Rozdział 30.

138 13 2
                                    

Wszystko potoczyło się zbyt szybko. Nie dane mu było spędzić z nią nawet tygodnia. Mama Jimina zmarła w jego obecności, tak zwyczajnie zamykając swoje oczy i zasypiając na zawsze. Mój chłopak nie potrafił tego zaakceptować, siedząc przy jej ciele tak długo, dopóki nie opadł z sił z powodu wyczerpania. Starałem się być obok niego, ale właśnie sobie uświadomiłem, że mnie odtrącił.

***

Wcześniej

Zajrzałem do sali bacznie obserwując rudowłosego. Rozmawiał cicho ze swoją mamą, a gdy poczułem na ramieniu lekki dotyk dłoni, odsunąłem się od drzwi.

- Hyung...- zacząłem, patrząc na Yoongiego, który pojawił się z kubkiem kawy w dłoni. Wręczył mi napój, wskazując krzesło przy ścianie.

- Chodź, porozmawiajmy - poprosił, zajmując miejsce i patrząc na mnie poważnie. - Muszę ci coś powiedzieć.

Usiadłem, biorąc łyk kawy i spoglądając na jego twarz. Miętowy wyglądał na trochę zmęczonego, aczkolwiek udało mu się zachować zdrowe myślenie w obliczu tej sytuacji. Jednak czułem, że jemu też nie jest łatwo się z tym pogodzić. Było tak jak gdyby nad nami zebrały się ciemne chmury i lada moment miał lunąć deszcz. Zwykle moje dziwne przeczucia się sprawdzały, ale nie chciałem ponownie mówić tego na głos.

- Wcześniej pytałeś mnie o ojca Jimina - zaczął cicho, a gdy na niego popatrzyłem, dodał: - Nie znam szczegółów, bo twój chłopak nigdy nie rozmawiał ze mną na temat swojej rodziny. Jednak wiem, że gdy jego rodzice dowiedzieli się prawdy o nim, między nimi coś się popsuło. Jimin powiedział, że to z jego powodu. Nie uważam tak. Posłuchaj...- nagle spojrzał mi prosto w oczy, dodając: -...jeśli chcesz znać prawdę, zapytaj Jimina. Jestem pewny, że tobie powie. Ufa ci bardziej niż możesz sobie wyobrazić.

Byłem zaskoczony jego odpowiedzią, bo wcale nie sądziłem, że Jimin powierzy mi swoje najgłębsze sekrety. Ten temat jakoś nigdy nie został poruszony, ale też nie pytałem o to. Być może to była właściwa chwila, aby dowiedzieć się wszystkiego. To musiał być ten moment gdy między mną, a nim nie będzie już żadnych barier.

Wstałem, a potem podszedłem do kosza na śmieci i wyrzuciłem kubeczek po kawie. Gdy się wyprostowałem, nagle to się stało. Rozpętało się zamieszanie, a gdy ja i Yoongi zobaczyliśmy biegnących lekarzy w naszą stronę, oboje zamarliśmy na parę minut.

Prawdę powiedziawszy, nie mogłem się poruszyć. Szok był zbyt duży, aby wykonać jakikolwiek krok. Dopiero czyjeś głośne krzyki sprawiły, że się ocknąłem. Yoongi wszedł do środka pomieszczenia, a ja szybko podążyłem za nim.

Jimin stał w rogu sali, patrząc nieruchomo jak reanimują jego mamę. Jego spojrzenie nie wyrażało żadnych emocji, zupełnie jak gdyby był tylko obojętnym obserwatorem. Czułem, że nie powinienem do niego podchodzić, wiedziałem co to oznacza. Musiał być w tym momencie sam ze sobą, potrzebował pogodzić się z tym co się działo.

Lekarzom udało się ją ustabilizować, ale była nieprzytomna. Nie mogłem patrzeć na leżące bez ruchu ciało tej kobiety. Czułem, że stracę kogoś ważnego. Nawet jeśli znałem ją tak krótko, prawie wcale nie rozmawiałem, czułem się jak gdybym naprawdę miał doświadczyć straty.

Rudowłosy ponownie usiadł przy łóżku swojej mamy, łapiąc jej rękę w swoją i ciągle patrząc na jej twarz. Nie zwracał uwagi na nikogo, był pogrążony w swoich myślach.

- Chodźmy, Jungkook - wyszeptał mi Yoongi do ucha, wskazując drzwi. - Zostawmy ich samych.

Przełknąłem ślinę, kiwając głową. Tak powinienem zrobić, ale w swoim sercu czułem, że w jakiś sposób zawiodłem Jimina. Potrzebował mnie wtedy przy sobie, a ja go zostawiłem.

Paradise 2Where stories live. Discover now