowni. Po upewnieniu się, że wszystko mam, zeszłam na dół, a z kuchni wydobywał się piękny zapach przygotowywanego śniadania.

- Livcia - powiedziała Pani Juliette Miller, która była kimś na wzór gosposi, jednak ja nigdy jej tak nie traktowałam.

Zawsze służyła dobrą radą, była przyjazna i zawsze uśmiechnięta. Mój ojciec często z nią rozmawiał, gdy już sam nie wiedział co robić. Jej podpowiedzi o dziwo prawie zawsze się sprawdzały i miały sens bytu.

- Fantastycznie cię widzieć dziecko - dodała, przybierając na twarz swój najszczerszy i pełen ciepła uśmiech.

- Panią również - spojrzałam na nią z radością w oczach. To była bez dwóch zdań moja ulubiona osoba, która pracowała u ojca. Chociaż Marco też bardzo lubiłam.

- Siadaj, zaraz będą naleśniki - przekładała właśnie ostatnie placki na talerz.

- Olivia, miło widzieć cię tak rano - usłyszałam głos zza pleców, który należał do mojego ojca, posłałam mu jedynie uśmiech, bawiąc się sztućcami leżącymi na stole. - Jakie plany na dziś? - spytał, siadając na miejscu, z którego było widać całą panoramę Paryża.

- Idę na siłownie, a potem nie mam pojęcia - wydukałam, wciąż mając w głowie wczorajsze słowa ojca, że pora się nad sobą zastanowić.

- Jeśli chcesz, zapraszam na trening - powiedział, otwierając szerzej oczy na górę naleśników, jaką podała nam Juliette.

- Przemyślę to - rzuciłam, nakładając puchate placki na talerz - Mogę pożyczyć samochód? - spojrzałam na Didiera, który popijał kawę.

- W garażu stoi mercedes amg cla 45, jeśli chcesz, możesz jeździć nim po mieście i traktować jak swój - odpowiedział ze spokojem, odstawiając filiżankę.

Podziękowałam ojcu za auto, oraz Pani Miller za śniadanie. Skierowałam się do holu, aby założyć buty, a następnie złapać za właściwe kluczyki. Weszłam do garażu, otwierając pilotem samochód.

Ustawiłam fotel, lusterka, odłożyłam wszystkie rzeczy na tylne siedzenia, podpięłam do radia telefon, z którego puszczałam muzykę, a po chwili za pomocą jednego sprawnego kliknięcia brama garażowa uniosła się ku górze, dając mi możliwość wyjechania.

Podróż minęła mi bardzo spokojnie w towarzystwie piosenek Rihanny. Zaparkowałam samochód na wolnym miejscu, po czym z niego wysiadłam. Przede mną otworzyły się automatyczne drzwi, a moim oczom po chwili rzuciła się recepcja, na której wykupiłam karnet na najbliższy miesiąc. Udałam się do szatni, która była pusta. Siłownia była otwarta od siedmiu minut, więc w sumie się nie dziwiłam. Otworzyłam szafkę z numerem 10, wkładając do niej torbę. Wyjęłam jedynie ręcznik, wodę i słuchawki, aby spokojnie podczas ćwiczeń posłuchać czegoś fajnego.

A new beginning | Kylian MbappeWhere stories live. Discover now