Rozdział 25.

168 12 5
                                    

- Jak on się czuje? - spytał mnie Yoongi gdy już wysłuchał całej historii. Powiedziałem mu wszystko, nie było sensu ukrywać prawdy skoro byliśmy przyjaciółmi. Zresztą, miętowy martwił się o Jimina tak samo jak ja.

- Nie najlepiej, hyung - mruknąłem przyciszonym tonem głosu, chociaż rudowłosy nie usłyszałby mnie w łazience. - Nie wiem jak mu pomóc, wydaje się przybity. Wcześniej zrobił nam obiad, a teraz zasnął.

- To mu dobrze zrobi, Jungkook - odpowiedział starszy, wzdychając. - Uważam, że ty wiesz najlepiej co robić w takiej sytuacji. Jimin mi opowiadał o tobie i twojej rodzinie, nie jesteś o to zły, prawda?

Ścisnąłem telefon mocniej, przypominając sobie dzieciństwo.

- Nie, wszystko w porządku - zapewniłem go spokojnie, nabierając powietrza do płuc. - Byłem wtedy dzieckiem, inaczej to odbierałem. Nie wiem co bym zrobił na miejscu Jimina, rozumiesz? Martwię się o niego cały czas, hyung. Najbardziej boję się tego, że gdy jego mama odejdzie, on już nie będzie taki sam.

Yoongi milczał przez chwilę, a gdy byłem pewny, iż się rozłączył, powiedział:

- Nawet jeśli coś w nim się zmieni to ciągle będzie tym samym chłopakiem co zawsze. Wiem, że wszystko się jakoś ułoży.

- Dzięki za wsparcie, hyung - odpowiedziałem, a potem pożegnałem się i wyszedłem z pomieszczenia.

***

Byłem przekonany, że zastanę Jimina na kanapie w salonie. Moje zaskoczenie było tym większe gdy zorientowałem się, że nigdzie go nie ma. Nie było żadnej wiadomości lub choćby wskazówki dokąd mógł pójść. Moje serce wystukiwało niespokojny rytm, a gdy poczułem jak nie mogę oddychać, spanikowałem.

Obudziłem się, leżąc na podłodze tuż przy zagłówku kanapy. W mieszkaniu nadal panowała cisza, przerywana jedynie moim donośnym oddechem. Sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem do Jimina. Miał wyłączone urządzenie więc nie było szans, że się z nim skontaktuję. Zacząłem się zastanawiać co bym zrobił na jego miejscu. Kogo chciałbym zobaczyć w tej chwili? Szybko znalazłem odpowiedź, dlatego postanowiłem zaczekać.

***

Siedzenie samemu w naszym nowym mieszkaniu było smutne. Przygnębiały mnie ponure myśli wypełnione marzeniami o romantycznej nocy. Nic z tego nie miało szansy zaistnieć w najbliższej przyszłości. To był zły moment, aby razem zamieszkać, a moje przeczucia jak zwykle się sprawdziły.

Nie chciałem się poddać rozpaczy, dlatego podniosłem się i zacząłem szykować do wyjścia. Jedynym rozwiązaniem tej sytuacji było znalezienie mojego chłopaka i szczera rozmowa z nim. Musiałem go znaleźć za wszelką cenę.

***

Gdy wyszedłem na zewnątrz poczułem lekkie promyki słońca na twarzy. Pogoda zachęcała do spacerowania i randkowania. Niestety, nie sądziłem że Jimin będzie chciał być ze mną w taki sposób, mając w sercu ogromne cierpienie. Dusiłem się sam ze sobą, potrzebowałem czegoś co sprawi, że na nowo uda mi się oddychać. 

Rozglądałem się po okolicy, poznając ją krok po kroku. Wszędzie widziałem roześmianych ludzi, a to powodowało, że czułem się najbardziej samotną osobą na świecie. Dlaczego to Jimin musiał teraz cierpieć tak mocno? Chciałem zabrać jego troski, zastąpić je czymś wesołym. Gdyby to był sen, jedynie sen, chciałbym się już z niego wybudzić.

Dotarłem do placu zabaw, pustego. Sam nie wiem z jakiego powodu zatrzymałem się na dłużej. Moje nogi podążyły w kierunku piaskownicy, a gdy zauważyłem dobrze mi znaną postać, prawie wstrzymałem oddech.

Paradise 2Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang