Moja męska dziwka / GTOP (Zak...

Por Lenalja

53.4K 3.1K 2.3K

Tutaj nic nie jest proste. Kwon Jiyong był męską prostytutką, że złamaną duszą. I wtedy do klubu, gdzie chł... Más

Prolog
Rozdział 1 - Kwon
Rozdział 2 - Choi
Rozdział 3 - Kwon
Rozdział 4 - Choi
Rozdział 5 - Kwon
Rozdział 6 - Choi
Rozdział 7 - Kwon
Rozdział 8 - Choi
Rozdział 9 - Kwon
Rozdział 10 - Choi
Rozdział 11 - Kwon
Rozdział 12 - Choi
Rozdział 13 - Kwon
Rozdział 14 - Choi
Rozdział 15 - Kwon
Rozdział 16 - Choi
Rozdział 17 - Kwon
Rozdział 18 - Choi
Rozdział 19 - Kwon
Rozdział 20 - Choi
Rozdział 21 - Kwon
Rozdział 22 - Choi
Rozdział 23 - Kwon
Rozdział 24 - Choi
Rozdział 25 - Kwon
Rozdział 26 - Choi
Rozdział 27 - Kwon
Rozdział 28 - Choi
Rozdział 29 - Kwon
Rozdział 30 - Kwon
Rozdział 31 - Choi
Rozdział 32 - Kwon
Rozdział 33 - Choi
Rozdział 34 - Kwon
Rozdział 35 - Choi
Rozdział 36 - Kwon
Rozdział 37 - Kwon
Rozdział 38 - Choi
Tymczasem
Rozdział 39 - Choi
Rozdział 40 - Kwon
Rozdział 41 - Choi
Rozdział 42 - Choi
Rozdział 43 - Choi
Rozdział 44 - Choi
Rozdział 45 - Choi
Rozdział 46 - przyjaciel
Rozdział 48 - Kwon
Rozdział 49 - Kwon
Rozdział 50 - Choi
Epilog

Rozdział 47 - Kwon

286 22 8
Por Lenalja

-Soo, dobrze wiemy, że nigdy nie poczuję się już z tobą dobrze, więc dlaczego za wszelką cenę, starasz się przekonać mnie, że będzie inaczej? Nie jestem jak bohaterka powieści erotycznych, że dam się przekonać wielkiemu kutasowi, który porządnie mnie wypieprzy. Jeśli myślisz, że wciąż cię pożądam, to masz naprawdę rozbuchane ego i wysokie mniemanie o sobie. Jeżeli ty myślisz, że ja byłbym skłonny ci się oddać i że byłoby to dla mnie przyjemne, to mylisz się. - warknąłem do stojącego przede mną mężczyzny, mierząc go wściekłym spojrzeniem. 

Soohyuk wybuchnął śmiechem. -Ty naprawdę myślisz, że zależy mi na twojej przyjemności? Po tym, jak mnie zostawiłeś? Co za naiwny dzieciak. Ja po prostu chcę byś był mój. Nic więcej. Nie musisz mnie kochać, nie musisz mnie nawet lubić czy tolerować. - przechylił głowę, a jego długie czarne włosy częściowo zasłoniły mu twarz. Odgarnął je jedną dłonią i zmrużył złoto brązowe oczy jakby znużony moim "mamrotaniem". 

Znajdowaliśmy się w jednym z ogromnych pokoi w tajemniczym domu Seehe. Ostatnio byłem coraz słabszy i praktycznie cały czas spałem. Mój organizm był wycieńczony, jednak wciąż walczył. Stałem się jednak bardzo rozkojarzony  i nie potrafiłem się dłużej na niczym skupić. Miałem wrażenie, że moje ciało nie reaguje na słyszane dźwięki, jakby je ignorowało. I dlatego też nie zorientowałem się, że pod drzwiami mojej celi znaleźli się goście. Siedziałem pod ścianą i usilnie starałem się nie zasnąć, gdy ktoś wpadł do pokoju, schwycił mnie pod pachy i wyciągnął siłą z mojego małego więzienia. Nie miałem nawet siły krzyczeć, ale serce mi pękało na myśl, że nie postanowiłem się jednak zabrać z Jae Gi, gdy był u mnie wcześniej. Czekałem na niego, starając się nie płakać jak idiota, a okazało się, że ta moja utrata czujności skończyła się dla mnie tak, że byłem teraz zamknięty z Soohyukiem, który bardzo, ale to bardzo pragnął zanurzyć we mnie swojego badyla. Miałem już tego naprawdę serdecznie dosyć. Dlaczego zawsze musiałem trafiać na psychopatów? 

Musiałem przeciągać to jak najdłużej. Nie miałem innego wyjścia. Muszą mnie w końcu znaleźć, prawda? Muszą... Ten koszmar się wreszcie skończy, nie widzę innej opcji, po prostu nie widzę! 

Coś mi jednak mówiło, że bardzo się mylę, ale odrzuciłem od siebie tę myśl jak najdalej. 

-Spierdalaj. To wszystko zaczęło się od ciebie ty, ty, ty... Kurwa mać! Miałeś być moim ratunkiem, a zgnoiłeś mnie bardziej niż własny ojciec. Nie pozwolę ci siebie dotknąć! Moje ciało należy tylko i wyłącznie do Seunghyuna. - powiedziałem cicho, z nerwów wyłamując sobie palce. Nienawidziłem go za to, co ze mną zrobił. I za to, że kompletnie się tym nie przejął. 

-Już niedługo. - czarnowłosy wyprostował się i wstał z sofy, na której siedział. Podszedł do mnie a ja cofając się, uderzyłem boleśnie w ścianę. Gdy zbliżył się i wyciągnął do mnie dłoń, to spojrzałem na niego jak na głupka, co tylko go rozjuszyło. Zesztywniałem, czując się jak ofiara przed drapieżnikiem, jakbym doskonale wiedział, że jeden niewłaściwy ruch a rozszarpie mnie on na strzępy. Już dawno zdałem sobie sprawę, że obaj z Seehe są tak samo popierdoleni. Dokładnie ten sam głód widziałem w oczach stojącego przede mną mężczyzny. Gdybym tylko był w pełni sił, to bym udusił skurwysyna bez żadnych skrupułów, ale niestety nie mogłem. Ledwo stałem na nogach.

Ze zdumieniem odkryłem jednak, że przestałem się go bać. Tak po prostu. Pamiętałem doskonale, w jaką panikę wpadłem wtedy, gdy usłyszałem, że mój osiołek właśnie z nim ma się spotkać. I to, co wydarzyło się później. Dziś miałem wrażenie, że to wszystko wydarzyło się wieki temu. Kiedy to się stało? Kiedy przestałem się go bać? Chociaż nie, to nie tak, że nie bałem się go w ogóle. Bo mimo wszystko byłem świadom tego, że jest to człowiek chory, który jest nieobliczalny. Ja po prostu pozbyłem się traumy. Nie trząsłem się jak galareta słysząc jego imię. Nie uginały się pode mną nogi ze strachu, gdy zbliżał się do mnie. Nie bałem się powiedzieć mu co myślę. 

Gdybym tylko mógł go zamordować. Odpłacić mu się za to, co zrobił. 

-Soohyuk, czego ty tak naprawdę chcesz, co? Dlaczego tak bardzo się mnie uczepiłeś? - spytałem go, nie mogąc się powstrzymać. Był już zdecydowanie za blisko mnie i  byłem gotów zrobić wszystko byle odwlec nieuniknione. Gdzie oni są do jasnej cholery? Ja po prostu chciałem już wrócić do domu, nic więcej. Czy to naprawdę było tak wiele? 

Najwyraźniej tak.

Z jego gardła wydostało się podniecone mruknięcie, a kątem oka zauważyłem jak jego dłoń przesuwa się po jego nabrzmiałym kroczu. -Oj, ty już dobrze wiesz, czego pragnę. - wyszeptał mi do ucha,  nachyliwszy się do mnie i oparłszy dłoń o ścianę, a mnie przeszedł dreszcz obrzydzenia. 

Przesunąłem się w ledwo, z dala od jego łapsk, ale położył drugą na mojej talii i zacisnął mocno na niej palce. Był ode mnie odrobinę wyższy i gdybym był dziewczyną to pewnie posikałbym się z podniecnenia gdyby mi tak facet zrobił. No może nie w chwili, gdy wiem, że chce mnie zgwałcić, ale myślę, że i takie by się znalazły. Ale jak nie byłem głupią cizią. Wywinąłem się błyskawicznie, pod jego prawą ręką, kopiąc go jednocześnie w bok, co było cholernie bolesne dla moich mięśni i wymagało ode mnie ogromnego wysiłku. Gdy ten obrócił się w moją stronę wściekły, to przyszykowałem się do kolejnego ataku, gdy ujrzałem jak wyciąga ze spodni pistolet. 

No i Hui by to strzelił.  

-Co ty sobie w ogóle myślisz JiJi, co? Nie masz w ogóle instynktu samozachowawczego, co? - jego głos był bardzo nieludzki, przepełniała go złość i coś jakby poczucie zranienia. Odwrócił się w moją stronę i kontynuował. -Co prawda, nie spodziewałem się po tobie takiego oporu, ale naprawdę myślałeś, że nie jestem w stanie zrobić ci krzywdy, hmm? - Wycelował we mnie bronią i odbezpieczył ją kciukiem, a ja mimowolnie podniosłem ręce do góry, drżąc jak osika. To było silniejsze ode mnie. 

Nie sądziłem, że tak się to potoczy. Właśnie skończył mi się czas i nie miałem już żadnego pomysłu na to, co mogę jeszcze zrobić. Wiedziałem, co było dla mnie "sposobem na zdobycie czasu", ale przecież właśnie przed tym chciałem uciec. Mogłem jedynie udawać, że mu się poddałem. Modliłem się, żeby Jae z Seunghyunem się pośpieszyli, ale na razie nic na to nie wskazywało. Obiecałem sobie, że jeżeli z tego wyjdę, to skopię im tyłki. Jakoś lepiej się czułem z taką myślą.

-Masz robić to co ci każę, tak? Jesteś dla mnie cenny i nie chcę ci zrobić krzywdy. Więc nie stawiaj mnie w takiej sytuacji, rozumiemy się? - warknął, a ręka mu lekko zadrżała. Odskoczyłem błyskawicznie w bok, gdy rozległ się wystrzał. Kula świsnęła mi koło ucha i strużka krwi spłynęła po mojej szyji. Przełknąłem głośno ślinę. On mógł mnie zabić. Boże, ja prawie zginąłem! Dotknąłem dłonią ucha i przesunąłem palcami po draśnięciu, a serce waliło mi jak oszalałe. 

-Soo, mówiłeś, że nie chcesz mnie skrzywdzić. - chyba nigdy wcześniej nie byłem tak bliski śmierci z ręki szaleńca. -Soo, dlaczego do mnie strzeliłeś? - spytałem tonem, którego rodzaju nie byłem w stanie rozpoznać. 

Widziałem po jego twarzy, że sam jest zszokowany tym co się właśnie wydarzyło. Ale po chwili na jego twarzy pojawiła się wściekłość, gorąca, paląca wściekłość i... Zazdrość? On był roztrzęsiony. 

-Może i nie jestem najlepszym człowiekiem! Może i jestem psychiczny! Ale kochałem cię jak tylko mogłem. Rozumiem, że moja miłość była dla ciebie trudna i nie do przyjęcia. Rozumiem, że nie tego ode mnie oczekiwałeś. Ale starałem się! Starałem się byś miał jak najlepiej! Myślisz, że nie wiem, że moje zachowania są absurdalne? Byłeś powodem, dla którego chciałem się zmienić. Oddałem ci swoje serce, a ty mi je złamałeś i zostawiłeś mnie samego! A potem dowiedziałem się, że dołączyłeś do Seehe. I pokochałeś jakiegoś nieudacznika, który nawet nie był w stanie cię ochronić! Nawet nie wiesz jak bardzo mnie to boli! 

Pokręciłem głową, by odpędzić od niej te wszystkie wspomnienia, które pragnęły się wydostać, ale zalały mnie one jak beton, nie pozwalając złapać oddechu. 

Nie będę się zagłębiał w szczegóły, w jakim stanie był mój odbyt po kontakcie z nożem ojca. Długo leczyłem się w specjalistycznej klinice za pieniądze, które udało mi się odłożyć przez te kilka lat swojego życia. W każde wakacje chodziłem do pracy i odkładałem pieniądze, by móc w końcu uwolnić się od ojca potwora. On o niczym nie wiedział, myślał, że szlajałem się i pozwalałem ruchać obcym facetom gdzieś w zakamarkach ulic. A ja pracowałem ciężko na budowach, roznosiłem ulotki, pomagałem w restauracjach. Odkładałem każdy grosz. Gdyby nie tamte odłożone pieniądze, to nie byłbym w stanie normalnie się wypróżniać, nie mówiąc już nawet o seksie. Ilość operacji, jakie przeżyłem była ogromna. 

W tamtej chwili, gdy trafiłem na Soohyuka, byłem już po wszystkim. Byłem bardzo zamknięty w sobie, bardzo bałem się seksu analnego, powstała we mnie jakaś dziwna blokada. Bardzo potrzebowałem wtedy wsparcia, a z początku wszystko wskazywało na to, że trafiłem idealnie. Byłem taki szczęśliwy, tak bardzo cieszyłem się, że znalazłem kogoś takiego. Powoli zdrowiałem i pozwalaliśmy sobie na coraz więcej. I potem mu odbiło. Wpadł w jakiś chory artystyczny szał, zapraszał do naszego gniazdka, do jedynego miejsca, w którym czułem się bezpiecznie wielkich bydlaków, kazał mi się nimi zajmować. I gdy oni gwałcili mnie na jego oczach, a on to wszystko uwieczniał, to ja wciąż, raz za razem, myślałem, że to nic takiego, że to nic złego. Tak bardzo chciałem mu zaufać, że stałem się dosłownie ślepy. Ufałem mu, bo go kochałem. To on zrobił ze mnie dziwkę. I doskonale o tym wiedział. To właśnie on sprawił, że stałem się niczym jebana studnia bez dna. I doskonale o tym kurwa wiedział. 

I jeszcze teraz ma do mnie pretensje, że go opuściłem? Co za sukinsyn! 

-Czy ty się w ogóle słyszysz Soo? Ty się chciałeś zmienić? Wybacz, ale jakoś tego nie zauważyłem. Ty z każdym kolejnym dniem stawałeś się coraz gorszy i gorszy! A JA JAK IDIOTA WCIĄŻ GŁUPIO WIERZYŁEM, ŻE SIĘ ZMIENISZ! Miłość tak nie wygląda Soo. Nigdy nie będę w stanie zaakceptować twojej miłości, bo zraniłeś mnie w najgorszy możliwy sposób. Mówisz, że ciebie boli to "co ci zrobiłem", ale pomyśl sobie, co ty zrobiłeś mnie! Wolałbym już umrzeć od noża wbitego w dupę, niż jeszcze raz poczuć to okropne rozczarowanie jak wtedy, gdy zdałem sobie sprawę, że mój ukochany to psychopata, a jego miłość to ściema. Pozwalałeś im mnie krzywdzić! Tylko po to, by móc to namalować! To nie jest normalne Soo. Rozumiesz?

I wtedy ujrzałem w jego oczach coś, co mnie zszokowało. Łzy. 

-Nigdy nie dałeś mi drugiej szansy! I nadal nie chcesz mi jej dać. Ale ja się zmieniłem Jiyong. Ja nie mogę o tobie zapomnieć, słyszysz? Próbowałem, ale nie mogę. Ja byłem chory, Jiyong. Choroby się nie wybiera. Ale ty, zamiast starać się zrozumieć, zamiast starać się mi pomóc, gdy widziałeś, że się staczam, to pozwoliłeś mi na to wszystko! Poddałeś się mojemu choremu umysłowi i pozwoliłeś bym robił z tobą co tylko zechcę. Każdy zasługuje na drugą szansę! Ale ty mi ją odebrałeś! 

Pokręciłem głową oburzony: -Nie wpędzisz mnie w poczucie winy! Nie pozwolę ci na to! Wszystko opacznie rozumiesz! 

-Tak? - Soohyuk zacisnął mocno szczękę i odłożył broń na stojącą obok komodę. A potem spojrzał na mnie pustym spojrzeniem. -A jeżeli Seunghyun straciłby jasność umysłu, jeżeli on zachorowałby, tak samo jak ja, i zrobiłby ci krzywdę, to zostawiłbyś go? 

Na te słowa moje serce się zatrzymało i po raz kolejny coś we mnie pękło. Nie potrafiłem mu na to odpowiedzieć. Nie, to nie tak. Nie chciałem na to odpowiadać. 

-ODPOWIEDZ MI. - warknął Soohyuk.

Miałem wrażenie, że kurczę się w sobie, a poczucie winy dociska mnie do ziemi. 

-A...a...ale... ja nie wiem S...S...Soo. - przerażenie ścisnęło mi gardło. 

Soohyuk napuszył się wściekle i zaczął do mnie zbliżać, a ja miałem wrażenie, jakby cały świat dookoła niego wirował, jakby był wielkim cholernym tornadem, które zbliżało się, żeby wciągnąć mnie do środka i rozszarpać na strzępy. Gdzie oni są do cholery? NO GDZIE?!

Zacząłem się cofać, ale w pewnej chwili potknąłem się i wyłożyłem jak długi na ziemi. Soo szarpnął mnie za koszulę do góry, nie przejmując się kompletnie bólem, jaki mi zadawał i postawił mnie na nogach. Przysunął mnie do siebie tak, że dzieliły nas jedynie milimetry i zajrzał mi ze wściekłością w oczy, jakby z nich chciał wyczytać prawdę. A po chwili się skrzywił. 

-Odpowiedz. Chcę to usłyszeć z twoich ust. 

Zebrałem się na odwagę i pozwoliłem tym trzem słowom opuścić moje spierzchnięte gardło. -Nie zostawiłbym go.

Soo zazgrzytał zębami i złapał mnie za szyję. 

-Więc dlaczego mnie zostawiłeś, skoro byłem dla ciebie wszystkim? 

Nie odpowiedziałem, bo nie potrafiłem. 

-Dlaczego mnie zostawiłeś? 

Krzyknąłem głośno wołając o pomoc, a chwile później jego dłonie zacisnęły się, a kciuki wbiły w moją krtań. Zacząłem się dusić, ale on nic sobie z tego nie robił. Złapałem go za ręce rozpaczliwie chcąc się uwolnić z jego uścisku, ale byłem za słaby. Płuca paliły mnie żywym ogniem, czułem, że zaraz stracę przytomność, a on nie odpuszczał.  

A potem drzwi się otworzyły. 

-Puść go ty sukinsynu albo odstrzelę ci ten parszywy łeb.

Seguir leyendo

También te gustarán

82.2K 4.8K 18
Świat Aleca jest uporządkowany i prosty. Do czasu. Poznając niezwykłego czarownika, jeszcze nie wie, jakie ryzyko niesie to za sobą. Z początku to ty...
44.1K 2.3K 61
Harry - top Louis - bottom Fragment : Nieznany : No cześć słodziaku. Louis : Wypierdalaj szmato. Nieznany : Nie przeklinaj. Louis : Słuchaj laluni...
13.8K 1.3K 15
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
222K 11.7K 68
•Ziall | hybrid• Moim marzeniem od zawsze było stworzenie hybrydy idealnej. Uległej, pięknej, łapiącej za serce. Co było więc trudneg...