Rozdział 6.

177 11 4
                                    

- To jakieś szaleństwo...

Słysząc cichy głos Jimina tak blisko siebie, powoli otworzyłem oczy. Z trudem udało mi się nie jęknąć z bólu, lecz to co zobaczyłem przed sobą było jak cios w samo serce.

Rudowłosy miał opuchnięte prawe oko, a z jego skroni kapały stróżki świeżej krwi. Czyżby Alessandro go tak urządził? Widząc wzrok swojego chłopaka, otworzyłem usta żeby coś powiedzieć, lecz on mnie uprzedził.

- Jungkookie, nic nie mów - poprosił spokojnie, przyciszonym tonem głosu. - On gdzieś tu jest, obserwuje nas. Zachowaj spokój, proszę cię.

Jak miałem to zrobić w obliczu tej sytuacji? Zrobiłbym wszystko dla niego, poza tą rzeczą.

- Jiminnie..- szepnąłem, poruszając się na krześle. Ze zdumieniem zauważyłem że i ja zostałem przywiązany linami i unieruchomiony. Nie miałem szans nam pomóc. Co mogłem zrobić skoro byłem aż tak bezsilny? - Czemu on to robi?

Jimin nie odpowiedział, na moment odwracając wzrok w drugą stronę. Dotarło do mnie, że nie wydostaniemy się stąd sami. Będzie nam potrzebna pomoc kogoś z zewnątrz. Kogoś...

- Gdzie mój telefon? - spytałem nagle, usiłując dosięgnąć kieszeni spodni.

- Tego szukasz?

Zamarłem, słysząc ten upiorny głos. Alessandro zjawił się znikąd, być może naprawdę przypatrywał się nam i czekał na dobrą chwilę żeby wkroczyć. Byłem naiwny myśląc, że plan ucieczki będzie aż tak prosty.

Mężczyzna okrążył naszą dwójkę, udając głęboką zadumę. Drżałem na ciele, a moje rany dały o sobie znać. Wyczułem sztywność dłoni, poobcieranych i z całą pewnością poranionych. Jednak to było nic niewarte, bo mój ukochany cierpiał o wiele mocniej.

- Co powinienem z tobą zrobić, co? - zapytał nagle Alessandro, rzucając mi baczne spojrzenie swoich strasznych oczu. - Może...

- Nie waż się go tknąć - warknął Jimin, z całą swoją mocą w głosie. - To sprawa między nami.

- Cóż, już nie - odparował mu artysta, nagle rzucając mój telefon na beton i kopiąc w urządzenie. - Patrzysz na niego zupełnie inaczej niż na mnie, a to mi się nie podoba.

Poczułem jak się we mnie gotuje z gniewu. Nie miał prawa tak mówić.

- Daj mu spokój! - krzyknąłem, szarpiąc za swoje liny. - Uwolnij mnie i stańmy do walki, ty tchórzu..

Mężczyzna zdzielił mnie pięścią w twarz, aż odskoczyłem do tyłu, przewracając się wraz z krzesłem na beton.

- Jungkookie! - Jimin wrzasnął, aż odczułem jego emocje na swoim ciele. Dotarły do każdego zakamarka mojego wnętrza. - Błagam, nie prowokuj go.

Nie usłyszałem ciągu dalszego, odpływając w nieznane.

***

Odzyskując przytomność, przez dłuższą chwilę nie miałem pojęcia gdzie jestem i co się ze mną stało. Dopiero stłumiony jęk mojego chłopaka sprawił, że poderwałem głowę. Zamroczyło mnie na moment, lecz siła mojej miłości sprawiła, iż przestałem dbać o siebie. Skupiając się na Jiminie dostrzegłem jego rozciętą wargę, a włosy zabarwione w dziwnym kolorze. Nie byłem pewny co się działo gdy nie byłem świadomy, ale mój chłopak znowu się poświęcił za mnie.

- Wystarczy już, wypuść nas ty potworze...- poprosiłem, spoglądając na mężczyznę czekającego parę kroków ode mnie.

Alessandro postąpił parę kroków w przód, wyciągając zza siebie coś małego i ostrego.

Paradise 2Where stories live. Discover now