Opinia o V3

16 1 0
                                    

Poruszyliśmy temat jedynki i dwójki. To teraz przeskoczymy kilka sezonów i trafimy do sezonu 53.

V3 chwaliłem już kilkukrotnie na łamach moich wpisów. Wszystkie ulubione związki były z V3. Ulubiony proces i najmniej ulubiony, był wpis o Shuichi i chyba coś jeszcze. Dlatego podobnie jak z dwójką znaczna część tego co chciałem powiedzieć została już powiedziana. Dlatego nie przedłużając.

Moim zdaniem klimat V3 jest czymś pomiędzy jedynką, a dwójką. Nie jest taki chilowy jak w drugiej odsłonie, a nie taki mocny jak w jedynce. Dzięki czemu bardzo fajnie łączy psychodelę z miejscem na oddech dla naszych protagonistów.

Bardzo podoba mi się temat pracowni. W końcu naprawdę czuć, że nasi młodzi zdolni mają rozwijać swoje umiejętności podczas edukacji. Jest to fajny wątek, choć niestety trochę zbytnio zdradza ofiarę i mordercę każdego rozdziału. Mimo to jest to potężna zmiana na plus dodająca grze uroku. Bardzo mi się też podobał motyw odkrywania szkoły na własną rękę. Kiedy po każdej egzekucji dostawaliśmy przedmioty i idź szukaj. To było fajne i dawało taką ciekawą nutkę eksploracji. Coś czego kompletnie nie było w dwójce, a powinno i nie mogło być w jedynce.

Monomisiaki były... no mam do nich mieszane uczucia. Z jednej strony fajnie, że je dodali, bo jest to jakaś zmiana, a z drugiej. Do tej pory nie pamiętam jak się nazywali. Monotaro był trochę wkurzający, ale reszta naprawdę w porządku. Przyjemny dodatek do w tej części trochę podstarzałego Monokumy, którego lata świetności już niestety minęły. Same jego dzieci patrzą na niego często z pewną nutą pożałowania dla jego problemów. Wydaje mi się, podkreślę wydaje mi się, że w pewnym momencie nawet ktoś zasugerował, że powinien nosić pieluchę dla starców. No cóż może w kolejnych sezonach Monokuma powinien już przejść na emeryturę.

Bardzo mi się też podoba ta zabawa światem gry. Szczególnie wątek gry w grze. Który był bardzo ciekawą odskocznią, zmieniającą kompletnie to jak myślimy i na co musimy zwrócić uwagę.

Podmiana protagonisty też była fajnym pomysłem. Miło w końcu pokierować działaniami detektywa, który niestety traci przez to trochę na szarych komórkach pod czapeczką. Z drugiej strony Shuichi się dopiero uczy, więc możemy mu chyba darować pewne nierzadko wielkie niedociągnięcia. Nie oszukujmy się nie jest tak dobry jak Kyoko, która na pewno do sprawy Sakury znała rozwiązania spraw jeszcze w trakcie śledztwa.

Mam dwa ogólne problemy z postaciami. Pierwsze większość z nich ma głupie, niedorzeczne backstory. Choćby Korekiyo Shinguji Himiko Yumeno Angie Yonaga Rantaro Amami Kaito Momota Gonta Gokuhara Kirumi Tojo. Oczywiście to tylko moje zdanie, ale wymieniłem tutaj prawie pół obsady.

Drugie to jest generalne skretynianie obsady. W żadnej poprzedniej części obsada nie składa się z takiej bandy matołów. Dlatego moim zdaniem Kokichi tak błyszczy zdaniem wielu fanów. Czy wyobrażacie sobie, żeby odwalał to co odwalał, gdyby w obsadzie była choćby Kyoko? Raczej nie. Tak na szybko. Gonta... no wiadomo. Nie będę się pastwił nad dżentelmenem. Tenko nie wpadła, że jej mistrz jest facetem. Himiko wolała poświęcić wszystkich w drugim procesie niż przyznać, że magia nie istnieje. Kaito to już ręce opadają. Podobnie Miu. K1-B0 niby jest robotem, więc raczej powinien coś wnosić, ale poza jego mocami znikąd w trzecim procesie nie pamiętam, czy coś zrobił. Angie moim zdaniem nie była głupia, tylko cyniczna i podstępna. A przy tym miała jakąś chorobę psychiczną. I cream de la cream Shuichi. Shuichi widzi roboty łażące do około Monokumy, który jeszcze cały się trzęsie... pewnie go pilnują. Taa może lepiej, żeby dalej szukał tych aligatorów. Pozostałe postacie są co najwyżej średnio bystre. Dodając, że Maki jest pieruńsko podatna na uczucia.

Dobrze przejdźmy teraz do poszczególnych postaci. O Shuichim, Kaede, Korekiyo, Angie, Tenko, Himiko i Kaito było już wcześniej, więc nie ma sensu się powtarzać.

Nie będę was trolował i przejdę do Kokichi. "I will kill your friends and family To remind you of my love." Autor tekstu: Lin-Manuel Miranda Wykonanie oryginalne: Jonathan Groff Płyty: Hamilton Ścieżka dźwiękowa: Hamilton. Pozwoliłem sobie zacytować fragment piosenki ponieważ moim zdaniem bardzo dobrze odzwierciedla życie i działania naszego rozpaczliwego atencjusza. Czy nie lubię go? Moje uczucia wobec niego są bardziej chłodne niż ciepłe, ale chyba zwe wszystkich postaci uwilbianych w fandomie on moim zdaniem jest najbardziej znośny. Oczywiście reszta skretyniałej obsady bardzo działa na jego korzyść. W śród ślepców nawet cyklop widzi całkiem nieźle. ...

Maki. Oj Maki-roll jest w porządku. Wiadomo było, że coś ukrywa. Taka standardowa postać. Taka ciekawostka. Jedną postać w anime cały czas nazywałem czerwony assasyn, a Maki jest asasynem i nosi czerwone ubrania... przypadek?

Miu... o rany jak ona mnie wkurzała. Chyba bardziej niż wszystkie inne postacie w trójce. Tak nawet bardziej niż baba z sekty. Miu powinna być postacią z dwójki fantastycznie wpisałaby się do tamtej równie irytującej obsady. Ale trzeba jej oddać chyba żadna inna postać z danganronpy nie nauczyła mnie tyle słówek co ona. Taki dowód, że gry uczą języka.

Rantaro. Pisałem o tym, że to było słabe, że twórcy skomentowali, że ocalały poprzedniej gry ginie pierwszy? Jeżeli tak to się powtórzę, jeżeli nie to tu jest cały opis. No dajcie spokój przecież on do śmierci miał, ile linijek dialogowych. Najsłabsza pierwsza ofiara w całej trylogii. Może najsłabsza w ogóle.

Ryoma. Ciekawy, dobrze wykorzystany. Lubię jego wygląd i niski głos. Zmarł w dobrym momencie, bo później byłby strasznie denerwujący.

Kirumi, czyli danganronpy Donald Trump. Postać w porządku, nie mam nic do dodania. Fajnie wymyśliła, z tym żeby utopić Ryomę i tak wykorzystać plik Monokumy. Szacun.

Gonta o ile jego historia o tych reptylinach jest pożałowania godna, tak w generalnym rozrachunku lubię Gontę. Gdybym miał stworzyć najbardziej przyjemną zabójczą grę to byłby jej drugim uczestnikiem tuż po Sakurze.

K1-B0 ciekawy pomysł z robotem. Jego teksty o robo fobii nie były na tyle nachalne, żeby mnie wkurzyć. Odegrał ciekawą rolę w finale. I co bardzo ważne poświęcił się, ale to nie było takie tradycyjne poświęcenie dupka, żeby później się do niego ludzie spuszczali.

I tak chyba wyczerpałem tematy postaci. I chyba całej gry. Zakończenie jest w najlepszych plotwistach. Tak to już chyba koniec.

A teraz mi się przypomniało. Nie wiem, dlaczego, ale w pewnym momencie pomyślałem, że fajnie by było, żeby pokazali takie złe zakończenie, jak w jedynce. Tylko, że to Shuichi by zaciążył wszystkie dziewczyny, a K1-B0 miałby jakaś dorysowaną brodę.

Poza tym nie rozumiem, dlaczego mówi się, że ta część odcina się od akademii szczytu nadziei. Nie wiem skąd ten pomysł.

Danganronpa rozkimny (dawniej wyzwanie 30 dni)जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें