| 10 |

2.2K 80 9
                                    

Cały dzień zleciał mi na jeżdżeniu z jednego końca Paryża do drugiego. To, ile nerwów przysporzył mi dzisiejszy dzień było nie do opisania. Jednak najcięższa konfrontacja miała wydarzyć się już za chwilę.

Owszem, byłam zła na Kyliana za jego głupotę, bo w życiu bym się nie spodziewała, że będzie coś brał przed tak ważnym wydarzeniem. Ale mój ojciec chyba nie rozumiał tego, jaką głupotę popełni, jeśli Mbappe nie pojedzie do Kataru.

Po zapłaceniu setnemu uberowi dzisiejszego dnia wysiadłam, kierując się w stronę drzwi do własnego domu. Przekroczyłam próg i nawet nie zdejmowałam butów, tylko od razu skierowałam się do gabinetu, gdzie siedział Didier wraz z asystentem.

- Mbappe musi jechać na mundial - rzuciłam, otwierając drzwi bez pukania.

- Olivia, o czym ty dziecko mówisz? - spojrzał, zdziwiony moją obecnością.

- Nie możesz zawiesić go za narkotyki, które były jednorazowym wybrykiem - powiedziałam, stojąc obok siedzącego Marco.

- Ma słabe wyniki krwi - odpowiedział mi trener kadry.

- To powtórzcie je w Katarze. Z tego co wiem Lloris też będzie je tam wykonywał, więc to chyba nie problem. Jeśli wyjdą dobre, Kylian wraca do gry - skrzyżowałam ręce, próbując brzmieć najpoważniej jak potrafię.

Jednak te studia prawnicze nauczyły mnie jako tako sklejania w miarę logicznych argumentów.

- Olivia, z całym szacunkiem, ale drużyną rządzi twój ojciec, a nie ty - powiedział mężczyzna siedzący po mojej prawej stronie.

- Marco, czy możesz wyjść? - spojrzałam na asystenta, który porozumiewał się wzrokiem z jego szefem. Po chwili wstał i opuścił pomieszczenie, zostawiając nas samych - Tato, proszę cię, nie możesz odebrać mu takiej szansy - usiadłam na krześle stojącym naprzeciwko biurka.

- Dziecko, to są narkotyki, a nie jakaś błaha sprawa - spojrzał na papiery swojego najlepszego napastnika.

- Rozumiem, ale czy ty wiesz jaki błąd popełnisz zostawiając go tutaj? Tylko z nim Francja ma szansę ponownie wygrać mistrzostwa - powiedziałam błagalnym tonem.

- Olivia - zaczął, a ja po chwili przerwałam jego wypowiedź.

- Przyjechałam tu prosto od Kyliana, tato. Rozmawiałam z nim i wyjaśnił mi wszystko. To była jednorazowa sytuacja, a wyniki wyszły tak fatalne, bo były robione na drugi dzień. Gwarantuje ci, że od tamtego czasu już nic nie brał i w najbliższej przyszłości brać nie zamierza. Jeżeli to cię nie przekonuje, to nie odbieraj mu tej szansy chociażby ze względu na mnie - spojrzałam na zszokowanego moją wypowiedzią mężczyznę.

- Jak to ze względu na ciebie? - zmarszczył brwi, opierając się na krześle.

- Gdyby nie on, po wypadku nie pojechałabym do szpitala i nie zrobiła badań. W dniu stłuczki pokłóciliśmy się, a on mimo wszystko przyjechał i dał z siebie wszystko, abym poczuła się bezpieczna. Dowiedział się o całym zdarzeniu z jakiejś głupiej telewizji, bo nawet mu o tym nie napisałam. Kiedy zgubiłam jego koszulkę i zaczęłam panikować, bo ty wywierałeś na mnie presję również mnie uspokajał. W pamiętnej sytuacji z piszczelem także był przy mnie. Jest ze mną ciągle, a jego wsparcie jest nieocenione. Proszę cię tylko o tą jedną rzecz, zabierz go na mundial - wylałam z siebie całe emocje, czując, jak do oczu napływają mi łzy. Nie wierzyłam, że powiedziałam o tym wszystkim ojcu.

- Livia.. - westchnął, nie wiedząc pewnie w ogóle co ma myśleć - dobrze, powtórzymy mu te badania, jeśli będą w normie, to pojedzie - oznajmił, przecierając zmęczoną twarz dłońmi.

A new beginning | Kylian MbappeWhere stories live. Discover now