Nie mogę Cię (nie) kochać [PR...

By czarodziejka2604

13.6M 568K 542K

PREMIERA: 5.06.2023 r Reed DiLaurentis przez całe swoje siedemnastoletnie życie pragnęła jedynie szczęścia uk... More

PROLOG
#1
#2
#3
#4
#5
#6
#7
#8
#9
#10
#11
#12
#13
#14
#15
#16
#17
#18
#19
#20
#21
#22
#23
#24
#25
#26
#27
#28
#29
#30
#31
#32
#33
#34
#35
#36
#37
#38
#39
#40
#41
#42
#43
#44
#45
#46
#47
#48
#49
#50
#51
Rozdział niespodzianka: ARCHER POV
Rozdział niespodzianka: ARCHER POV cz.2
#52
#53
#54
#55
#56
#57
#58
#59
#62
#63
#64
#65
#66
#67
#68
#69
#70
#71
#72
#73
#74
#75
#76
Q&A
#77
#78
#79
#80
#81
#82
#83
#84
#85
#86
#87
#88 + NOMINACJE
#89
#90
#91
#92
EPILOG
Pytania do bohaterów
Informacja
Trailer
Pokochaj mnie
DRUGA CZĘŚĆ
WYDANIE KSIĄŻKI
OKŁADKA
PREMIERA
PRZEDSPRZEDAŻ
JUŻ W SPRZEDAŻY!
PREMIERA II CZĘŚCI

#61

138K 5.1K 5.7K
By czarodziejka2604

Przejechałam ręką po materiale pudrowo-różowej sukienki. Góra, idealnie przylegała do ciała, natomiast dół był rozkloszowany. Przyglądałam się jej, już od dwóch minut, okręcając w palcach wieszak. Miała dekolt w kształcie litery V i grube ramiączka. Prosta i elegancka. Podobała mi się, ale wciąż nie wiedziałam, czy powinnam ją kupić czy odwiesić. 

-I jak?- usłyszałam rozentuzjazmowany głos rudowłosej przyjaciółki.-Bierzesz? 

Spojrzałam na nią.

-Nie wiem- mruknęłam.- Co myślisz?

-Ja bym jej nie kupiła- stwierdziła.- Rozumiesz, wolę coś ostrzejszego albo jeszcze bardziej delikatnego- zaśmiała się dźwięcznie. 
Zawtórowałam jej. Bardzo ciekawa sprzeczność. 
-Będę musiała kupić jakieś jasne buty- stwierdziłam, rozważając za i przeciw. 
-Mierzyłaś ją? Dobrze się w niej czujesz?

-Na pewno lepiej, niż w ostatniej- pokazałam jej język, przymykając przy tym oko. 

Katty wepchnęła mnie w obcisłą sukienkę, tak czerwoną, że prawie pomarańczową. Cała była z koronki, ledwo zasłaniała tyłek i mocno prześwitywała. 
Dobre dla dziewczyn spod latarni. Nie dla mnie.

-Oj przestań, wyglądałabyś szałowo!- zatrzepotała rzęsami, przejmując ode mnie kreację.- Zrobiłabyś furorę. 

-Oj tak- przewróciłam oczami.- Koledzy Adama z pracy, byli by wniebowzięci. 

Już widzę obleśne spojrzenia i uśmiechy czterdziestolatków, którzy wysyłają żony do łazienki, żeby bezwstydnie pogapić się na sexy córkę pani młodej.

-Archerowi by się podobała- powiedziała cicho.
Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. Czy ja się przesłyszałam? Odkaszlnęłam nerwowo, zdając sobie sprawę, o czym pomyślała. Czy ma jakieś zdolności czytania w myślach? A może to co się dzieje, rzuca się w oczy? Nonsens. Jesteśmy tak ostrożni, jak nikt na świecie. 

-Co?- zapytałam w końcu.
Popatrzyła na mnie, z lekkim uśmiechem. Jej spojrzenie było łagodne i cierpliwe. Zupełnie tak, jakby była przedszkolanką a ja jej podopieczną. Zupełnie tak, jakby tłumaczyła mi, jak prawidłowo należy wiązać sznurówki. 
-Czasem rozbiera cię wzrokiem i doskonale to widzę Reed- odpowiedziała poważnie. 

-Czy tak nie robi każdy niewyżyty facet?- zapytałam, odbierając jej sukienkę.- Biorę ją- zdecydowałam.

Oddaliłam się, chcąc dotrzeć z nią do kasy.

-On też by tak powiedział- zawołała za mną. 
Odwróciłam się gwałtownie, myśląc że się przesłyszałam. Ale nie. Katt zaśmiewała się ze swojego dowcipu, zupełnie tak, jakby była to najzabawniejsza rzecz jaką słyszała. Jednak mi nie było do śmiechu. Wcale a wcale.


***

Po kolejnej bezsensownej godzinie chodzenia po galerii, rudowłosa wybrała kreację dla siebie. Butelkowa zieleń jej kreacji, w połączeniu z kolorem włosów i oczu sprawiała, że dziewczyna wyglądała fenomenalnie. Zrezygnowałyśmy z takich samych sukienek, z racji tego, że nie dogadamy się w stylu. Każdej z nas, pasuje coś innego i trzeba było to zaakceptować. Usiadłyśmy w kącie jednej z kafejek, gdzie zamówiłyśmy kawę i dobre ciastko. Było prawie pusto, a za szklaną szybą widać było prawie całą galerię handlową. Położyłam torby pod nogami, rozsiadając się na miękkim siedzeniu. 

-No- zaczęła.- Chyba miałaś mi o czym opowiedzieć, tak?

Przełknęłam głośno ślinę. Zdecydowałam się opowiedzieć jej historię sprzed paru dni. Archer odwodził mnie od tego pomysłu, ale stwierdziłam, że to nieuniknione. Jeśli kiedyś się dowie, będzie na mnie nieziemsko zła. Z drugiej strony, jako dziewczyna Williama DeVitto, który również zajmuje się nielegalnymi sprawami, sama jest w gronie ryzyka. Musi być ostrożna. 

-No tak- pokiwałam głową, poprawiając filiżankę kawy na spodeczku. Spuściłam wzrok, obserwując ruchy płynu w naczyniu.- Chodzi o to, że zostałam porwana.

Moja przyjaciółka nie odezwała się, a kiedy na nią spojrzałam, miała dziwną minę.

-Ahh tak, jasne- zaśmiała się.- Czyli teraz rozmawiam z jakąś dziewczyną, która tylko udaje Reed DiLaurentis? 
Zmarszczyłam brwi. Owszem, Katty ma dziwne pomysły, ale tego się nie spodziewałam.

-Idiotka- pokręciłam głową z niedowierzaniem.- Nie teraz. W tamten poniedziałek- przejechałam czubkiem języka po dolnej wardze.- To poważna sprawa. 

Opowiedziałam jej pokrótce całe zdarzenie, skupiając się na tym, by nie napomknąć o głębszych relacjach z jej kuzynem. Słuchała oniemiała a w jej oczach, błysnął strach. 

-Boże..-wyszeptała.- Wszystko okej? Dobrze się czujesz?

-Tak- odpowiedziałam.- Staram się o tym nie myśleć, ale wiesz. Jest różnie- powiodłam wzrokiem po prawie pustym pomieszczeniu. Jakaś pani rozmawiała z kelnerką, a przy wejściu siedziała grupka dziewczyn, głośno komentujących jakieś zdjęcia.- Wybacz, że dopiero teraz ci o tym mówię, ale musiałam to pozbierać w głowie. Chciałam ci sama to przekazać.

Potrząsnęła lekko włosami, mrugając szybko. 

-Boże, co za okropność- wzdrygnęła się.- Nawet nie chcę myśleć, co by się stało, gdyby..
-Tak, ja też nie chcę myśleć- weszłam jej w słowo, z wymuszonym uśmiechem. Ten temat nie jest najprzyjemniejszy. 

Zapadła chwila ciszy, podczas której spróbowałam czekoladowej pyszności. Obłędna. 
-Katty, proszę uważaj na siebie- poprosiłam.- Jesteś łatwym celem, przez Willa.

Popatrzyła smętnie przez szybę. Na jej twarzy, malował się dziwny wyraz, nie pasujący do jej temperamentu.

-Kocham go- powiedziało cicho.

-Przecież  nie zmuszam cię, żebyś go zostawiła- powiedziałam łagodnie, nachylając się ku niej.-Chcę tylko, żebyś uważała, dobra?- ścisnęłam jej zimną dłoń, przyjaźnie.- On też nie pozwoli, żeby stała ci się krzywda, wiesz?

Oblizała wargi, przenosząc wzrok na mnie.
-Był ostatnio taki spięty i dziwny..jak nie on- stwierdziła ponuro.-Teraz chyba wiem czemu.
On też pewnie martwił się o nią. Nie ma co się dziwić. Jeśli też jest dla niego ważna, pewnie zastanawia się, co robić aby była bezpieczna. Pogładziłam jej dłoń. 

-Dlaczego oni ci to zrobili?- zapytała.- Przecież nie masz z nimi dużo..wspólnego.

No tak, spodziewałam się tego pytania. 

-Pamiętasz..jak spotkałyśmy się na piętrze w domu chłopaków?- kiedy uzyskałam jej odpowiedź, kontynuowałam.- No właśnie, mówiłam ci że miałam małe problemy- westchnęłam głęboko.- Na imprezie poznałam takiego chłopaka. Był całkiem spoko i ogólnie nic nie zapowiadało katastrofy. Nie wypiłam dużo, na prawdę. Ale potem na imprezę wtargnął Matt a ja nie miałam ochoty na jego towarzystwo. Poprosiłam..Evana, żeby mnie stamtąd zabrał. Pojechałam z nim na wyścigi uliczne- umilkłam na chwilę.- Tam zobaczył mnie Archer i zrobił..małą awanturę- zagryzłam wargę.- Wsadził mnie do swojego wozu, bo nie ufał Evanowi w żadne sposób. Potem okazało się, że "wygrany ma prawo do wszystkiego co w aucie", więc teoretycznie...byłam nagrodą. 
Usta rudowłosej ułożyły się w perfekcyjną literę "o". Patrzyła na mnie zdziwionym wzorkiem. 

-Dwa auta rozbiły się po drodze. Nie wiem, jak to się stało że jego również. Straciłam na chwilę kontakt z rzeczywistością. Wydaje mi się, że Archer do niego strzelał..- przymknęłam na chwilę oczy, widząc tę scenę jeszcze raz. Wręcz znalazłam się po raz drugi w tym samochodzie.- Tak dowiedziałam się o tym wszystkim...
Milczała przez dłuższą chwilę. Chyba zbierała to wszystko w całość. Ja sama nie potrafiłam tego ogarnąć, dlatego dałam jej czas.

-Cholera, to wszystko prze zemnie!- powiedziała za głośno. W naszą stronę spojrzało parę zaciekawionych twarzy, ale szybko powrócili od swoich zajęć.
-Nie mów tak- powiedziałam.

-Reed! Gdybym cię nie zostawiła na tej głupiej imprezie, nic by się nie stało, nie rozumiesz tego!?

Chwyciła się za głowę, obniżając ją. Potem, dłońmi zakryła buzię. Mruczała coś pod nosem, ale nie zrozumiałam żadnego słowa. 
-Nie cofniemy tego- powiedziałam twardo.

Stało się, to się stało. Nie należy tego roztrząsać i tyle. Przeszłość, nie ma do powiedzenia nic nowego, dlatego nie powinnyśmy do niej wracać. 

-Boże, przecież mogło ci się coś stać- jęczała.- Jaka ja byłam głupia..
Bałam się, że dziewczyna zaraz się rozpłacze. Nie chciałam tego. Przyjaźniłyśmy się, więc jasne było dla mnie to, że wolałam aby nie płakała. Obawiam się, że cała radość z zakupów na ślub, uleciała z jej ciała. 
-Nie wracajmy do tego- zaproponowałam ugodowo.

Rudowłosa wyglądała tak, jakby gryzła się z czymś w środku. W końcu delikatnie pokiwała głową, przyznając mi racje. 

-Co i tak nie zmienia faktu, że dałam ciała jako przyjaciółka- stwierdziła przygnębiona.- Teraz dotarło to do mnie jeszcze bardziej. 

Pogrzebałam widelcem w swoim cieście. Czekolada pod wpływem ciepła, rozpływała się po kawałku. Nie umiałam rozmawiać o poważnych sprawach. Zawsze brakowało mi słów, zapominałam co powinnam jeszcze powiedzieć. Pewnie dopiero wieczorem przypomnę sobie, co mogłabym jeszcze powiedzieć. Tymczasem siedziałam cicho, bawiąc się jedzeniem. 

-Co to dla nas znaczy?- zapytała po chwili ciszy. Patrzyła na mnie, spod idealnie długich rzęs a do jej spojrzenia powróciła bystrość.

-Nie wiem- odpowiedziałam szczerze. 
Po części byłyśmy w niebezpieczeństwie, a po części nie. 
Pytanie, która strona jest silniejsza.



***


Wieczorem zmywałam naczynia po kolacji, kiedy poczułam na swoich biodrach czyjeś ciepłe i duże dłonie. 
-Tęskniłem- usłyszałam cichy pomruk Archera tuż przy moim uchu. Jego ciepłe usta, znalazły się błyskawicznie na mojej szyi. 
Przerwałam szorowanie talerza, jednak cały czas miałam go w rękach. Przysunął się do mnie, opierając moje plecy o jego tors.

-Przestań- mruknęłam cicho.- Mama i Adam są w salonie. 
Teoretycznie dzielił nas tylko korytarz i lekko uchylone drzwi do pokoju, gdzie leciał telewizor. 

-Nie obchodzi mnie to- jego wargi sunęły po moim ramieniu. 

Coraz bardziej mi się to podobało, a z każdym jego ruchem, zatracałam się w przyjemnym uczuciu. Nasłuchiwałam, czy ktoś nie idzie ale coraz bardziej traciłam kontakt z rzeczywistością.

-Archer...- jęknęłam cicho, trącając chłopaka łokciem.-Proszę..

-Yhymm..-mruknął, kontynuując swoją czynność dalej. Zaczął masować moje boki, sprawiając że lekko przymknęłam oczy. 
-Nie możemy- powiedziałam cicho. Otrzepałam powierzchownie jedną dłoń z nadmiaru piany, starając się strącić jego rękę. Na nic się to nie zdało. Chwycił mnie mocniej, obracając do siebie. Zdążyłam tylko z głośnym dźwiękiem, odłożyć talerz z powrotem do zlewu. 

-Co ty robisz?- warknęłam przez zęby.- Mama jest za ścianą, co ty robisz?

Uśmiechnął się łobuzersko. Jego zielone oczy uważnie przyglądały się mojej twarzy, która przecież była pozbawiona makijażu, czerwona od wysiłku i ciepłej wody oraz zmęczona. 

Jak chyba każda dziewczyna, nie przepadałam gdy ktoś patrzył na mnie w takim stanie. 
-W tym momencie nic- wzruszył ramionami.- Ale zamierzam to zmienić. 

Pochylił się, składając milion drobnych pocałunków na mojej szczęce, pnąc się w górę aż do ucha. Trącił je nosem, po czym delikatnie przygryzł. 

Chwyciłam jego koszulkę, zostawiając na niej mokre ślady.
-Archer, przestań- powiedziałam, lekko odpychając go od siebie. 

Nie ważne, że podobało mi się to coraz bardziej. Nie ważne, że tego chciałam. Trzeba było to przerwać i to natychmiast. Za duże ryzyko i niebezpieczeństwo.

-Nie możesz, ot tak po prostu za każdym razem kiedy mnie widzisz, robić czegoś takiego- powiedziałam cicho, nerwowo patrząc w kierunku wejścia. 

-Przesadzasz.
Przewróciłam oczami, zakładając ręce na piersi. Lustrowałam go spojrzeniem. Rana pod okiem, wciąż była widoczna, ale zagoiła się ładnie. Miałam wrażenie, że dla niego to coś normalnego. Ponieważ na jego twarzy zagościł dwuznaczny uśmiech, uświadomiłam sobie, że ułatwiam mu tylko, obserwowanie moich piersi. Poprawiłam więc przydługawą koszulkę. 
-Nie mogłeś chociaż poczekać, aż wrócę do pokoju?- zapytałam ignorując jego spojrzenie. 

Westchną głęboko, przecierając twarz dłonią.

-Nie mogę z tobą zostać- powiedział, łapiąc mnie za dłoń. 

-Dlaczego?- zmarszczyłam brwi. 

Przycisnął swoje wargi, do mojego czoła. 

-Muszę...popracować- westchnął.- Zobaczymy się jutro.

Przełknęłam głośno ślinę, zaciągając się jego zapachem. Jego praca, nie była zbytnio bezpieczna. 

-Wrócisz?
Nagle zaczęłam się bardziej przejmować tym, co robi. Wiedziałam, że w każdej chwili może stać mu się coś złego. 

-Do ciebie?- pochylił się, składając na moich ustach przelotny pocałunek.- Zawsze.

Uśmiechnęłam się smutno, mrugając szybko. 
-Zabiorę cię gdzieś jutro- powiedział nagle. 

Zmrużyłam oczy zastanawiając się, co ma na myśli? Randkę? Niee...Archer Hale, nie zabiera dziewczyn na romantyczne kolacje. To zupełnie nie w jego stylu.

-Jakiś haczyk?- zaśmiałam się.

-Absolutnie- zaręczył. 

Odwróciłam się, słysząc jak drzwi na korytarzu uchylają się. Zaczęłam szorować talerz, czekając aż zielonooki odsunie się chociaż trochę ode mnie. Zrobił to dosłownie w ostatniej chwili.

-Reed, mogłabyś przynieść ze swojego pokoju..-zaczęła moja rodzicielka, ale widząc mojego towarzysza urwała gwałtownie.
Przeniosła wzrok na moją osobę, a ja poczułam jak serce podchodzi mi do gardła. Szafka obok mnie, otworzyła się. A raczej otworzył ją Archer. 

-Tak?- zapytałam, przez ramię.

-Katalog ślubny- dokończyła. 

-Jasne, domyję tylko naczynia i zaraz przyniosę- zaręczyłam. 

Chłopak zatrzasnął głośno drzwiczki, odchodząc od nas. 

-Przy okazji weź ciasteczka- zaśmiała się, opierając o ścianę.

Pokiwałam głową, szorując widelec. 
-Na twoim miejscu Jennifer, nie jadłbym ich- powiedział Archer, kierując się w stronę mojej mamy.- Adam nie lubi, kiedy kolejna dziwka jest cięższa od łóżka. 

I wyszedł.


Nie.

On nie mógł tego powiedzieć.

Prawda?



=======
Wyjątkowo miałam dużo czasu w weekend i proszę :D

Nowy rozdział :D

Pozdrawiam ;* 






Continue Reading

You'll Also Like

52.9K 2.2K 13
Historia o dziewczynie, której życie, postawiło na drodze magię, w którą od zawsze wierzyła. Co innego z miłością. Nadya, odkąd pamięta, krytykowała...
3.2M 129K 70
Archer Hale wrócił i dostrzega ogrom zniszczeń, jakie wyrządził podczas swojej nieobecności. Reed DiLaurentis nie jest już tą samą dziewczyną, którą...
3.5K 388 29
❝można dochodzić prawdy dla samej satysfakcji jej wykrycia.❞ ━ a.christie Odkąd seryjny morderca znany wszystkim jako Karciarz zaczął siać zgrozę na...
692K 19.1K 45
*Na wstępie podkreślam, że ta książka nie była pisana po to, żeby ją wydawać tylko z przyjemności. Pisałam ją dla rozrywki i może być tu dużo błędów...