✿40✿

40 5 0
                                    

- Hoseok, muszę ci coś powiedzieć... - zaczął nagle Yoongi, wyraźnie zestresowany.

Nad całą tą rozmową Min myślał przez okrągły tydzień, jak nie dłużej, kiedy nie widział się ani razu z przyjacielem. On pracował praktycznie codziennie od godziny 7 aż do 21, czasem do 22, kiedy szef go o to poprosił. 

Nie mógł spać, przewracał się z boku na bok, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Nie tyle na łóżku, co w ogóle w kawalerce. Myślał, nieustannie myślał. Bez przerwy, w każdej chwili. Cały umysł pochłaniał mu Hoseok i nie mógł się tego pozbyć, czego ostatecznie nie chciał, ponieważ myślenie o nim sprawiało, że zapełniało mu tą beznadziejną pustkę, kiedy go nie widział. 

Uświadomił tym sobie, że bez Hobiego jego dzień jest szary i nudny. Nic się w nim nie dzieje. Jego cały tydzień wyglądał tak samo, mianowicie z pracy do domu i z domu do pracy. Nie miał z kim porozmawiać, nic nie wywoływało u niego szczerego uśmiechu. Czuł, że czegoś mu brakuje i tym czymś był właśnie Jung Hoseok. 

Właśnie tej nocy specjalnie do niego przyszedł, ponieważ w końcu się odważył. Zbierał w sobie siłę, której wcześniej nie miał na tyle, która po prostu się wypaliła. Hoseok napełniał go tą siłą. 

A jeżeli Yoongi nie powie mu tego teraz, to już więcej nie znajdzie w sobie tyle zaparcia, a ten krok naprawdę dużo go kosztuje.

Nawet jeszcze po drodze do przyjaciela zastanawiał się, czy aby na pewno mu to powiedzieć. Co chwilę nachodziły go salwy wątpliwości i niepokoju. Nie chciał stracić bliskiej mu osoby, a gdyby tym krokiem zrujnowałby wszystko, na co pracował tak ciężko, nigdy by sobie tego nie wybaczył. Po prostu chłopakowi za bardzo zależy na drugim, mimo iż prawie tego nie okazuje.

Czuł się, jakby został zamknięty w czarnej kuli, gdzie ani on, ani ludzie z zewnątrz go nie widzą. On rozpada się w środku i nikt o tym nie wie. Jedynie on, ponieważ coś blokuje mu przejście do realnego świata. Chciał się wydostać, jednak tą kulą był on sam. Jego własny umysł zamkną go przed popełnianiem decyzji. Nie ważne czy złych, czy dobrych. Obie te wersje są potrzebne. Nic w życiu nigdy nie jest kolorowe. Jednak takie właśnie było dla Yoongiego, kiedy do tej kuli w końcu przebił się Hoseok, wyrywając go z tego dziwnego stanu.

- Co takiego?

Chłopak zdenerwował się trochę, kiedy zauważył jak starszy zaczyna się stresować. Poznał to po tym, że zaczął bawić się swoimi palcami u dłoni oraz nie patrzy na niego tylko gdzieś na swoje buty. Zdążył poznać na tyle Yoongiego, żeby wiedział kiedy coś jest nie tak, kiedy coś leży mu na sercu. Teraz właśnie tak było, jednak nie wiedział jeszcze, że tym czymś na sercu, był właściwie on sam.

Hoseokowi ponownie odezwały się motyle w brzuchu. Zaczęły go drażnić od środka, czego nigdy tak w sumie nie czuł. Teraz już sam nie wiedział, co się dzieje, co zrobić. Pozostało mu wysłuchanie tego, co przyjaciel ma mu do powiedzenia.

- Hoseok, jesteś dla mnie bardzo ważną osobą. Nie wiem czemu, ale dzięki tobie mój uśmiech naprawdę jest szczery, jak nigdy - zaczął po chwili milczenia. - Nie wiem co się dzieje ostatnio ze mną. Jednak przemyślałem to i wtedy kiedy cię nie było, bardzo mi ciebie brakowało. - dopiero teraz odważył się spojrzeć na wgapiające się w niego wielkie, czarne oczy chłopaka.

- Też jesteś dla mnie bardzo ważny. Każda gwiazdka mi ciebie przypomina, dlatego jak niebo jest zachmurzone, mam wrażenie jakbyś był tego dnia smutny - odpowiedział bez zastanowienia.

Te słowa mogłyby się wydawać aż za ckliwe, jednak oni doskonale odnajdywali się w tym temacie.

Oboje spojrzeli w górę. Tej nocy było niewielkie zachmurzenie, jednak nie było widać mieniących się w oczach kropek. 

- Tak. Jestem smutny - po krótkiej chwili, Yoongi zdołał wydobyć z siebie prawdę, nie odrywając wzroku od czarnej przestrzeni.

Odważył się na to, ponieważ już i tak długo nie mówił nic o sobie, o swoich uczuciach czy myślach. Natomiast czuł, że przyjacielowi może się wygadać, a ten nie będzie go oceniał.

- Wiem. Czuję to i widzę.

- Nie widziałem cię cały tydzień, Hobi. - w końcu oboje, równocześnie na siebie spojrzeli. 

- Ja ciebie też, Yoongi - przytaknął drżącym głosem.

Hoseok złapał go delikatnie za rękę sprawiając, że ten przestał nerwowo się nimi bawić. Splótł ich palce i poczuł ciepło głębokiego uczucia, pomieszane z chłodem spowodowanym temperaturą. 

Poczuł jego delikatną skórę, pomijając te odcinki, które były wysuszone i zaniedbane przez ciągłą pracę. Jednak zwrócił i na nie uwagę, ponieważ to była część chłopaka. A Jung cenił i darzył go całego czymś, czego jeszcze do końca nie znał.

Yoongi wzdrygnął się, kiedy ten go chwycił, jednak się nie wyrywał. Od jakiegoś czasu chciał, żeby ten nie zachowywał się względem niego, jako zwykły przyjaciel. Pragnął czegoś bliskiego, takiego intymnego kontaktu, już od dłuższego czasu. 

Ta chwila zawładnęła nimi obojga, nie mogli powstrzymać tego, co działo się niby szybko, ale jednak ciągnęło się w nieskończoność. Jeden pragnął już mieć wszystko, a drugi był zagubiony. 

Szczerze nie wiedzieli, czy dobrze robią, jednak losu nie da się oszukać, ani zmienić na siłę, tym bardziej jak jeszcze pcha nas do przodu. Nie można go wyminąć, bo prędzej czy później i tak trafimy na to, co Wszechświat dla nas zaplanował.

Hoseok postanowił odprowadzić Yoongiego do jego domu, na co drugi nie protestował. Wiedzieli, że okolica nie należy do najbezpieczniejszych. Jungowi było nawet bardzo miło i przyjemnie, kiedy oboje trzymali się za dłonie, wzajemnie się grzejąc, bo minęło trochę czasu, a temperatura drastycznie się obniżyła. 

Więc tak spleceni palcami prowadzili się przez dość ciemne uliczki w stronę osiedla Mina. Nie odzywali się do siebie, ponieważ chcieli nacieszyć się bliskością oraz wzajemnym ciepłem. 

Hoseok po raz pierwszy poczuł, że trzyma tą odpowiednią rękę. Kiedyś, jak był z jakąś dziewczyną na początku liceum, nie zaznał takiej więzi. Nawet nie przepadał na nią, byli w związku, ponieważ dziewczyna się go uczepiła i teoretycznie spędzali dużo wolnego czasu. Nie podzielała ona pasji Hoseoka, zajmowała się praktycznie sobą i była po części zadufana w sobie. Zerwali po dwóch miesiącach, kiedy Namjoon rozjaśnił mu sytuację.

Yoogni natomiast był na skraju płaczu. Łzy same cisnęły mu się do oczu, jednak ich nie uronił. Wiedział, że są one ze szczęścia. Od długiego czasu, lub nawet pierwszy raz w życiu spodziewał się słonych kropelek z radości, doskonale szczerej, wyczekanej, najbardziej ubłaganej. 

Czuł się w końcu zauważony, bliżej jakiejś osoby, prócz jego brata. Wiedział, że jest to moment, kiedy wylatuje z tego zatroskanego gniazdka i zaczyna w końcu dostrzegać pozytywne strony świata. Być może to jest przepustka, która spowoduje u niego wybicie i stanie się silniejszy.

Dzięki Hoseokowi może szczerze się uśmiechać i znajdować wewnętrzny spokój, nawet w najdrobniejszych rzeczach. Jego błogość dopiero się zaczyna i może szczerze to przed sobą przyznać. Chłopak będzie jego oazą, kiedy on będzie spragniony.

Szczerze... // SopeOnde as histórias ganham vida. Descobre agora