XXVI

350 31 7
                                    

Zadowolona, skierowałam się w stronę pastwisk. Hunter już z odległości przynajmniej dwudziestu metrów zarżał głośno na mój widok. Uśmiechnęłam się do niego i poklepałam go po szyi.

Postanowiłam załatwić sprawę z Alexem później, musiałam się najpierw dowiedzieć, czy Ashley mówiła prawdę, że chłopak uwierzył w te bzdury.

Nałożyłam Hunterowi przygotowany wcześniej kantar i poprowadziłam go w stronę stajni.

W boksie oporządziłam go, z szokiem patrząc na zaniedbane kopyta.

Przechodzący Peter z Magikiem zaśmiał się na widok mojej miny.

- Nikt nie dał rady się nim zająć. Zbyt szalał, poza tym uciekł podczas twojej śpiączki i pojawił się dopiero wtedy, gdy się ocknęłaś, pod szpitalem.

Pokiwałam głową na znak, że rozumiem, po czym zabrałam się za mozolne czyszczenie zabrudoznych kopyt.

Peter stał tam jeszcze chwilę, najwyraźniej się wahając.

- Mogę ci później pomóc z oporządzeniem ich - powiedział w końcu, przełykając ślinę. Powtórnie pokiwałam głową i podziękowałam mu uśmiechem.

Po długim, wręcz za długim czasie w końcu udało mi się wyczyścić kopyta, choć dalej nie wyglądały idealnie. Postanowiłam skorzystać później z propozycji Petera i razem z nim wysmarować je i zabezpieczyć.

Amy, Peter i Alex zobowiązali się poczekać na mnie w boksach z końmi.

Po starannym wyczyszczeniu sierści i grzywy Huntera - poszło mi to dość szybko, ze względu na to, że tak naprawdę sprzęt miałam już gotowy - musiałam tylko dopiąć popręg.

Jak się okazało, nikt nie używał mojego siodła i sprzętu w czasie, gdy leżałam w śpiączce. Wszystko było nienaruszone, dzięki pokrowcowi nawet siodło się nie zakurzyło.

Jak dobrze. Żadna świeżynka nie pomyliła sprzętu prywatnego ze szkółkowym...

Po chwili byłam już na padoku. Amy i Peter już stępowali, a Alex na Ametyście poprawiał puśliska.

On jako jedyny nie miał własnego siodła, więc korzystał z tych stajennych. Trochę mu przez to współczułam, bo najczęściej trafiał na te niewygodne i z bardzo krótkimi, pozawiązywanymi kilka razy, używanymi przez dzieci strzemionami.

Obiecywał jednak, że kupi siodło, jak tylko wpadnie mu jeszcze trochę kasy, bo, jak mówił, mało mu już jej brakowało.

Jazda upływała mi na wspaniale.
Wychodziło mi wszystko - od stępu, przez kłus, aż do galopu.

Amy i Rebecca przyglądały mi się zaskoczone.

To dziwne, że po śpiączce tak dobrze jeżdżę, prawda?

Widziałam dokładnie ich zszokowane spojrzenia, potem zaczął mi się przyglądać też Peter oraz Alex.

No właśnie, Alex.
Podjechałam do Amy siedzącej na Koffie.

- Słuchaj, to prawda, że Alex uwierzył Ashley? - na początku nie skojarzyła, o co chodzi. Potem na jej twarz się rozjaśniła w wyrazie zrozumienia, więc dodałam: - Opowiadaj wszystko.

I właśnie tak dowiedziałam się o głupiej, wręcz dziecinnej sprawie zdjęć, pobiciu Petera i całej szopki Alex-Ashley.

Nie spodziewałam się tego po chłopaku. To, jak okropnie potraktował wszystkich dookoła, było zatrważające. Dlaczego tak zrobił?

Pobił bliską mi osobę, mojego najlepszego przyjaciela. Zranił moją przyjaciółkę i w pewien sposób zdradzał mnie, mówiąc, że to ja jestem fałszywa.

To... to jest...

Dlaczego znowu uwierzył Ashley?

Dlaczego znowu kłócił się z Peterem?

Dlaczego znowu nie potrafił uwierzyć w to, że mi na nim zależy?

Pojawia się tylko pytanie,..

Czy mi na nim zależy, czy może zależało?

Po śpiączce zmieniło się wiele rzeczy. Także moje uczucia...

A może głównie one?

Hunter II. Czas zmianWhere stories live. Discover now