✿29✿

56 2 0
                                    

Hoseok nie mógł usiedzieć spokojnie na swoim miejscu podczas zajęć szkolnych. Cały czas myślami uciekał do zagadkowej sytuacji Sugi i jego ciągłego braku odpowiedzi. Chciał jak najszybciej dowiedzieć się, co takiego mogło się wydarzyć, że kolega nie odpisywał.

Lekcje ciągnęły mu się w nieskończoność. Miał nawet wrażenie, jakby wskazówki zegara na ścianie się cofały. Nie mógł dać się oszukać przez własne zwidy a do tego niewiele brakowało.

I nagle przypomniało mu się, jak Yoongi bardzo się przestraszył tamtego mężczyzny z parku. Ponownie w jego głowie zaczęły się tworzyć przerażające  sytuacje, bo co jeśli...

Dźwięk dzwonka rozbrzmiał na całą szkołę, co wyrwało Hoseoka z głębokiego zamyślenia. Niczym pęd powietrza wybiegł z klasy, zabierając swoją torbę, która leżała na podłodze przy nodze ławki. Żaden z jego znajomych nawet nie zdołał zatrzymał go przed wyjściem. 

Nauczyciel również coś za nim krzyczał, zapewne na temat zadawanych przez niego zadań domowych, jednak ten nie chciał mieć z kimkolwiek do czynienia w tym momencie. Poza tym nie miał i tak dużo czasu. Bo jakie zadania były ważniejsze od przyjaciół?

- Nie wierzę w niego - podsumował cicho Namjoon, zapisując numery zadań dyktujące przez profesora.

Jung próbował się całymi siłami przebić przez tłumy uczniów na korytarzu, którzy już zdążyli się zwieść. Zdeptał kilka nóg oraz popchnął jakąś dziewczynę, jednak nie miał czasu, żeby nawet przeprosić.

Postanowił przybiec do cukierni, w której pracuje Yoongi. Być może dowie się tam, co się dzieje z chłopakiem i dlaczego nie daje znaku życia. Miał właśnie taką wielką nadzieję.

Hoseoka nie obchodziło to, że miał jeszcze kilka lekcji. Nie obchodziło go również, że jego ojciec się o tym dowie i zrobi mu kazanie oraz zapewne nie będą mu już tak łatwo pozwalać na zostawanie samemu w domu.

W tym momencie liczył się tylko i wyłącznie Suga.

Zbliżał się już do domniemanego miejsca, więc nawet się nie zastanawiał i cały mokry oraz zdyszany, szarpnął drzwi wejściowe, sprowadzając tym samym na siebie zdziwiony i zdezorientowany wzrok kilku klientów oraz obsługi.

- Min Yoongi - wypowiedział jego nazwisko, próbując łapać powietrze. - Czy jest... Min Yoongi? - zamknął za sobą drzwi, przepuszczając wcześniej przez nie jakąś kobietę.

- Nie ma go - odpowiedział jeden z pracowników stojący za ladą, który zaczął poprawiać sobie fartuch.

- To gdzie jest? - Hoseok wydawał się być coraz bardziej roztrzęsiony i zły. Jak to koledzy z pracy nie wiedzą gdzie się znajduje ich znajomy???

- Chory jest. I co to za zamieszanie pan tworzy? - odezwał się niski, groźny głos, który przeszył chłopaka na wylot.

Zza zapewne drzwi do kuchni wyszedł mężczyzna, na twarzy malował mu się grymas, brwi miał osadzone dość nisko, zapewne spowodowane złością.

Szef

- Przepraszam, a—ale jak to chory? - ponownie zaczął dopytywać, jednak teraz się trochę uspokoił.

- No po prostu. Zadzwonił do mnie rano i powiedział, że nie przyjdzie bo chory. - założył ręce na piersi. - Brzmiał bardzo słabo, wręcz nie mogłem go w pewnych momentach zrozumieć.

Hoseok już wszystko zrozumiał. Lekkim ukłonem przeprosił personel jak i kilka klientów, którzy czekali na obsłużenie. Po całej szopce chłopak skierował się do sklepu całodobowego, żeby kupić kilka potrzebnych rzeczy dla kolegi.

Szczerze... // SopeWhere stories live. Discover now