32. Będę tego żałować

Começar do início
                                    

Przebrałam się w wygodniejsze ubrania i wyszłam ponownie z domu, kierując się tym razem w stronę baru, w którym pracuje Roksana. Spacer szybko minął i już pod chwili byłam na miejscu. Zamiast wejść do środka, kręciłam się za barem. Nie miałam odwagi tam wejść i było mi coraz zimniej przez to, że zapomniałam ubrać kurtkę. Lato się skończyło, pora ubierać się cieplej. Chciałam już się poddać i wrócić do domu, ale otworzyły się tylne drzwi baru. Dobra ogarnij się, może Cię jednak wysłucha. Zbliżyłam się i ujrzałam młodego mężczyznę. Teraz albo nigdy.

- Przepraszam, czy jest może dzisiaj w pracy Roksana?

- Nie ma - odburknął

- A kiedy będzie? - nie dawałam za wygraną

- Nie wiem. Zaraz zawołam jej koleżankę, może coś więcej Pani powie - odpowiedział i zniknął, zanim powiedziałam, że nie trzeba

Jeszcze mi Marty brakowało. Ale przecież nie ucieknę.

Chłopak nie zamknął drzwi, przez co dobrze słyszałam co mówił.

- Roksana zrobiła sobie tutaj burdel, a teraz tutaj przyłażą. Niech w końcu się ogarnie, bo przestanę być dla nich miły - powiedział zdenerwowany

Nie jestem jedyną, która pyta o Roksanę?

- Zazdrościsz, że żadna nie pyta o Ciebie? Zajmij się swoim życiem i się w końcu od Niej odwal - odpowiedział mu damski głos, a po chwili zza drzwi wyłoniła się Marta

- Dobry wieczór - powiedziałam, podchodząc do światła by mnie lepiej widziała

- Już nie dobry - odburknęła - czego chcesz?

- Nie przeszłyśmy na Ty, więc troszkę szacunku - odpowiedziałam poirytowana, żałując że tam przyszłam

- Szacunku? Za co niby mam Cię szanować? Za bzykanie Mojej przyjaciółki, potraktowanie jej jak szmatę, czy może złamanie jej serca? A nie, przepraszam. Właściwie to w ciągu tygodnia zrobiłaś wszystko to co wymieniłam - wycedziła

Ałć. Zabolało.

- Przepraszam - powiedziałam, spuszczając głowę jak małe dziecko - nie powinnam tu przychodzić

- Ale przyszłaś - odpowiedziała - wejdź do środka, porozmawiamy przy barze, bo nie mogę tutaj stać wieczność, a Ty też się trzęsiesz z zimna

Posłuchałam dziewczyny i skierowałam się ku wejściu do baru. Usiadłam przy blacie i zamówiłam shota dla odwagi. Po chwili razem z shotem pojawiła się Marta.

- To teraz mów, co tutaj robisz i czego od Niej chcesz? - zaczęła Marta już spokojniejszym tonem

- Porozmawiać. Wytłumaczyć się - odpowiedziałam zgodnie z prawdą

- A co tutaj tłumaczyć? Nic to dla Ciebie nie znaczyło - powiedziała, podając mi kolejne cztery shoty, o które nie prosiłam. Ku Mojemu zdziwieniu, dwa z nich wypiła sama. Ja zrobiłam to samo, a kobieta zaczęła przygotowywać już kolejne

- Znaczyło, bardzo dużo znaczyło. Ale to nie ma znaczenia - wybąkałam

- Znaczyło, ale znaczenia nie ma, ciekawie.

- Po prostu prędzej czy później ta bajka by się skończyła, lepiej że zrobiłam to od razu niż bym miała w to brnąć i jeszcze bardziej ją zranić. I tak zdążyła się już pocieszyć, słyszałam słowa tego faceta co tutaj pracuje

- Olafa? On jej po prostu zazdrości, poza tym to były stare dzieje. Teraz pytają o nią tylko z ciekawości, bo dawno jej tutaj nie było

- Dawno nie było? Zwolniła się? - zapytałam zdziwiona. Jeszcze powiedz, że się wyprowadziła, a oszaleję

- Zrobiła sobie przerwe i przeprowadziła się na dwa miesiące do babci i rodziców. Ale dzisiaj ma wrócić do siebie, do mieszkania, a w przyszłym tygodniu już do pracy.

- Znalazła sobie kogoś? - wypaliłam bez namysłu

- A ulżyło by Ci, gdybym powiedziała, że już o Tobie zapomniała?

- Nie. Wiem, że ją zraniłam. Ale uwierz mi, że tak naprawdę będzie lepiej dla niej

- Lepiej to żebyś w ogóle nie pozwalała jej się do siebie zbliżyć. Nie powinnaś tego robić. A Ja też powinnam ją powstrzymać, a nie jeszcze ją nakręcać. Też zjebałam - wypiła jeszcze jednego shota

Poprosiłam by zrobiła mi kolejne. Nie skończy się to dobrze, ale i tak będę dzisiaj w domu sama. Wychyliłam od razu trzy kieliszki.

- Myślisz, że nie wiem? Zjebałam na całej linii. Chciałabym to naprawić, wytłumaczyć jej to, że to dla jej dobra. Myślisz, że mnie to nie boli? - wypiłam kolejnego shota, a łzy zaczęły lecieć mi po policzkach - jestem w cholernej rozsypce. Myślę o niej każdego dnia i każdej nocy. O tym, że cierpi. Ona nie pozwala mi o sobie zapomnieć. Chcę ją przeprosić. Tylko tyle. Nie zamierzam pchać się na siłę do jej życia, bo nie mogę jej nic obiecać, a na przyjaźń nie zasłużyłam. Nie zmienię nagle całego swojego życia nie będąc pewna tego co czuje. A nie wiem co czuje. Nic nie wiem, oprócz tego, że chce jej to wszystko powiedzieć

Marta podsunęła mi kolejny kieliszek i chusteczki. Patrzyła na mnie ze współczuciem

- Będę tego żałować - powiedziała pod nosem i wyszła na zaplecze, by wrócić po chwili z dwoma kartkami - masz tutaj jej adres i wizytówkę Taxi, lepiej żebyś nie wracała spacerem, jeszcze bez kurtki

Nie wiedziałam jak mam się zachować, wzięłam karteczki i zaczęłam wgapiać się w adres Roksany

- Dziękuję - ocknęłam się - naprawdę Ci dziękuję. Chcę tylko ją przeprosić

- Wiem i Ja też przepraszam. Źle zaczęłyśmy, ale byłam na Ciebie zła, patrzyłam na nią jak cierpi, więc nie mogłabym przywitać Cię z otwartymi rękoma

- Zasłużyłam sobie na takie powitanie - odparłam, po czym wstałam i wyciągęłam portfel by zapłacić

- Na koszt firmy - powiedziała Marta, na co uśmiechnęłam się delikatnie i ponownie podziękowałam

Wyszłam z baru i zadzwoniłam do taksówkarza. Gdy tylko podjechał, wsiadłam podając mu bez namysłu kartkę z adresem.

Nie wiem co Ja wyprawiam, ale jeśli dzisiaj tego nie zrobie to nigdy się nie odważę.

Całą drogę się nie odzywałam, dopiero po zapłaceniu i wyjściu, podziękowałam kierowcy. Spojrzałam na kartkę z adresem i skierowałam się ku odpowiedniej klatce. Drzwi były zamknięte. Wzięłam głęboki oddech i zadzwoniłam na domofon. Jednak bez skutku. Może śpi? Chciałam już się zawrócic i biec za taksówkarzem, który nie zdążył jeszcze wyjechać z parkingu, ale z klatki wyszła własnie kobieta z psem. Niewiele myśląc, złapałam za drzwi i poszłam pod jej mieszkanie. Dzwoniłam i pukałam, jednak bez skutku. Czego się spodziewałaś, skoro domofonu nie odebrała. Te shoty Ci mózg wyżarły. Usiadłam na schodach obok jej drzwi, a łzy zaczęły znów cisnąć mi się do oczu. Sama nie wiem kiedy odleciałam.

**

Nagle poczułam delikatne szturchnięcie. Otworzyłam oczy i ujrzałam zdziwioną Roksanę.

- Kaja? Co Ty tu robisz? - zapytała, a Ja poderwałam się na równe nogi

---------------

Polecam przeczytać opowiadanie od początku, troszkę się pozmieniało, a i informacji o kobietach jest więcej niż było. Miłego czytania :) 

W tamtej ławce, naprzeciwOnde histórias criam vida. Descubra agora