MIASTO ✅

Por Antonumb

9.6K 1.5K 3K

Miasto to strefa, gdzie obok siebie zmuszone są egzystować dwie rasy. Ludzie i ostrokostne toczą zaciekły kon... Más

Prolog
Część 1
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 13.5
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Część 2
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Epilog

Rozdział 18

148 28 52
Por Antonumb

Naoto

Znów uciekał, a korytarz więzienia zdawał się nie mieć końca. Po jego bokach rozciągały się zmasakrowane zwłoki. Twarze trupów przyciągały uwagę, wydawały się znajome, ale Naoto nie chciał się zatrzymywać. Czuł, że jeśli to zrobi, on również zlegnie wśród pozostałych. Zapomniany i porzucony. Stawiając kolejny krok, nie poczuł równej powierzchni posadzki, tylko dziwną miękkość. Właśnie nadepnął na kolejne ciało, które okazało się jego własnym. Naoto patrzył na martwego siebie. Czuł się obserwowany przez własne oczy, obecnie wypełnione pustką.

*

Sen był krótki, ale intensywny. Naoto obudził się zalany potem i w tym samym momencie poczuł promienisty ból w obrębie całego ciała. Rozejrzał się po pokoju, uświadamiając sobie, że znajdował się w Podziemiach. Jakimś cudem tutaj trafił, na dodatek jego rany zostały opatrzone.

Przy łóżku stała butelka z wodą. Naoto widząc ją, dopiero odczuł suchość w ustach. Wziął kilka głębszych łyków, a pozostałość wody wylał na nagi kark. Chłód na ciele pobudził go na tyle, by dostrzegł, że jedyne, co go teraz okrywa, to białe bandaże. Przynajmniej rozebrano go z cuchnących ubrań, w których na upartego przesiedział w więzieniu.

Na krańcu łóżka leżały przygotowane nowe ciuchy, więc Naoto sięgnął po bokserki i koszulkę. Ubranie się przysporzyło mu kolejnej fali bólu, a zwykła czynność okazała się nie lada wyzwaniem. Siedząc na materacu łóżka, starał się przypomnieć sobie szczegóły.

– Nie powinieneś jeszcze wstawać.

Gwałtownie odwrócił się w stronę głosu, szpony czekały pod skórą w gotowości. Zaspana Isabella patrzyła na niego spod kołdry i poduszek. Jakim cudem nie zauważył, że spała tuż obok niego? Usiadła na łóżku, poprawiła ramiączko topu, a potem delikatnie przytuliła go od strony pleców. Gdy zawiesiła ramiona na szyi, nieświadomie podrażniła ranki po ukłuciach igły. Ból, choć niewielki, przywołał wspomnienia Naoto, o których nie chciał pamiętać.

Spokojnie, przecież nikt nie wbije mu tutaj kolejnej igły w ciało, nie porazi go paralizatorem. Przecież był w domu, ze swoją ukochaną.

– Martwiłam się. Wszyscy się martwiliśmy – wyszeptała Isabella w jego chłodny kark.

Naoto wpatrywał się w bladą ścianę przed sobą. Ten pokój był okropnie ciasny. Choć nocował w nim tak wiele razy, dopiero teraz jego mała przestrzeń wydawała się przytłaczająca. Spojrzał w stronę drzwi, które okazały się otwarte. Chociaż to.

– Jak tutaj trafiłem? – spytał, koncentrując się na dłoniach siostry wodzących po jego ciele.

Dotyk go drażnił.

– Ethan znalazł cię nieprzytomnego w Dziewiątce, wróciłeś z nim i resztą tutaj. Niedługo potem znów zemdlałeś. Wraz z Niną obmyłyśmy cię i opatrzyłyśmy rany – odpowiedziała Isabella. – Nao, myślałam, że już cię nigdy nie zobaczę... – Jej głos lekko się załamał.

Naoto westchnął, powoli sobie przypominał. Nie miał pojęcia, co odłamek Rebelii robił tak daleko od swojego terytorium, ale ten zbieg okoliczności okazał się dla niego zbawieniem. Nie miał też pojęcia, czemu Isabella pojawiła się na terenie klanu w towarzystwie Mitsui. Co działo się w Rebelii pod nieobecność Naoto? Jak bardzo słynny zabójca zdążył się u niego rozgościć?

– Ile spałem?

– Prawie dwa dni.

Z trudem podciągnął się na nogi i wyszedł przez otwarte drzwi. Isabella podążyła tuż za nim, by następnie ująć jego pobliźnioną dłoń. Przez moment oboje patrzyli na pusty plac w dole.

– Już wszystko w porządku – zapewniła dziewczyna.

Naoto przyjrzał się partnerce, która choć się uśmiechała, w środku musiała być kłębkiem nerwów. Może nawet czuła się niezręcznie. Pocałował ją w policzek, jednak w głębi siebie czuł, że nie miał ochoty na żadne czułości.

– Dlaczego Rebelia była tak daleko od Czwórki?

Może należało najpierw zapytać, dlaczego sama Isabella panoszyła się po powierzchni z tym przeklętym Mitsuyą? Ledwo się obudził, ale wiedział, co będzie zaprzątać jego myśli przez najbliższy czas.

– Opowiem ci wszystko, na razie się tym nie martw, powinieneś odpoczywać.

Nagle drzwi od sali alf otworzyły się. Isabella widząc wychodzącą Raisę, niemal przybrała bojową postawę. Symboliczny trefl na szyi kreatorki masek kontrastował z jej białą koszulą, której niedopięte guziki odsłaniały obojczyki i ściśnięty biust. Jeansowe spodnie upinały jej zgrabne uda i pośladki, ale idący za nią Blaise w ogóle nie przejmował się wyeksponowanymi, kobiecymi atutami.

– Kurwa, Rada nie może poczekać? – krzyknął. – Przecież...

Opanował się, widząc przytomnego Naoto, a Raisa pochyliła głowę w geście szacunku.

– Naoto – zaczęła. – Rada życzy ci szybkiego powrotu do zdrowia.

– Raczej nie przyszłaś tu tylko po to, by przekazać pozdrowienia – powiedziała Isabella, marszcząc czoło.

– Rada prosi o rozmowę, Naoto. Jestem tu dziś w jej imieniu – kontynuowała Raisa, zupełnie ją ignorując.

– To przyjdź kiedy indziej. Do cholery, Raisa, on się dopiero obudził! – wtrącił Blaise.

Sądząc po nastawieniu przyjaciela i siostry, Raisa musiała zjawić się już tutaj co najmniej dzień wcześniej w tym samym celu.

– Miejmy to już za sobą – powiedział Naoto.

Zapadła cisza. Dostrzegł, jak Blaise i Isabella wymienili się spojrzeniami. Bez przesady, nie było z nim przecież tak źle.

Uzupełnił braki swojej garderoby w postaci czarnych bojówek, a Raisa przez ten czas śledziła jego każdy ruch przez otwarte drzwi pokoju. Nie miał ochoty na żadne przesłuchiwania, ale nie zamierzał też okazywać słabości. Sojusz z Radą zobowiązywał, odbębni tę rozmowę.

Drogę zagrodził mu Blaise.

– Na pewno, Nao? Możemy ją odprawić.

Naoto objął przyjaciela krótkim uściskiem. Poklepał go po plecach i pokuśtykał dalej. Ból w nodze szybko się odezwał.

– Pójdę z tobą – wtrąciła Isabella.

– Nie trzeba. To długo nie potrwa – odpowiedział, łapiąc za klamkę drzwi od sali alf.

Gestem ręki zachęcił Raisę do wejścia do środka. Wiedział, że za plecami stoi zawiedziona Isabella.

*

Rozglądał się po pomieszczeniu, jakby nie było go tutaj co najmniej kilka lat. Ta sala była świadkiem wielu kłótni, wylanych łez, radości, siedzibą narad i idealnym miejscem spotkań towarzyskich. Raisa poklepała dłonią materac kanapy, wskazując miejsce obok siebie. Naoto usiadł na drugim krańcu sofy, nie patrząc zbytnio na rozmówczynię.

– Co chcesz wiedzieć? – spytał, oglądając nowe blizny na dłoniach. – Dlaczego wysłali akurat ciebie?

– Stwierdzili, że lepiej będzie ci porozmawiać z kimś, kogo znasz. Wiem, że i tak nie będzie to dla ciebie przyjemne.

Naoto spojrzał w stronę Raisy, słysząc jej dziwny ton głosu. Dumna tworzycielka okryć twarzy gdzieś zniknęła. Raisa naprawdę patrzyła na niego ze współczuciem. Jak kobieta, a nie wyszlifowane przez ręce Rady narzędzie.

Z taką buźką z pewnością bardzo łatwo przyjmowało się każde oblicze.

– Zabrali tam połowę mojego dawnego klanu, to znaczy tę część, której nie zabito. Czasami się zastanawiam, czy po tylu latach jeszcze żyją – wyznała po dłuższym milczeniu.

– Uciekając stamtąd, sam przyczyniłem się do śmierci wielu naszych. Może ci których znałaś, zginęli dopiero niedawno.

Nie zamierzał ukrywać, że posłużył się innymi jak środkiem do celu. Nikt poza nim nie przedostał się na drugą stronę kolczastej siatki. A przynajmniej Naoto nikogo takiego nie zauważył ani nie usłyszał, gdy biegł przez lasy Peryferii. Dał szanse wielu, ale tylko on sam wykorzystał ją w całości. Gdyby przejął się wtedy losem innych, prawdopodobnie już by tu nie siedział.

– Ale ty przeżyłeś – odparła Raisa.

Naoto zaśmiał się pod nosem. Tyle walczył o swoje życie, a teraz miał wrażenie, że nim gardzi. Raisa też widziała w nim bohatera. Cholernego herosa, który oszukał śmierć. W końcu zaczął mówić. Przynajmniej tylko to, co był w stanie ubrać w słowa. Kolejne szczegóły pojawiały się w jego głowie, a każdy z nich przyprawiał o szybsze bicie serca. Ręce się pociły, znowu pojawiła się suchość w ustach, narastająca gula w gardle. Mimo to musiał zdobyć się na wyznanie wszystkiego, co pamiętał. Tu chodziło o dobro Podziemi, sojusz z Radą, dlatego nie mógł skłamać ani koloryzować. W swoim obecnym stanie nawet nie potrafiłby się na to zdobyć.

Nie chciał, by Isabella widziała go takiego. Doceniał, że nie nalegała, by do niego dołączyć i że przez ten czas zdołała utrzymać klan w ryzach.

Nawet jeśli znalazła sobie pod nieobecność Naoto towarzystwo w postaci Kenneta Mitsui. Na to wspomnienie przywódca zacisnął dłonie na materiale spodni.

– Już starczy, Naoto – stwierdziła Raisa. – Przyjdę do ciebie innym razem.

Zrozumiał, że ogarnęły go zimne poty, drżał. Zauważył to dopiero, gdy Raisa przerwała jego mechaniczny monolog. Nie zakończyła wypowiedzi, a wyrwała go z transu wspomnień.

– Chciałam uprosić Radę, by z tym poczekać. Ale moje zdanie nie miało tam większego znaczenia. Wybacz, że rozmowa ze mną wytrąciła cię z równowagi.

Naoto przetarł czoło ręką, uświadamiając sobie, że potrzebował wziąć prysznic. Raisa wyciągnęła z torebki chusteczkę i próbowała przetrzeć jego posiniaczoną skroń. Pozwolił się dotknąć, ale bawełniana chusteczka równie dobrze mogłaby być papierem ściernym.

Co się, do cholery, z nim działo? Przecież był już bezpieczny, w Podziemiach, w swoim domu...

– Będę z tobą szczera. Jesteś zagrożony – powiedziała Raisa, wodząc chusteczką po jego twarzy.

Nawet nie zauważył, kiedy kreatorka znalazła się tak blisko niego. Nie dostrzegł, gdy zamiast ocierać skroń, zaczęła gładzić włosy.

– Zagrożony? – powtórzył.

– Rada chce od ciebie informacji i ja je przekażę. Wypytają mnie też o twój stan. Naoto, nie prezentujesz się teraz najlepiej.

Na te słowa jakby wszystkie rany przypomniały o sobie ze zdwojoną siłą. Naoto ogarnęły bóle wszelkiego rodzaju. Pieczenie poparzonej skóry, kłucie nadwerężonych mięśni, ssanie pustego żołądka...

– To kwestia czasu. Nadal mogę przewodzić klanem. Na dodatek mam Isę. Jest Miyu, Blaise.

– Rada nie interesuje się nimi tak jak tobą. To ty masz tytuł przywódcy, na tobie skupia się cała odpowiedzialność. Przynajmniej Rada patrzy na to w ten sposób. Nie wdrożyli w klan ostrokostnych z zewnątrz tylko po to, by Rebelia zyskała na sile. – Raisa nachyliła się jeszcze bardziej w jego stronę. – To jest też sprawdzian dla ciebie, Naoto. Rada chce przetestować cię w każdych okolicznościach. Pamiętaj, że miejsc w jej szeregach nie ma wiele.

Są tylko dla wybranych. Raisa dobierała słowa w dziwny sposób. Naoto mimowolnie znów przypomniał sobie o Mitsui. Na pewno Rada go nie obchodziła? Czy może w trakcie tej feralnej rozmowy w noc powitania nowych członków Rebelii zabójca chciał uśpić jego czujność?

– I tak powiedziałam już za dużo.

Naoto chwycił i ścisnął dłoń, która beztrosko błądziła teraz po jego policzku. Raisa spojrzała na niego z wyraźnym przerażeniem w oczach. Naprawdę wyglądał na nieobliczalnego? Musiał się opanować. Wszystko, co zrobi, powie, może wyjść na niekorzyść dla niego samego. Nawet jeśli Raisa aż zanadto zaangażowała się w ich rozmowę...

– Po co mi to mówisz? Pracujesz dla nich.

– Gdy wybito mi klan, sama byłam dzieckiem. Dobrze znam uczucie bycia wyrzutkiem. Oboje zaczynaliśmy w tym samym miejscu...

– No i co z tego?

Raisa wbiła wzrok w podłogę, przygryzając wargę.

– Trefl na szyi nie daje mi gwarancji na przetrwanie. Rada ostatnio ma kaprysy. Szybko wymienia swoje pionki. Zawiera sojusz, ale wywala...

– Masz dobrą fuchę. I umiejętności do tego, co robisz. Raczej się ciebie nie pozbędą. Prędzej mnie – prychnął Naoto. – Nadal nie wiem, o co ci chodzi.

Raisa delikatnie złapała go za dłoń.

– Pomóżmy sobie nawzajem.

Naoto nie krył zdziwienia. Nie miał pojęcia, że przesłuchanie potoczy się w tak dziwnym kierunku.

– A czego może chcieć wybitna kreatorka masek od podupadającego przywódcy? – parsknął.

– Ochrony, na wypadek, gdyby Rada chciała mnie usunąć. Do tego czasu będę im przynosić wieści o tobie. Przeinaczę je na twoją korzyść. Rada nie dowie się o twoim stanie zdrowia. Postaram się, by przymknęła oko na bałagan, jaki zostawiłeś po sobie na Peryferiach. W końcu Fartuchy już zaczęły cię szukać. Wiedzą, jak wyglądasz.

– Daj mi czas na decyzję. Strasznie dużo paplasz, wiesz?

– Nie będę proponować dwa razy, przywódco Rebelii. – Raisa dźwięcznie przeciągnęła sylaby tytułu Naoto. – Rada już dziś poprosi mnie o raport.

Już dziś miały się ważyć losy klanu. I wszystko zależało od umiejętnie dobranych słówek uroczej Raisy. Przyparła Naoto do muru, bo choć przespał dobre dwa dni, czuł się wyczerpany. Docierała do niego świadomość, że wychodząc dziś z sali alf, będzie wplątany w nieprzyjemną intrygę. Nie widział innego rozwiązania. Stawką był przecież sojusz, o którym Naoto jeszcze trzy lata temu mógł pomarzyć.

Coś wykombinuje. W międzyczasie się jakoś z tego wykaraska.

Jeśli kreatorka masek dotrzyma warunków umowy, w najgorszym wypadku Naoto wdroży ją do klanu. Ale jeśli będzie trzeba, wyda Raisę. Naoto od dawna balansował na krawędzi życia i śmierci. Balans między prawdą a oszustwem musiał być czymś o wiele prostszym.

Cisza już dawno nie wydawała się taka przytłaczająca.

– Niech będzie.

Na twarzy Raisy pojawił się leniwy uśmiech. Płynnym ruchem podniosła się z kanapy i stanęła przed Naoto. Teraz on dokładnie śledził jej każdy ruch. Chwyciła go za obie dłonie i ułożyła na swoich krągłych biodrach.

– Nie pożałujesz.

Seguir leyendo

También te gustarán

2.8M 12.2K 6
"- Ugh, czasem myślę, że tak naprawdę jesteś dziewczyną. - Przewróciłam oczami. - Chcesz to sprawdzić? - Mrugnął do mnie i złapał za gumkę bokserek."...
98.3K 2K 6
Piękne historie lubią kończyć się dramatem. Byli już Romeo i Julia. Swój czas mieli także Jack i Rose. Więc gdy los stawia na drodze Laury Justy intr...
1.6K 100 18
Alice White zwykła siedemnastoletnia dziewczyna która żyje swoim życiem dopóki na jej drodze nie pojawia się Patrick Williams , chłopak powiedział je...
4.9K 272 29
-Co się z tobą stało?- zawołałem.- Zmieniłeś się. -Nie zmieniłem się- warknął.- Pokazałem tylko moją prawdziwą twarz. Niby wszystko było idealnie, al...