Największe zalety

20 3 0
                                    

Cóż będzie to z całą pewnością wpis krótszy niż ten poprzedni. I nie piszę tego tylko, dlatego że nie mam czasu albo bo mi się nie chce. Zwyczajnie jak już kiedyś wspominałem, kiedy coś chwalimy możemy sobie pozwolić na znacznie mniej rozbudowaną argumentacje. Argumenty są ważne przede wszystkim, kiedy coś się „atakuje", a ich znaczenie spada przy chwaleniu.Jest też jeden dodatkowy powód. Otóż przynajmniej moim zdaniem seria danganronpa to jedna z naprawdę niewielu rzeczy na świecie, która jako całość jest czymś więcej niż suma jej składników. Nie oszukujmy się. Każdy z nas zna gry z lepszą muzyką, lepszymi postaciami, lepszą fabułą i każdym innym elementem. Ale to właśnie połączenie tego wszystkiego tworzy z tej serii nie powiem, że dzieło wybitne, ponieważ w żadnym razie nie czuję się kompetentny do szafowania takim słowem, ale z całą pewnością jest to twór warty zagrania jak i zapamiętania.Taka informacja już po napisaniu tego wszystkiego. Nie wiem jakim cudem do tego doszło, ale przy niemal każdej zalecie chwalę danganronpę przez pewien czas, a później tak stwierdzam, że no później to zepsuli albo kiedyś to było lepiej. Więc tak krytykuję tę serię nawet pisząc o jej zaletach.

Sam pomysł 

I tutaj znowu nie jest to nic szczególnie odkrywczego. W końcu motywy, że jest sobie jakaś grupa osób i muszą się nawzajem zabijać to nic specjalnego. Żeby daleko nie szukać podobny wątek, choć oczywiście jako poboczny występował w Naruto.Ale w jakiś sposób twórcą danganronpy udało się z niego wycisnąć dwieście procent, a może nawet trochę więcej. Na kanwie pomysłu z danganronpy powstały liczne fanowskie gry/ filmikina YouTube, czy opowiadania. To wszystko pokazuje, że delikatnie mówiąc pomysł z mordowaniem się nastolatków dla zabawy jakiegoś pluszaka, czy innych tego typu postaci chwycił i nie zamierza odejść. 

Modele postaci 

Dlaczego zdecydowałem się na wyodrębnienie akurat tej cechy? Mówiąc najprościej moim zdaniem modele postaci w tej serii zawsze stoją na wysokim poziomie i jest to jedna z moim zdaniem najbardziej typowych cech tych gier. Nie zdecydowałem się wskazać postaci jako całości, ponieważ te moim zdaniem często były nierówne i obok naprawdę ciekawych przewija się mnóstwo istnień do zapomnienia.Ale sam design zawsze jest najwyższej klasy. Postacie są charakterystyczne, wyglądają estetycznie, kreska jest miła dla oka. Ich wygląd mówi nam wiele o ich charakterze. To wszystko sprawia, że moim zdaniem nie ma w całej serii żadnej postaci, której wygląd byłby nie trafiony.I nie chodzi mi tutaj tylko o takie szlagierowe postacie jak Monokuma, czy bardzo charakterystyczne jak Kirumi albo Korekiyo.Moim zdaniem największa moc tkwi w postaciach, które na pierwszy rzut oka nie wydają się zbytnio szałowe. Chyba każdy się zgodzi, że taka Sayaka, Leon, czy Aoi mogą się wydawać z wyglądu nudni. Ot ubrani jak większość ludzi, fryzury też jakoś nie zachwycają. No dobra do tego nie pasuje Aoi, której włosy pokonały grawitację. Ale znowu, jakoś połączenie tych na pozór zwykłych elementów zapada mocno w pamięć, a przy tym mówi nam bardzo dużo o postaciach. Kolejnym dobrym przykładem potęgi prostoty jest Byakuya, który może sobie być na pozór facetem w zwykłym garniturze, o którego istnieniu człowiek zapomni kilka minut po zakończeniu gry. Ale przynajmniej moim zdaniem, jeżeli ktoś przetrwał przez cały pierwszy rozdział, to podświadomie nawet po wielu latach będzie kojarzył, że gdzieś taką postać widział. 

Prostota i dziwność

 Najsłabiej chyba wypada trójka. W której twórcy za wszelką cenę stawiali na dziwność. Co akurat uważam za słaby krok artystyczny. Przynajmniej dla mnie piękne w danganronpie jestto, że na pierwszy rzut oka masz sobie tych nastolatków. I okej oni mają te swoje talenty, ale dajcie spokój. Chyba w dzisiejszych czasach każdy z nas zna kogoś kto występował w talent show albo wygrywał w województwie jakieś zawody sportowe. I to właśnie takie zastawienie no nie powiem, że zwykłych ludzi, ale osób, które mieszczą nam się w granicach uznania ktoś taki jak choćby ta Sayaka mogłaby istnieć normalnie, bo przecież chyba co roku Disney channel albo podobna tego typu stacja tworzy jakąś nową gwiazdę nastolatek albo ktoś taki jak Chiaki, no bo przecież wszyscy wiemy, że są zawody dla giemerów. A po chwili pojawia się Monokuma, który burzy ten na pozór realny świat. Dodajmy do tego jeszcze bardzo specyficzny klimat i wychodzi coś z jednej strony akceptowalnego, a z drugiej kompletnie odrealnionego.Oczywiście kolejne części coraz bardziej oddalają się od tej pierwszej normalnej częściświata, na rzecz wprowadzania mechanicznego Nekomaru, czy postaci, który w normalnym świecie nie przetrwałby nawet sekundy, ale ocena tego zjawiska nie jest przedmiotem wpisu. 

Długość spraw 

Tak osobiście uważam, że jest to zaleta. Sam specjalnie nie przepadam za gatunkiem kryminałów. Nie ważne, czy w formie książek, filmów, czy gier. Zwyczajnie tego typu historie bardzo szybko mnie nudzą. A przy tym autorzy szczególnie książkowi kochają się rozwlekać. (Do tej pory wspominam ciągnące się godziny, kiedy słuchałem audiobooka „Sprawy Niny Frank" nie życzę najgorszemu wrogowi). Na szczęście twórcy Danganronpy przez większość rozpraw w większości gier trzymali się pewnych ram czasowych. Naprawdę przynajmniej moim zdaniem te 40-60 minut na śledztwo i później coś około dwóch godzin na rozprawę to idealny czas, żeby przedstawić to co się wydarzyło, a przy tym sprawy nie ciągną się zbyt długo. Później znowu trochę relaksu, znowu motyw i znowu morderstwo.Oczywiście nie może być tak kolorowo. I twórcy od dwójki w górę zaczęli tworzyć te swoje zbrodnie doskonałe, które są nic niewartym przerostem formy nad treścią. Ja wam powiem, jak zrobić idealną zbrodnię w danganronpie. Trzeba kurde pójść w jedynce do sałnny, bo tam nie ma kamer. Wziąć z sobą kilku ludzi, żeby było dużo podejrzanych. Wypić jakąś truciznę, która zabija powoli. (Ale robi to w jakiejś kabinie w toalecie, czy czymś takim, bo znowu brak kamer) Butelkę po truciźnie wrzucamy do spłuczki. I czekamy, aż trucizna nas zabije. Proste? Proste. A nie jakieś kurde plany na czterdzieści stron, które i tak nic nie dają. Prostota, a nie kombinowanie dla samego kombinowania. I znowu ja rozumiem, że twórcom zależy, żeby to wszystko było możliwie najciekawsze, ale przynajmniej moim zdaniem z biegiem czasu utracili taką lekkość. No bo porównajmy poziom skomplikowania samego morderstwo w wykonaniu Mondo i Peko. No uderzyli kogoś w łeb. I to jest dobrze, bo pasuje do charakteru Mondo albo jak w przypadku Peko wynika bardziej z okoliczności. Po drugiej stronie skomplikowania przynajmniej w teorii są sprawy Celesty i Gundham. Ale to też jest dobre, bo znowu pasuje to do ich charakterów. Szczególnie Celesti, bo Gundham, a zresztą odsyłam do wpisu o tej sprawie. Teraz zwyczajnie szkoda mi o tym gadać. A dla porównania V3. Mam wrażenie, że tam każdy morderca siedział na jakimś fotelu mustermind i się zastanawiał jak tu zrobić możliwie najtrudniejszą zagadkę nawet jeżeli ich plany powinny się wywalić dwie sekundy później. Tak na szybko, żeby nie psuć teoretycznie pozytywnego wydźwięku wpisu. Co, gdyby okazało się, że psychika Ryomy przed śmiercią nie wytrzymuje i stwierdza, że jednak woli żyć?

Minigeirki 

Są fajne, bo dzięki nim nie nudzimy się podczas rozpraw. Sama gra zyskuje sporo dynamiki. Ponieważ teoretycznie można by je wszystkie zastąpić zwykłym wybieraniem z menu, ale dzięki minigierkom gra się zwyczajnie ciekawiej, choć faktycznie przedłużają procesy. 

Za dwa tygodnie, jeżeli wszystko dobrze pójdzie to może być już ostatni raz, kiedy przerwa pomiędzy rozdziałami trwa tak długo. A z racji zbliżających się walentynek będzie to ranking hoteli z V3. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Danganronpa rozkimny (dawniej wyzwanie 30 dni)Where stories live. Discover now