| 15 |

2.3K 86 42
                                    

Z głębokiego snu wybudził mnie dźwięk pukania do drzwi. Nie, to nie było pukanie. Ktoś się dobijał, a ja miałam wrażenie, że zaraz zrobi dziurę w kawałku drewna.

Wstałam z łóżka, a moją głowę przeszył przeogromny ból, chyba nigdy w życiu nie miałam takiego kaca. Dowlokłam się do drzwi, a w nich stał Raphael Varane, który ilustrował mnie od góry do dołu.

- Nie komentujmy tego jak wyglądam - wypowiedziałam zachrypniętym głosem moje pierwsze zdanie tego poranka - O co chodzi? - dodałam, unosząc wzrok na wysokiego obrońcę.

- Masz jeszcze taśmy kinezjologiczne? Ten idiota Giroud tak się nawalił, że wczoraj naciągnął sobie ścięgno, a nie chce iść do fizjo, bo powiedzą trenerowi - wyjaśnił, a ja zaśmiałam się jedynie w duchu z biednego Oliviera.

- Tak, powinnam mieć, zaraz ci przyniosę - posłałam mu uśmiech, po czym zostawiając otwarte drzwi wejściowe skierowałam się do łazienki.

W poszukiwaniu kolorowych taśm słyszałam, jak Raphael z kimś rozmawia, najpewniej spotkał kogoś na korytarzu hotelowym. Wyszłam, trzymając w dłoni dwie czarne rolki, a ku mojemu zaskoczeniu piłkarz opierał się o komodę stojącą przed łóżkiem, rozmawiając z kimś, kto znajdował się na samym jego środku.

- O boże - pisnęłam pod nosem, gdy na materacu zobaczyłam półnagiego Kyliana.

- Co? - zmarszczył brwi Varane, przenosząc swój wzrok na mnie.

- O boże, jak ja się źle czuje - powiedziałam pierwsze lepsze zdanie, które przyszło mi do głowy - Masz - podałam mu taśmy, na co chłopak się uśmiechnął.

- Dzięki, lećcie na śniadanie, zostało ostatnie trzydzieści minut - oznajmił, zbijając piątkę z napastnikiem, który chyba dobrze się odnajdywał w całej tej sytuacji.

Raphael wyszedł, zamykając za sobą drzwi, a ja od razu spojrzałam na Mbappe.

- Co jest do cholery - złapałam się za skronie, próbując sobie przypomnieć wczorajszy wieczór - Czy my się przespaliśmy? - spytałam, przyglądając się mimice twarzy Kyliana.

- Nie - odpowiedział, a ja uspokajająco wypuściłam powietrze z ust.

- Pytał co tu robisz? - zadałam drugie pytanie, mając nadzieje, że obrońca nie podzieli się z resztą kadry tym, co przed chwilą było dane mu zobaczyć.

- Tak. Powiedziałem, że kartę do pokoju dostał Olivier, bo swojej nie wziął, a potem nie miałem jak się tam dostać, więc ty mnie przygarnęłaś - oznajmił, podpierając się na lewej ręce.

- I? - rzuciłam, opierając się o ścianę.

- Co i? - zmarszczył brwi, poprawiając kołdrę w nogach.

- I jak zareagował? - sprecyzowałam, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Powiedział ze miło z twojej strony, tyle - odparł, drapiąc się po karku.

- Dobra książę, wstawaj i idziemy na śniadanie - powiedziałam, rzucając w niego poduszką leżącą na ziemi.

Skierowałam się do łazienki, aby w ogóle zobaczyć w jakim stanie jest moja twarz. To co zobaczyłam błagało o pomstę do nieba, a mi dzisiaj nie pomógłby nawet pełny makijaż. Przemyłam zmęczoną buzię zimną wodą, a następnie nałożyłam krem nawilżający. Jakimś cudem rozplątałam fryzurę, która miała imitować kucyka, przy czym wyrwałam sobie mnóstwo włosów.

- Nie wiem jak zapatrujesz się na to, że muszę się wykąpać - usłyszałam głos w drzwiach. Półnagi napastnik stał, opierając się ramieniem o futrynę.

A new beginning | Kylian MbappeWhere stories live. Discover now