| 34 |

2K 101 102
                                    

Otworzyłam lekko oczy, ale po chwili znowu je zamknęłam. Jedyne co zdążyłam zobaczyć to biała lampa, której światło mnie oślepiało. Leżałam w tak niewygodnej pozycji, że aż byłam w szoku, że się tak ułożyłam. Usłyszałam jakieś kroki za drzwiami, więc ponownie uchyliłam lekko powieki.

- O kurwa - mruknęłam sama do siebie, widząc, że pomieszczenie w którym się znajduje ani trochę nie przypomina mojego hotelowego pokoju.

W sekundę chciałam zerwać się z łóżka, jednak przy próbie szybkiego wstania poczułam ból w dłoni, oraz zawroty głowy.

- Olivia, zdurniałaś?! - usłyszałam głos obok, a po chwili poczułam silne dłonie, które trzymały mnie za ręce.

- Co ja tu kurwa robię?! - wisnęłam, ponieważ panicznie bałam się szpitali.

- Uspokój się i połóż na łóżku - powiedział, wciąż mnie trzymając.

- Gavi, puść mnie do cholery - rzuciłam podniesionym tonem.

- Nie, bo zrobisz sobie krzywdę - odparł, próbując patrzeć mi w oczy, jednak ja ciągle się ruszałam.

- Puść mnie kurwa mać! - wrzasnęłam ponownie, próbując się wyrwać.

- Liv - usłyszałam za plecami, po czym poczułam jeszcze silniejszy uścisk na ramionach.

Kompletnie nie wiem, co działo się ze mną w tamtym momencie. Wpadłam w jakiś szał, wyrywałam się i darłam jak nienormalna, nie patrząc na to, że jestem podpięta do różnych urządzeń. Moim jedynym celem było wyjście z tego przerażającego budynku.

Nie byłam jednak w stanie wyrwać się z czyichś ramion, więc z braku sił zaczęłam po prostu ryczeć, przysiadając na materac.

- Spokojnie, jesteś bezpieczna - do moich uszu dobiegł głos napastnika, który trzymał moje nadgarstki, kucając przede mną.

- Kylian - pisnęłam, patrząc na swoją dłoń, po której spływała krew.

- Pójdę po lekarza, zostań z nią - rzucił Gavi, na co Francuz skinął jedynie głową, nie zdejmując ze mnie wzroku.

- Połóż się Olivia, proszę cię - poluźnił swój uścisk, a ja zrobiłam dokładnie to, o co poprosił.

- Wygraliście? - spytałam, bo jedyna rzecz jaką pamiętałam to to, że kilka godzin temu grali mecz z Polską.

- Nie - usłyszałam Girouda, który stał w drzwiach.

- Jak to, czyli jesteśmy już we Francji? - zadałam kolejne pytanie, skacząc wzrokiem po piłkarzach.

- Olivier, idź zobacz, czy nie ma cię przy automacie z żarciem - rzucił Kylian, stojący obok łóżka.

- Witam - w progu zauważyłam wysokiego mężczyznę, ubranego w biały fartuch. Na pewno nie miał więcej niż trzydzieści lat - wiesz, gdzie się znajdujesz? - spytał podchodząc do mnie.

- Aż za dobrze - mruknęłam ze słyszalnym wyrzutem.

- A wiesz, co się stało? - zadał następne pytanie, przyglądając się jakimś ekranom za mną.

- Nie - odpowiedziałam, ilustrując mężczyznę wzrokiem.

- Miałaś wypadek samochodowy, jechałaś z kolegą, którego auto zderzyło się ze srebrnym bmw przy prędkości około 150 km/h, gdzie dopuszczalne było tylko 40. Nazywam się Hakim Abbas i jestem twoim lekarzem prowadzącym - oznajmił, trzymając w dłoniach czarną podkładkę z kartkami.

A new beginning | Kylian MbappeWhere stories live. Discover now