Rozdział 39.

185 14 5
                                    

Poruszyłem się niespokojnie przez sen, wyczuwając ciepło i bliskość Jimina. Mój chłopak spał głęboko, czego nie mogłem powiedzieć o sobie. Męczyła mnie bezsenność, a gdy w końcu udało mi się zasnąć, śniłem koszmar.

- Proszę...- wyszeptałem, patrząc mu w oczy i zaciskając swoje dłonie w pięści. - Nie rób tego, Jiminnie...

Rudowłosy nie odpowiedział, zamiast tego napierając na mnie i łapiąc moje barki abym mu nie uciekł. Nie miałem wyboru jak mu się poddać, chociaż wolałbym go uderzyć. Wyczułem jego niepokój gdy przyglądał mi się zaskoczony, ale więcej się nie odezwałem dając mu przyzwolenie na to, żeby zrobił ze mną co chce. Czułem się słaby i zmęczony. Mój chłopak spojrzał na mnie po raz ostatni, a następnie rozwarł moje uda, wciskając się swoim ciałem w moje własne. Zamarłem, dygocząc ze strachu. Moje ciało zwiotczało, a na czoło wystąpił mi zimny pot. Nie czułem jego ruchów, lecz potworny ból w moim sercu nie chciał odejść...

Obudziłem się, prawie podskakując na kanapie. Nadal leżeliśmy obok siebie, ale Jimin nie obudził się słysząc moje poruszenie. Westchnąłem, dotykając jego włosów i sunąc palcami po jego policzkach. Wyglądał spokojnie gdy spał, natomiast ja naprawdę nie miałem pojęcia co zrobić w tej sytuacji. Sen mnie przeraził na tyle, że pragnąłem wyrwać się z mieszkania i pójść gdzie indziej. Chciałem zapomnieć ostatnie zdarzenia. Wiedziałem, że to z tego powodu przyśniło mi się coś takiego, lecz dlaczego to musiała być twarz rudowłosego?

Moje ciało naprawdę było lekko spocone, a nieznośny ból w sercu dał o sobie znać. Te objawy bardzo mnie martwiły, dlatego ostrożnie podniosłem się z kanapy i nago poszedłem do łazienki. Blask światła poraził moje oczy na tyle, że musiałem odczekać chwilę aby ponownie uchylić powieki. Zbliżyłem się do umywalki, a potem podniosłem wzrok i spojrzałem na siebie w lustrze. Wyglądałem na wyczerpanego. Moje oczy straciły blask, a na ustach widniał świeży ślad po ranie. Nabrałem kilka głębokich wdechów, po czym przemyłem twarz letnią wodą. Wtuliłem się na moment w miękki ręcznik, zaciągając zapachem czystości. Nie chciałem wracać do salonu, ale nie mogłem przecież spać w łazience. Co powinienem zrobić, aby zapomnieć ostatnie parę godzin?

Z niechęcią odsunąłem się od lustra, a potem popatrzyłem po pomieszczeniu. Moje oczy same natrafiły na nieduże ostrze. Było jak na wyciągnięcie ręki. Nie powinienem myśleć o czymś tak drastycznym, zważywszy na to, że sam zabroniłem Jiminowi kaleczyć swoje ciało. Mimo to, zbliżyłem się do szafki i złapałem żyletkę. Przyjrzałem się jej uważnie, jakby zapominając na moment po co ją zabrałem. Oglądałem ją z każdej strony, ale nie dostrzegłem śladów używalności. Musiała być zupełnie nowa.

- Jeśli się okaleczę to nigdy więcej żaden inny mężczyzna na mnie nie spojrzy...- wyszeptałem, ściskając ostrze w dłoni, która nagle nie wiedzieć czemu zaczęła drżeć. Nie chciałem celowo odbierać sobie atrakcyjności, ale cierpienie mnie przerastało. Byłem zbyt słaby, aby przestać. Jednocześnie uświadomiłem sobie, że Jimin przeżył coś gorszego. Mój chłopak prawie został zamordowany i to w trakcie aktu z kimś innym. Gdy to do mnie dotarło, żyletka wypadła mi z ręki na podłogę, wydając przy tym głuchy dźwięk. Ukucnąłem, obejmując się ramionami i zaczynając łkać jak bezbronne dziecko.

Nie wiem jak długo pozostałem w tej pozycji, ale gdy starałem się podnieść, poczułem dotyk czyichś silnych ramion na swoich biodrach. Jimin pomógł mi wstać, a gdy spojrzałem na niego cały zapłakany, otulił mnie puchatym szlafrokiem, samemu będąc ubrany w taki sam. Pociągnąłem nosem, patrząc na niego boleśnie. Rudowłosy sięgnął po żyletkę, a potem wyrzucił ją do kosza na śmieci. Patrzyłem na niego, ale nie wiedziałem co myśli.

- Jesteś zły? - szepnąłem, ocierając mokre oczy. Mimo to, nie mogłem przestać płakać. 

- Jungkookie, nigdy więcej nie myśl o czymś podobnym - poprosił mnie, sięgając po moją drżącą dłoń. - Tak bardzo się martwię o ciebie.

Paradise 2Where stories live. Discover now