Światełko W Tunelu / PORWANA

By Lazurowakropla

48.2K 1.4K 170

Wciąż się nie ruszyłam z miejsca. Podszedł do mnie i złapał mnie za twarz. - Powiem ci jedno. Masz to zjeść... More

#0
#1
#2
#3
#4
#5
#6
#7
#8
#9
#10
#11
#12
#13
# 14
#15
#16
#17
#18
#19
#20
#21
#22
#23 ; cześć druga
#24
#25
#26
#27
#28
#29
#30
#31
#32
#33
#34
#35
#36
#38
#39
#40
#41
#42
#43
#44
#45
#46
#47 KONIEC
KOMUNIKAT
KOMUNIKAT II

#37

336 16 1
By Lazurowakropla

Nie wiem, na jak długo udało mi się zasnąć, chociaż miałam nadzieję, że minęło sporo czasu. Zależało mi, żeby spać jak najdłużej, bo tylko sen chociaż na chwilę uwalniał mnie od głodu i strachu, a mimo całej tej popapranej sytuacji w jakiej się znalazłam, o dziwo nie męczyły mnie żadne koszmary. W ogóle po przebudzeniu nie mogłam sobie przypomnieć, żeby cokolwiek mi się śniło. Zupełnie jakby mój wyczerpany umysł nawet na to nie miał siły.

Już dawno straciłam poczucie czasu. Mogłam tam przebywać równie dobrze od tygodnia, jak i od zaledwie jednej doby. Nie miałam pojęcia jaka jest data, nie mówiąc już o godzinie. Zresztą, co mi za różnica? Przecież nigdzie mi się nie spieszyło.

Gdy w końcu się obudziłam, byłam jeszcze bardziej skostniała i zesztywniała niż wcześniej. Przed otworzeniem oczu poprosiłam w duszy, bym w swojej celi była przynajmniej sama. Cóż, mogłam sobie prosić. Znów tam był i znów siedział na tym cholernym krześle.

Z braku lepszego zajęcia lekko uniosłam powieki i zaczęłam się mu przyglądać. Był wyższy ode mnie o jakieś pół głowy i naprawdę imponująco umięśniony. Brązowe, nieco przydługie włosy opadały mu na twarz, czego zdawał się zupełnie nie dostrzegać. Tak jak wszyscy nosił skórzaną kurtkę, ale dopiero teraz, w świetle żarówki zauważyłam, jak bardzo była zniszczona. Brudna, przetarta w wielu miejscach i do tego wyraźnie postrzępiona. Jego buty i spodnie były w tym samym stanie, pewnie musiały należeć do niego od bardzo dawna. No, chyba że w tej pracy to normalne, że tak szybko niszczy się ubrania.

Zastanawiałam się, czy to ciągłe siedzenie i gapienie w drzwi go nie nudzi. Przecież ile można przebywać w jednej pozycji i nic nie robić?

Zaczęłam sobie cicho nucić Someone, ciekawa jego reakcji. Drgnął, jakby mój głos sprowadził go z powrotem do rzeczywistości. Wyraźnie widziałam moment, w którym rozpoznał piosenkę, po jego zmarszczonych brwiach.

- Zamknij się. - warknął, nawet nie odwracając się w moją stronę.

Kusiło mnie, by go nie posłuchać. Po raz pierwszy w ogóle się do mnie odezwał i ciekawiło mnie, jak cała sytuacja mogłaby się dalej potoczyć.

- Już nawet nucić sobie nie mogę? - mruknęłam poirytowana.

Nie wiem, skąd nagle wzięło się we mnie tyle śmiałości. Chociaż może stąd, że moje ciało zaczynało się coraz bardziej buntować, spędziłam nie wiadomo ile czasu na zimnej, gołej podłodze i miałam po prostu podły humor.

-Nie. A na pewno nie to gówno.

- Masz coś do tej piosenki? - wymamrotałam, przewracając się na plecy i wbijając wzrok w sufit.

- W życiu nie słyszałem czegoś tak durnego.

Nie odezwałam się. Ponoć o gustach się nie dyskutuje, więc nie zamierzałam tego robić. Po za tym on raczej nie wyglądał na osobę, słuchającą tego typu piosenek. Pewnie za każdym razem, gdy znajdował sobie chwilę wolnego między bieganiem po lesie, a siedzeniem na tym cholernym krześle, słuchał sobie rapu albo metalu. Albo czegoś równie wesołego.

Boże, ile można gapić się na drzwi. Naprawdę starałam się trzymać język za zębami, ale w końcu nie wytrzymałam i zapytałam:

- Szukasz wejścia do Narni, czy co?

Drgnął zaskoczony. Zapewne nie spodziewał się, że sama zacznę rozmowę i z pewnością mu się to nie podobało.

- Co?

Zupełnie zignorowałam ton jego głosu.

- To ci się nie uda. Spróbuj z jakąś szafą.

- O czym ty do jasnej cholery bredzisz?

- Nie mów, że nie czytałeś opowieści z Narni. No wiesz, lew, czarownica i takie tam.

Zauważyłam, że żyłka na jego szyi zaczęła niebezpiecznie pulsować. Wiedziałam, że dla własnego dobra powinnam dać mu spokój, ale nie mogłam się powstrzymać.

Wyraz jego twarzy wystarczył mi za odpowiedź.

- Nawet filmu nie oglądałeś? Jezu, na jakim świecie ty żyłeś? Przecież wszyscy w dzieciństwie...

- Kurwa, zamknij się w końcu! Nie każdy miał tak kolorowe dzieciństwo jak ty, księżniczko.

Spojrzałam na niego zbulwersowana.

- Co niby chcesz przez to...

- Dobra, posłuchaj mnie. - gwałtownie odwrócił się w moją stronę i skrzyżował ramiona na piersi - Za parę dni twoi rodzice wpłacą okup i wrócisz do swojego idealnego życia. Więc daruj sobie pogawędki, bo naprawdę w dupie mam twoje problemy. Nie jesteś tu pierwszą laską, która...

Moi rodzice? Okup? Już to widzę. On sam chyba w ogóle nie wiedział, o czym mówi.

Tym razem to ja mu przerwałam.

- Co ty w ogóle o mnie wiesz?

- Zapewniam cię, że tyle ile muszę. - uśmiechnął się drwiąco - Zwisa mi, kim jesteś. Nie mam najmniejszego zamiaru wkuwać na pamięć życiorysu każdej porwanej laski.

- Nie jesteś tu nikim istotnym prawda? Zwykłym chłopcem na posyłki. Nie masz tu żadnej pozycji i nikt się z tobą nie liczy. - zdawało mi się, że gdy to powiedziałam, wściekł się jeszcze bardziej - Nic więc dziwnego, że nikt ci o niczym nie mówi. Dostałeś zadanie, żeby mnie pilnować i je wykonujesz i nic więcej cię nie obchodzi. Nie oczekuję, żeby było inaczej, ale do cholery nie wpieraj mi, że mam wspaniałe życie, bo jak powiedziałeś, gówno o mnie wiesz. - oparłam się o ścianę i mówiłam coraz bardziej wkurzona - Ja nie wybrałam sobie takiego życia.

Parsknął ponurym śmiechem.

- A ja niby wybrałem, tak? Sama nie jesteś lepsza. Wydaje ci się, że pozjadałaś wszystkie rozumy, a nie masz pojęcia o niczym. - parsknął - Zresztą, dlaczego ja w ogóle z tobą dyskutuję?

- Uważasz się za ważniejszego, co? Tylko dlatego, że to ty przetrzymujesz mnie, a nie na odwrót?

Mocno zacisnął pięści i ze świstem wciągnął powietrze. Chyba doprowadziłam go na granicę równowagi, jednak nie miałam zamiaru poddać się pierwsza. Gniew zaczął już we mnie krążyć i już nic nie mogłam na to poradzić.

- Było sobie wybrać inny zawód, skoro tak ci z tym ciężko. - parsknęłam.

To zdanie przepełniło czarę. Wstał i rzucił się w moją stronę, na co odruchowo zasłoniłam się rękami.

No to się doigrałam.

Nie padł jednak ani jeden cios. Chłopak zatrzymał się tuż przede mną, jakby powstrzymał się w ostatniej chwili. Zamiast we mnie, z całej siły uderzył pięścią w ścianę.

Złapał się za głowę i przez chwilę po prostu stał, odwrócony tyłem. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała w szybkim tempie, jakby dyszał.

W końcu spojrzał na mnie, a wyraz jego twarzy uległ zmianie. Zniknęła cała wściekłość, a pojawił się jakby...smutek?

- Więc posłuchaj, jakie mam zajebiste życie. - usiadł z powrotem na krześle - Nie przyszedłem tu z własnej woli, tak jak ci się wydaje. Porwano mnie, gdy miałem sześć lat i odtąd tkwię w tym gównie. Już pierwszego dnia kazano mi zabić kota. Po prostu poderżnąć mu gardło nożem. Byłem przerażony, odmówiłem. Za karę pobito mnie do nieprzytomności i zostawiono w celi jeszcze mniejszej od tej. Przez lata uczono mnie jak strzelać, by nie zabić i jak zadawać ból, aby nie przekroczyć granicy śmierci. Jak znęcać się nad ofiarą, by błagała o litość. Za każdym razem, gdy zmuszali mnie, bym kogoś zamordował, odmawiałem, a za karę zajmowałem miejsce torturowanego. I tak w kółko. W końcu zrezygnowali ze zrobienia ze mnie egzekutora, więc jestem dla nich jak powiedziałaś: śmieciem. Nie mam szans, żeby się stąd wydostać i nie mogę nawet myśleć o ucieczce, bo wtedy zabiliby moją młodszą siostrę, której nie wiedziałem od lat. Nawet nie wiem, czy jeszcze żyje. Widziałem najgorsze rzeczy, jakie człowiek może zrobić człowiekowi, a ty śmiesz porównywać swoje życie z moim?

Zapanowała głucha cisza. Przyglądałam mu się w milczeniu, a on ukrył twarz w dłoniach. Nie tego się spodziewałam. Zupełnie nie tego. Myślałam, że jest jednym z tych gnoi, że robi to wszystko tylko dla kasy i władzy. A tymczasem... Boże.

- Naprawdę nikogo nie zabiłeś? - zapytałam szeptem

- Nie. - warknął - Lepiej ci z tym?

Poczułam wyrzuty sumienia po tym, co mu powiedziałam.

- Przepraszam. Nie wiedziałam...

- A niby skąd miałabyś wiedzieć? - prychnął

Niezrażona kontynuowałam:

- Nie będę porównywać mojej sytuacji z twoją, ale musisz zrozumieć, że nie jestem osobą, za jaką mnie masz. Nie mam kochających rodziców, pięknego domu ani wspaniałych przyjaciół. Nie mam nic.

Opowiedziałam mu swoją historię, z pominięciem niektórych fragmentów. Z każdym kolejnym słowem coraz bardziej docierało do mnie, w jak beznadziejnym położeniu się znalazłam. Nikt nie wie, że żyję, więc nikt mnie nie będzie szukać. Nie mam żadnych szans na ratunek, a na ucieczkę z tego piekła też raczej nie mam co liczyć.

- Za mnie nikt nie zapłaci. Zresztą, oni i tak wcale nie chcą okupu. Jestem dla nich jedynie figurką kolekcjonerską, pieprzonym trofeum. Pobawią się mną aż im się znudzę, a potem mnie zabiją. - westchnęłam - A to wszystko tylko dlatego, że moi rodzice i dziadek byli agentami.

Gdy to usłyszał, w jego spojrzeniu coś się zmieniło.

Żadne z nas przez dłuższą chwilę się nie odzywało, oboje siedzieliśmy pogrążeni w swoich myślach.

Nagle, niespodziewanie powiedział:

- Ja też przepraszam.

Na mojej twarzy musiało odbić się niedowierzenie, bo kąciki jego ust minimalnie uniosły się w górę.

- Myślałem, że... Bo widzisz, zwykle wysyłają mnie do pilnowania dziewczyn z bogatych domów, które od czasu do czasu uprowadzają dla pieniędzy. Nie myślałem, że ty...

- W porządku.

Chciałam coś jeszcze dodać, ale mocno zakręciło mi się w głowie. Przeklęłam cicho i znów się położyłam, mając nadzieję, że to w jakikolwiek sposób pomoże. Oczy zaczęły mi się szybko kleić z wyczerpania. Mój organizm zaczynał coraz bardziej słabnąć i nie miałam pojęcia, jak długo jeszcze uda mi się wytrzymać.

Już zasypiałam, gdy sobie o czymś przypomniałam.

- Dzięki za jabłko. - wyszeptałam.

Uśmiechnął się lekko.

- Jakie jabłko?


*  *  *

Continue Reading

You'll Also Like

21.9K 862 27
Luca od zawsze wiedział czego w życiu chcę i dążył do spełnienia celu. Nie wie jednak, że jedna wiadomość przewróci jego życie do góry nogami. Lucy o...
7K 132 38
Znajomość pierwszej części nie jest wymagana. Jan Socha gra na pozycji napastnika w klubie piłkarskim Sparta Posnania. Jest synem Piotra Sochy, któ...
12.6K 234 25
Witam was w drugiej części książki pt. "Czy to już czas na lepsze jutro?"
371K 9.6K 52
Zawsze zastanawiałam się nad tym, jak to jest czuć... Mocniej, więcej, bardziej. Dziś już wiem. Nazywam się Elizabeth Smith i podzielę się z Wami moj...