| 5 |

2.4K 90 52
                                    

Przebiegłam niecałe 6 kółek, po czym zeszłam zmordowana z boiska. I w żadnej kwestii nie miały tu do czynienia papierosy, a jedynie wielkość murawy i moja słaba kondycja.

- Olivia, przypilnuj, czy wykonują to co im powiedziałem - podszedł do mnie ojciec - muszę iść na chwilę do biura, żeby przejrzeć papiery z Marco - wytłumaczył, na co ciężko oddychając jedynie skinęłam głową.

Nie miałam ze sobą nawet wody, bo zostawiłam ją w samochodzie. Krążyłam w kółko, trzymając ręce na biodrach i próbowałam uspokoić swój oddech. Te sześć kółek to było coś gorszego, niż cały wf w liceum. Podniosłam wzrok na chłopaków, którzy schodzili na bok, aby się napić.

- Córka trenera, a tak słabo kondycyjnie jej idzie - rzucił Griezmann, patrząc na moją czerwoną od zmęczenia twarz.

- Na szczęście to nie ode mnie się jej wymaga - powiedziałam, robiąc sobie przerwę co dwa słowa na oddech - Nie mam pojęcia, jak wy to robicie - uniosłam głowę, przymykając przy tym oczy.

- Taka praca - odpowiedź uzyskałam od Raphaela Varane.

- Łap - usłyszałam zdezorientowana, a po chwili poczułam jedynie, jak coś uderzyło mnie w rękę. Spojrzałam pod nogi, pod którymi leżała butelka wody - mówiłem łap - odezwał się ponownie winowajca, czyli nasz niezawodny Kylian Mbappe, który nawet nie wyglądał na zmęczonego.

Z wyrzutem na twarzy schyliłam się po napój, bo nawet to było dla mnie teraz gwoździem do trumny. Upiłam kilka łyków, po których zdecydowanie zrobiło mi się dużo lepiej.

- Ojciec mówił, żebyście wykonywali to co wam kazał, poszedł przejrzeć na chwilę papiery - przekazałam im informacje, odstawiając butelkę na bok.

- A wie ktoś, co tak właściwie nam zlecił? - usłyszałam Oliviera, który klasycznie nie ogarniał życia po rozgrzewce.

- Grać Giroud, grać - w sekundę dostał odpowiedź od Llorisa, który skakał wzrokiem po drużynowych kolegach.

- To musimy się podzielić - zauważył, gniotąc w ręce butelkę.

- Olivier, od kiedy ty jesteś aż taki bystry? - zaśmiał się Lloris, próbując rozluźnić trochę atmosferę - Kylian! - krzyknął bramkarz, patrząc jak Mbappe bawi się gdzieś na boku piłką - Chodź wybierać drużyny razem z naszym bystrzachą - przywołał chłopaka ruchem ręki.

***

- Jest nieparzyście - powiedział jeden z liderów drużyn, kiedy ostatnia osoba dołączyła do grupy Oliviera.

- Zagrasz za dwóch - wytknął mu język Giroud, pokazując, że taki układ drużyn mu pasuje.

- Nie zagram za dwóch, bo nie mamy nawet bramkarza - rzucił z wyrzutem, bo Lloris był w przeciwnym teamie, a reszta nie chciała iść na bramkę.

- Bierzcie Olivię - rozwiązanie na ich problem znalazł Dembele, który również był w przeciwnej drużynie.

- Oszalałeś, przecież ja nawet sześciu kołek nie potrafię przebiec - zauważyłam, przypominając sobie moją walkę o życie.

- Na bramce stoisz, a nie biegasz - odpowiedział mi Griezmann, który znalazł się w drużynie, w której „chcieli" również mnie.

- A co jak dostanę w twarz? - przekrzywiłam znacząco głowę, mając w niej już czarne scenariusze i pełno krwi wokół.

- Nie będziemy mocno kopać, a Kylian jest z tobą, więc nie musisz się obawiać nieprzewidywalnych zagrywek, je odbiera Lloris - spojrzał na napastnika drugi lider.

A new beginning | Kylian MbappeWhere stories live. Discover now