✿24✿

61 2 0
                                    

- Ładne gwiazdy - odezwał się cicho Yoongi.

Jung od razu na niego spojrzał. Chciał coś odpowiedzieć, jednak nie wiedział co. Również gardło blokowało mu jakiekolwiek możliwości wydobycia dźwięków. Podążył więc zaciekawionym wzrokiem na czarno granatowe niebo. Po raz pierwszy od dawna mógł się przyjrzeć tym błyszczącym kropeczkom na nieboskłonie. Zwrócił uwagę na ich piękno dopiero wtedy, jak przyjaciel o nich wspomniał. Zauważył je również w jego oczach. Jego smutnym i zagubionym spojrzeniu, które tak bardzo go bolało. Pragnął mu jakkolwiek ulżyć, jednak on sam nie wiedział jak.

- Racja. Są piękne - potwierdził mu Hoseok, skacząc wzrokiem po niebie i wyszukując tym samym jakiejś konstelacji.

W głowie cały czas miał tą sytuacje z klubu. Nie wiedział, co czuje w tym momencie Yoongi, chciał się oczywiście tego dowiedzieć, jednak bał się go o to zapytać. Jeżeli sprawiłby mu tym cierpienie, gwiazdy by zbledły a on sam zniknąłby z tego Wszechświata. No więc pozostało mu czekać i dać tym samym czas Yoongiemu.

- Myślisz, że te gwiazdy to ludzie? Którzy wycierpieli najgorsze i to jest ich nagroda?... Bycie najjaśniejszą gwiazdką na niebie. - Hoseok widział jak po policzku kolegi spływa pojedyncza łza. Dodatkowo to, co powiedział uderzyło w niego ze zdwojoną siłą.

Nie wiedział co może powiedzieć. Domyślał się, iż jego słowa są po części nawiązaniem do jego życia. Do tego mężczyzny z parku, jego chudego ciała oraz zatroskanego brata, którego kochał ponad życie. Yoongi żył nadal. Walczył z losem swojego życia, działał mu na przekór. Próbował działać tak, jak on sam sobie zagra, jednak nie zawsze mu to wychodziło, przez co niemało cierpiał. Właśnie dlatego Hoseok chciał mu pomóc. Być przy nim i dawać znak, że jest i może na niego liczyć nawet w najgorszych momentach.

Robiło mu się coraz bardziej przykro. Nie mógł już dłużej wytrzymać owego napięcia, które wisiało w powietrzu niczym zawiesina i opierała mu się na barkach. Dużo już znosił i dużo znosić będzie. Nawet tego nie przewiduje, jedynie on to wie. Iż w swoim życiu nie ma łatwo, a na każdym zakręcie się wywraca. Mimo to podnosi się z uniesioną wysoko głową. Dumnie.

Jednak czasami bywa tak, że sobie nie daje rady. Wtedy pozostaje mu przypatrywać się zrządzeniom losu i ich skutkom. Nie jest w stanie niczego zrobić, ponieważ nie ma na nie wpływu. Hoseok załamuje wtedy ręce, nie wie, czy prosić o pomoc, rzucić się na głęboką wodę, czy może jednak poczekać, aż czas zagoi rany.

- Myślę, Yoongi, że powinniśmy wejść do środka. Gwiazdy są piękne, ale jest zimno. Będziesz chory. - wciąż na niego patrzył.

- A co z gwiazdami? - nie oderwał wzroku od nieba.

Hoseok jedynie ponownie odprowadził słoną łzę z jego policzka. Zmarszczył czoło w niemałym smutku oraz troską.

- Yoongi... - próbował zwrócić na siebie jego uwagę.

Dopiero po kilku minutach Suga spojrzał na przyjaciela swoimi załzawionymi, czerwonymi oczami. Jego twarz jakby skamieniała, nie chciał wyrażać żadnych emocji. Czuł się rozdarty, nie wiedział co powiedzieć. Co zrobić. Hoseok się wtedy do niego przysunął. Trącił tym samym jego lewę ramię, które zapiekło go promieniującym bólem. Przypomniało to Yoongiemu zdarzenia z poprzedniego wieczoru.

- Jezu, przepraszam, nie chciałem. - spanikował Jung od razu odsuwając się na przyjaciela, który zaczął się zwijać z bólu.

Podwinął mu jednak rękaw koszulki nocnej, na co ten próbował się wyrwać.

- Zostaw mnie, nie chce! - wykrzyczał szlochając i z załamującym się głosem.

Hosoek również spanikował. Od razu posłuchał histerycznego rozkazu chłopaka i puścił materiał, choć bardzo tego nie chciał. W oczach pojawiły mu się łzy, nie zamierzał przecież skrzywdzić Yoongiego. Wciąż go obserwował, jak kurczowo trzyma się za ranę.

- Yoongi, ja nie chciałem, proszę. Tylko zobaczę. - próbował jakoś błagalnie go przekonać.

Wtedy chłopak powoli się uspokajał. Wystarczyło, że ponownie usłyszał wyciszony i opanowany głos Hoseoka, który właśnie do tego dążył. Przyjaciel odsłonił rękę przy tym wykrzywiając ostro twarz z niesamowitego bólu. Dał tym samym znak, że ten może do niego podejść.

Yoongi pragnął zostać teraz sam. Tak jak było to tydzień, miesiąc czy dwa lata temu. Zawsze był sam. Zawsze radził sobie sam, jednak nie mógł tego powiedzieć, ponieważ jego brat się nim zajmował. Dbał o niego, dopłacał do mieszkania, kupował jedzenie. I nic od niego nie chciał w zamian. To dlaczego Min czuł się naprawdę samotnie, tak, jakby wszyscy jego bliscy nagle go opuścili?

Ostatecznie pozwolił sobie pomóc, przynajmniej pokazać, co się dzieje. Nie mógł dłużej ukrywać, że wszystko jest w porządku, chociażby z tą ręką. Tak okropnego bólu nie czuł jeszcze nigdy, toteż nie potrafił tego dobrze ukryć. Klął za to w myślach.

Domyślał się również, co taki Hoseok mógł sobie wtedy o nim pomyśleć; chłopak, który płacze to baba. Ból to tylko iluzja, nie maż się. Jaka z niego pizda.

Bał się kolejnego zbliżenia. Bał się, że ktokolwiek, nawet przyjaciel może mu zrobić podobną, albo jakąkolwiek krzywdę. Tak jak w tej łazience. Yoongi już raz przeżył coś podobnego, nie chciał do tego wracać. Zdążył zapomnieć, wymazać wspomnienia z przeszłości, które tak bardzo zalegały w nim jak zawiesina. Ciążyła mu na duszy, nie potrafił się jej pozbyć, a nawet teraz jest jej jeszcze więcej oraz jest bardziej widoczna.

Hoseok ponownie spróbował delikatnie podwinąć rękaw bluzki Yoongiego, uważając na obolałe miejsca. Robił to bardzo powoli, ostrożnie. Nie zamierzał robić mu większej krzywdy, robił to dla jego dobra.

Suga odwrócił wzrok, znowu przyglądał się gwiazdom, które rozjaśniły się na czarnym nieboskłonie. Widział je pomnożone, gdy pojawiały mu się łzy w kącikach oczu. Opornie nie chciały się uwolnić, dopiero po opuszczeniu powiek poczuł je na policzkach. Kropki wróciły na miejsce.

Jung przetarł nagle mokre ślady na twarzy Yoongiego, który się tego nie spodziewał. Odskoczył momentalnie, wyrywając tym samym rękę koledze. On, spanikowany, wyginający się z jeszcze większego bólu, czujący ponownie nieznajome dłonie na swoim lichym ciele, podwyższony puls, dreszcze, temperatura...

- Yoongi, wybacz, matko... Nie chciałem. - przerażony Hoseok nie wiedział co zrobić. Po raz kolejny przerwał coś, co szło po dobrej myśli. Zganiał się za to w głowie, jednak raczej w żaden sposób sobie tego nie wybaczy. Przynajmniej na chwilę obecną.

Próbował ponownie uspokoić przyjaciela, z którym nie wiedział co się dzieje. Starał się być przecież zawsze delikatny, powstrzymywał się przy nim od bycia porywczym, bo wiedział, że może swoją chaotycznością zrazić do siebie kolegę.

Minęła kolejna godzina, Hoseok zrezygnowany, cały wyziębiony, tak samo jak jego przyjaciel, wciąż siedzieli na zimnej podłodze balkonu. Yoongi dopiero po 20 minutach zaczął się uspokajać, samodzielnie. Tak, jak robił to za dawnych czasów. Gdy odzyskał jasną świadomość umysłu, poczuł, jak bardzo tym razem boli go głowa. Od ciągłego płaczu, który nie raz bardziej nasilony, od całego zmęczenia po całym dniu, tytoniu unoszącym się w powietrzu w klubie z nocy. Przez smak alkoholu, siejącego spustoszenie w jego organizmie w postaci smutku, nasilających się okropnych wspomnień oraz bólu, do którego i tak przywykł.

Złapał się na włosy zdrową ręką i pociągnął się za nie, masując tym samym niektóre okolice potylicy. Nie mógł sklecić chociażby jednej porządnej myśli, wszystko mu wirowało. Nawet gwiazdy, na które od razu zwrócił uwagę. Przeszły go wtedy niemałe dreszcze. Poczuł zimno od kafelek. Zawsze miał tutaj jakąś niewielką poduszkę, na której siedział, gdy sam przychodził poobserwować nocne niebo. Tym razem jej nie było. Najwyraźniej musiał ją odłożyć do prania, albo do szafy, tam gdzie jej właściwe miejsce.

Szczerze... // SopeWhere stories live. Discover now