X

385 41 4
                                    

Alex

Za tydzień rajd? Nie no, spoko.

- Dobra, postaram się przyjść razem z Ashley! - odparłem raźno Rebecce.

Będę mógł wreszcie spędzić dużo czasu z Ash, która bardzo się o mnie troszczyła po wypadku Samanthy. Uświadomiła mi kilka rzeczy, których przez zauroczenie nie zdawałem sobie sprawy...

Wczoraj moja matka oznajmiła mi, że przez wypadek Samanthy bardzo się zmieniłem.

Gówno prawda.

Nie zmieniłem się. Jestem taki jak zawsze, jeśli nie lepszy... Teraz przynajmniej mam przy sobie ludzi, którzy mnie nie oszukują.

***

Ashley

- Jasne, przygotuję Winnera - powiedziałam słodko do Rebecki. Denerwuje mnie ta jej poza. Jest... taka mdła, bez wyrazu, zupełnie jej nie zależy na swoim wyglądzie... i charakterze.

Nieważne.

Jej stajnia jest lepsza niż inne w okolicy, ale...

Już sobie wyobrażam, co powstawiam za zdjęcia z Alexem, jak utwierdzę wszystkich w przekonaniu, że jesteśmy razem. Co więcej, nie będzie to wcale wielkim kłamstwem.

Jedynym minusem jest obecność Petera, Agathy, Amy i Rebecki... czyli wszystkich oprócz nas.

Spodziewaliście się innej reakcji? No coż, zawiedliście się.

Jestem, jaka jestem.

Nie będę się zmieniać dla innych ludzi. Kiedyś wielokrotnie to robiłam...

Nie warto.

***

Agatha

Fajnie, że Rebecca organizuje rajd. Będzie to okazja do zacieśnienia więzi, bliższemu poznaniu siebie wzajemnie i wybaczenia wszelkich uraz.

Nie wspominając o tym, że może będzie służyć przemyśleniu tego wszystkiego, co się stało.

Brakuje mi Sam. Była zawsze radosna, inteligenta i pomocna.

Ciągle wspominam, jak się poznałyśmy - ona była już na wyższym poziomie skoków, a ja dopiero przyjechałam. Nie potrafiłam złapać własnego konia na pastwisku, a starsza ode mnie dziewczyna śmiała się z moich prób.

Sam była w tamtym momencie na drugim pastwisku, dla prywatnych, ale przybiegła, skrzyczała tamtą dziewczynę i mi pomogła. Pamiętam, jak westchnęła, gdy opowiedziałam jej, jak babcia w testamencie zapisała mi dwuletniego źrebaka.

Strasznie chciała mieć wymarzonego konia, a teraz, gdy w końcu takiego znalazła, nie może spędzać z nim czasu.

Od czasu ataku Connora mam wrażenie, że utraciliśmy coś niezwykle cennego.

***

Peter

Rajd... niewątpliwie będzie brakować na nim Sam.

Pamiętam inną taką eskapadę, gdzie dziewczyna przypadkiem zgasiła ognisko i, żeby to zrekompensować, pół żartem pół serio przyozdobiła nasze namioty kwiatami.

Wszyscy się wtedy śmiali, a ona ironicznie się obraziła, by zaraz przyjść na pieczarki z serem znad ogniska.

Brakuje mi jej, ale zrobię wszystko, by ten rajd był taki jak dawniej... dla niej. By przygotować wszystkich na jej powrót, byśmy powitali ją jako zgrana, pomocna i pełna empatii drużyna.

Tęsknię za tobą, Sam, pomyślałem. Obyś wróciła do nas jak najszybciej.

***

Samantha

"Znowu mi się nie udało.

Co jest ze mną nie tak? Co jest nie tak z tym koniem? Co ja tu w ogóle robię?!

Mam dość!

Ja... ja już po prostu...

Nie daję rady.

Krzyknęłam głośno i kopniakiem rozwaliłam głupią przeszkodę.

Potem upadłam ciężko na ziemię i się rozpłakałam.

Już nie wiem, co mam robić.

Po prostu... nie mam sił, by walczyć dalej.

Jeszcze tylko chwila, a... poddam się.

Choć podskórnie wiem, że to nie oznaczałoby końca moich starań, ale czegoś o wiele większego...

Poddanie się oznaczało mój całkowity koniec.

Ale czy tak nie jest prościej? Czy nie łatwiej po prostu odpuścić i zostawić wszystkie troski? Czy nie prościej osunąć się w niebyt, nie czując już nic?"

Hunter II. Czas zmianWhere stories live. Discover now