XVI

356 36 2
                                    

Samantha

"Wspomnień jest za dużo.

Mrugam niezwykle szybko powiekami, a pod nimi tańczą czarne i jasne plamki. Głowa zaczyna mnie okropnie boleć, a ja łapię się za skronie w geście beznadziejnej i skazanej na niepowodzenie próby odegnania strasznego bólu.

Upadam na kolana.

Pojawiają się kolejne wspomnienia - cierpienie i brak samoakceptacji, kiedy nie wyglądałam wystarczająco ładnie, zarówno dla siebie, jak i dla innych.

Ból, kiedy powoli zapadłam się w otchłań niezrozumienia i własnych oskarżeń. Kiedy przestaję panować nad własnymi emocjami i zapadam się coraz głębiej.

Ale... mimo wszystko mam swoje miejsce. Choćby było mi najciężej na świecie, ono istnieje i wiem, że na mnie czeka każdego dnia.

Stajnia tętni życiem, jest gotowa przygarnąć każdego i każdą. Wygląd i ciuchy nie mają znaczenia, bo łączy nas ta sama pasja, ta sama radość spędzonych wśród koni poranków, wieczorów, nocy i dni. Ta sama radość podziwiania tych pięknych zwierząt i poświęcania im czasu.

Pamiętam pierwszego konia, na jakim jeździłam - kucyka Albatrosa. Nie żyje już od dwóch lat, ale na pierwszej jeździe pogalopował ze mną dookoła ujeżdżalni, prawie mnie zrzucając. Miałam wtedy dziewięć lat, a pamiętam, jakby  to było wczoraj...

Już wtedy pokochałam jeździectwo, pomimo nie do końca zachęcającego pierwszego spotkania.

Już wtedy odnalazłam sens."

***

Peter

Zrozumiałem.

Wyjaśniłem swój pomysł pozostałym, a im zaświeciły się oczy. Ku mojemu skrajnemu zdziwieniu, Rebecca, zamiast się sprzeciwić, po chwili wiodła już prym w przygotowaniach.

Konie zostawiliśmy w niewielkim zagajniku na długich uwiaząch, by mogły w spokoju najeść się i odpocząć po wyczerpującym rajdzie.

Agatha delikatnie podeszła do Huntera. Na jej widok pokazał białka oczu i pogalopował, robiąc koło.

Wtedy zawrócił pod kątem czterdziestu pięciu stopni i... Zaszarżował.

Agatha stała tyłem z zamkniętymi oczami.
Najważniejsze było zaufać, że koń podejmie odpowiednią decyzję.

Ze zdenerwowania przygryzałem dolną wargę. Hunter był coraz bliżej.

Dopiero po chwili dotarło do mnie, że nie zamierzał się zatrzymać. Rzuciłem się, by ściągnąć dziewczynę z toru biegu wałacha.

Przeturlaliśmy się razem po trawie, a ja ze ściśniętym gardłem patrzyłem na rozkopane mocnymi kopytami miejsce, gdzie przed chwilą stała dziewczyna.
Zrozumieliśmy wtedy, że Hunter nie będzie współpracował... więc plan będzie trudniejszy.

Bo lekarze z pewnością nie zaaprobują naszego pomysłu.

***

Samantha

"Przypomina mi się jak dostałam się do liceum, jak zobaczyłam, że ta szkoła pełna jest zniszczonych, krytycznych i pogardliwych ludzi.

Pamiętam mój ogromny zawód gdy to, o czym tak marzyłam, okazało się porażką.

Pamiętam pierwszy dzień, gdy ktoś śmiał się z mojego wyglądu i tego, że jestem taką kujonką.

Byłam załamana. Jedno z najleoszych liceum? Dobre sobie.

To wtedy zupełnie przestałam wierzyć w ludzi.

Gdy zaufałam Alexowi, a Ashley znów to zepsuła, załamałam się... właśnie dlatego. Nie było miedzy nami nic wielkiego, a jednak...

I wtedy, rozpatrując te wszystkie wspomnienia... zrozumiałam.

Nigdy nie patrzyłam w tył, bo było to zbyt bolesne, a przez to nie potrafiłam podejmować dobrych decyzji. Wciąż chowałam się za innymi i bałam pokazać światu.

Bałam się, że znów się zawiodę, zrobię sobie niepotrzebne nadzieje, ktoś mnie zrani.

Ale... Teraz zrozumiałam.

Przyszedł czas, by pogodzić się z przeszłością."

Hunter II. Czas zmianWhere stories live. Discover now