Nie mogę Cię (nie) kochać [PR...

By czarodziejka2604

13.6M 568K 542K

PREMIERA: 5.06.2023 r Reed DiLaurentis przez całe swoje siedemnastoletnie życie pragnęła jedynie szczęścia uk... More

PROLOG
#1
#2
#3
#4
#5
#6
#7
#8
#9
#10
#11
#12
#13
#14
#15
#16
#17
#18
#19
#20
#21
#22
#23
#24
#25
#26
#27
#28
#29
#30
#31
#32
#33
#34
#35
#36
#37
#38
#39
#40
#41
#42
#43
#44
#45
#46
#47
#48
#49
#50
#51
Rozdział niespodzianka: ARCHER POV
Rozdział niespodzianka: ARCHER POV cz.2
#52
#53
#54
#55
#56
#57
#59
#61
#62
#63
#64
#65
#66
#67
#68
#69
#70
#71
#72
#73
#74
#75
#76
Q&A
#77
#78
#79
#80
#81
#82
#83
#84
#85
#86
#87
#88 + NOMINACJE
#89
#90
#91
#92
EPILOG
Pytania do bohaterów
Informacja
Trailer
Pokochaj mnie
DRUGA CZĘŚĆ
WYDANIE KSIĄŻKI
OKŁADKA
PREMIERA
PRZEDSPRZEDAŻ
JUŻ W SPRZEDAŻY!
PREMIERA II CZĘŚCI

#58

115K 5.6K 7.3K
By czarodziejka2604

Uwaga: Rozdział zawiera słowa i sformułowania, które mogą urazić wrażliwych czytelników. Czytasz na własną odpowiedzialność! ;)



Czy kiedykolwiek zastanawiało kogoś to, jak czuje się lalka albo marionetka? Jakie to uczucie, kiedy ktoś rządzi twoim ciałem? Jak czuje się człowiek, którego zmuszają do różnych rzeczy, wbrew jego woli? Ja już wiem. Bycie zabawką w czyichś rękach to koszmar. 

 Chłopak z pomocą znajomych, przywiązał również moją drugą rękę. Świetnie.

-Odzyskałaś już pamięć?- zapytał Evan, stojąc nade mną. Założył ręce na piersi z wyraźną miną dominanta. 

Spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, zwłaszcza że cokolwiek bym nie odpowiedziała i tak nie będzie to satysfakcjonujące. Z tyłu, stali jego koledzy którzy najwidoczniej świetnie się bawili. 

-Co? Teraz zapomniałaś jak się mówi?- zadrwił, a jego znajomi również zaczęli się śmiać.  
Zniżyłam lekko głowę, opuszczając wzrok. 
Cóż mogłam zrobić? Modlić się, aby śmierć była szyba i bezbolesna.  Chłopak gwałtownie chwycił mój podbródek mocno pociągając do góry. 

-Patrz na mnie!- rozkazał. 

Przeszły mnie ciarki. Jego ciemne oczy, świdrowały moje. W jednej chwili na mojej twarzy poczułam lodowatą ciecz. Krzyknęłam przerażona, odskakując do tyłu. Moje plecy spotkały się z metalową ramą. Woda spływała po mojej twarzy, lecąc w dół po szyi, przedostając się za koszulę. Mokry materiał przyklejał się do mojego ciała. 
-Co ty robisz!?- wykrzyknęłam, nadmiar wody. 

-Czyli jednak umiesz gadać- stwierdził tylko. Ponownie ścisnął moją szczękę.- Gdzie jest ta pierdolona przesyłka, co!?

-Nie mam pojęcia o żadnej przesyłce do cholery!- krzyknęłam zdzierając gardło. 
Dlaczego Archer albo któryś z jego ekipy, miałby mieszać mnie w brudne interesy, Nie sądzę, żeby dziewczyny mieszały się w takie bagno. Chociaż na filmach, często są łączniczkami albo jedno akcjowymi wspólniczkami. Na przykład, kiedy trzeba dostać się do biura i pomachać walorami przed pracownikami, aby w spokoju wykraść potrzebne rzeczy. Nie przypomniam sobie, bym robiła takie rzeczy. 

Wkurzony Evan puścił mnie. Złapałam powietrze, tak jakbym bała się, że zaraz może mi go zabraknąć. 

-Idźcie stąd- obrócił się do towarzyszy. Jego głos był przerażająco spokojny.

-Chyba mieliśmy coś zrobić- powiedział jeden z nich, znacząco pokazując lewy bok. 

Patrzyłam na nich spod byka, oddychając przez lekko rozchylone usta. Na karku czułam oddech śmierci, ale do życia przywracały mnie boleśnie wpijające się w skórę sznury. 
-Mam inny pomysł- odpowiedział.- Idźcie. 

Nie podobało mi się to, ale przecież nikt nie liczy się tutaj z moim zdaniem.
-Evan, nie możemy jej tutaj trzymać zbyt długo. Znasz zasady- powiedział drugi, o lekko rdzawych włosach. Aż dziwne, że ta opinająca koszulka nie rozrywa się przy każdym wdechu. 

-Podejrzenia, to nie wszystko- dodał drugi.- Za chwilę przerąbiesz sprawę. 

-Mam stu procentową pewność, że ma z nią coś wspólnego i do kurwy nędzy zamierzam się dowiedzieć, co z nią zrobiła, tak!? Więc wypierdalać, bo za chwilę sprzedam wam po kulce, jasne!?
Wzruszyli ramionami wychodząc. Przez chwilę, nawet zaczęłam darzyć ich sympatią. Chyba chcieli mnie wypuścić, albo przynajmniej uważali, że jestem dla nich problemem i nie powinno mnie tu być. Kiedy zatrzasnęli za sobą drzwi, Evan uśmiechnął się w ten swój obrzydliwy sposób.Przysięgam, gdybym miała taką możliwość, moje kolano miałoby bliskie spotkanie z jego szczęką. Jakby na tę myśl, jego duża dłoń wylądowała na moim udzie. 

-Jesteś całkiem ładną dziewczyną- powiedział.- Ale głupią. Dawałem ci tyle szans, żeby powiedzieć prawdę...Powiesz?

Nie odezwałam się. Powiedziałam już wszystko co na ten temat wiedziałam, a nie zamierzałam zmyślać. To tylko spowolni nieuchronne.
-Głupia suka- splunął. 

Sprawnym ruchem, ułożył mnie w leżącej pozycji a kawałkiem sznurka przywiązał jedną z moich nóg. Patrzyłam na to cała zeszytwniała. Chłopak nachylił się nade mną, układając się pomiędzy moimi udami. Otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia. 

-Nie podobają ci się stare zasady? To je zmienimy- zakpił szyderczo. Pochylił się jeszcze bardziej, zaczynając z determinacją całować moją szyję. 

Słodkie Dzieciątko Jezus! 

Krzyknęłam, zaczynając się szamotać. To na pewno utrudniało mu działanie, ale nie uniemożliwiło. 

-Zostaw mnie!

Jego ciepły oddech odbił się od mojej skóry. Wzdrygnęłam się, kiedy jego łapska zaczęły błądzić po moim ciele. Z moich oczu powoli zaczęły lać się gorące łzy. Szarpałam rękami, nadaremnie próbując je wyswobodzić. Tylko boleśniej raniłam swoje nadgarstki a nachalność Evana rosła z każdą sekudną. 

-Będę cię pieprzyć tak długo aż przypomnisz sobie, co stało się z tą pierdoloną przesyłką- warknął, przygryzając mój obojczyk i skórę nad nim. 
Wolną nogą, próbowałam uderzyć go w bok, ale nie miałam wystarczająco dużo siły. Jego dłonie znalazły się pod moją koszulą. Zaczęłam krzyczeć i wołać o pomoc.

Tego się nie spodziewałam. 

Już nawet śmierć, jest lepsza niż to. 
-Możesz krzyczeć do woli i tak nikt cię nie uratuje- prychnął. 
To też robiłam, karmiąc się złudną nadzieją. Dławiłam się łzami, za każdym razem, kiedy odpinał guzik mojej koszuli. Odwróciłam głowę, kiedy błądził wzrokiem po moim nagim ciele. Próbowałam ponownie kopnąć go, kiedy wyznaczając mokre ślady odpinał moje spodnie. 
-Na..na praw..na prawdę ..nic ni-e wie-em- łkałam.- Z-zostwa mnie...lepiej mnie..za-zabij!
Wiłam się pod jego ciałem, próbując nie tyle się wyswobodzić, co uniemożliwić mu działania. To jak najbardziej marnowanie sił, ale to odruch. Musiałam próbować się obronić, pomimo że łzy gorzkie łzy spływały po moich policzkach. Czułam jak zsuwa moje spodnie, więc zebrałam całą swoją siłę i przecięłam powietrze nogą. Moje kolano trafiło go w bok, czego się nie spodziewał. 

-Przestań!- krzyknęłam.- Nic nie wiem! Nikt nic mi nie powiedział! Czemu nie zapytasz ich, zamiast torturować mnie!? Przecież ja nic nie wiem!

Przez chwilę nic nie mówił, zbity z tropu. Oddychałam niespokojnie, starając się zapanować nad swoich ciałem. Całe się trzęsło i wołało o ratunek. 

-Pierdolona mała dziwka- syknął biorąc zamach. Jego pięść, wylądowała na moim policzku. Pociągnęłam za sznury, a z mojego gardła wydostał się straszliwy odgłos. Evan kolejny raz mnie uderzył, chociaż tej nocy kiedy go poznałam, wyglądał jak normalny facet. Szlochałam, nie zważając na to, że na mnie patrzy. Odwróciłam tylko głowę w bok.

A jego wzrok to mieszanka pożądania z chęcią zemsty. 
-Nawet nie próbuj krzyczeć Reed- nachylił się nad moim uchem.- Prawdziwy ból, dopiero nadejdzie skarbie- mruknął, przygryzając płatek mojego ucha. 

Chłopak wrócił do swojego wcześniejszego zajęcia. Płakałam, dławiąc się łzami. Albo niech to zrobi już, i niech będzie po wszystkim. Albo niech Bóg sprawi, że coś się stanie. 

***


MATT POV

Przedostanie się do budynku Jinetes nie należało do szczególnie trudnych. Powiedziałbym, że nawet za łatwo poszło. Bramka ogrodzenia była uchylona, tak jakby ktoś w pośpiechu zapomniał jej zamknąć. Na obszernym podwórzu nie było nikogo. Nie było też nikogo w oknach, a przecież to..podstawa. 

Jeśli Reed jest w środku, powinni wzmóc ochronę. Ktoś powinien obserwować teren, aby reakcja była szybsza. W tym momencie, zacząłem się zastanawiać, czy dziewczyna może być tutaj. Są trzy opcje:

1.Jest, ale ci idioci próbują uśpić naszą czujność

2.Nie ma jej, a za wtargnięcie do tego budynku bez powodu, czeka nas mała jatka

3.Ona tam jest, ale nie wszyscy o niej wiedzą

Archer bez zbędnych ceregieli wtargnął do środka, a za nim podążyliśmy my. Diego, którego na akcjach nazywamy Hectorem, kiwnął głową na znak. Rozdzieliliśmy się. On i Will, zostaną tutaj, ja i Hale spróbujemy odstać się do podziemi a Mike i Carter przeczeszą górę. Przechodziliśmy ostrożnie przez kolejne zaciemnione pomieszczenia. Jeśli chcecie do czegoś to porównać powiem tak. Wyobraźcie sobie, że spacerujecie po budynku szkoły z naładowanym pistoletem w ręce, po lekcjach. Zabawnie, prawda? Na prawdę nie wiem, po co im ten stary budynek, ale nie mnie oceniać. W końcu, znaleźliśmy schody w dół. Do naszych uszu dobiegły odgłosy strzelania. Ktoś wykrył naszą obecność. Ruszyliśmy biegiem po krętych schodach. Korytarz miał kilka drzwi, które wyglądały dokładnie tak samo. Rozglądnęliśmy się. 
-Popierdoleńcy- mruknął Archer. 

Zgodziłem się. Wolę nie wiedzieć, co kryje się za tymi drzwiami. Ale to coś więcej, niż tylko piwnica. Strzały na górze ucichły, by po chwili znowu uraczyć nas kakofonią dźwięków. Hale, zaczął sprawdzać każde drzwi. Było tu bardzo cicho, więc zaczynałem wątpić w obecność ciemnowłosej. I wtedy, jakby na moje zamówienie, pomiędzy odgłosami strzałów, do naszych uszu dobiegł przerażony krzyk.  

Spojrzałem w tamtą stronę, nie wiedząc czy się cieszyć czy nie. Mój przyjaciel, zrobił to samo. Powoli, na jego twarzy malowała się furia i chęć zniszczenia. Nie byłem w stanie go pohamować, ale w moim ciele, również wzmógł się gniew. Ruszyliśmy w tamtą stronę a im bliżej tych konkretnych drzwi, tym wyraźniejsze stało się łkanie. Nawet jeśli to nie DiLaurentis, należy pomóc. 
Stanęliśmy przy drzwiach, odliczając cicho.
Raz.

Dwa.

Trzy.

Barkiem pchnąłem drzwi, celując pistoletem ku górze. Na równi z otwieranymi drzwiami, wystrzeliłem. Diego nauczył mnie, gdzie celować najlepiej, by wydać strzał ostrzegawczy. Należy unikać celowania w miejsca, które najczęściej zajmują lampy i ludzie. To nawet logiczne. Jeśli trafisz w lampy, zgaśnie światło. Twój przeciwnik jest górą, ponieważ zna teren lepiej niż ty. A ludzie...to wiadomo. Archer zrobił to samo zaraz po mnie. Dziewczyna pisnęła przerażona.

Obserwowałem, jak nad biedną, wystraszoną i spanikowaną Reed wisiał nie kto inny jak Evan Wood. Kawał drania. 

-Co jest, do cholery- warknął, oglądając się. 

Archer sprawnym ruchem, chwycił go za ubrania i podniósłszy, zrzucił na podłogę.

-Ty chory sukinsynu- splunął.- Jeszcze raz ja tkniesz, to przysięgam, powieszę cię za jaja. Zaczęła się szamotania, ponieważ  żaden z nich nie zamierzał odpuścić. Wyciągnąłem z kieszeni nożyk, którym przeciąłem sznury. Cholera. Przywiązał ją jak zapchlonego kundla, a co najgorsze próbował zgwałcić. Uwolniłem ręce dziewczyny, która wciąż była w szoku i tylko patrzyła na mnie nieobecnym wzrokiem.

-Nic ci nie jest?- zapytałem, dotykając czubka jej głowy. Chciałem ją pogłaskać, uspokoić, ale ona wzdrygnęła się. 

-Ż-żyję- wychrypiała, mrugając szybko. Spod jej powiek, wciąż leciały łzy. Była cała mokra, jej nadgarstki zostały mocno poranione a jeden z policzków był mocno zaczerwieniony. 

Jej klatka piersiowa unosiła się niespokojnie, a ja dopiero teraz zauważyłem, że ten drań rozpiął jej cała koszulę a także zsunął spodnie. Co za kutas. 

-Ubierz się- powiedziałem cicho- Spadamy stąd. 

-Uważaj!- krzyknęła niespodziewanie. 

Poczułem przeszywający ból w głowie i mimowolnie poleciałem w bok. Evan, rzucił się na mnie, zanim zdążyłem się zorientować, co się dzieje. Okładając mnie pięściami, blokował każde moje niezdarne ruchy. W całej szamotaninie, gdzieś wyleciał mój pistolet, co rozzłościło mnie jeszcze bardziej. Reed krzyczała coś, ale nawet nie wiedziałem co dokładnie. Udało mi się wycelować w jego szczękę, co otumaniło ciemnowłosego. Skupiając w sobie całą złość, za skrzywdzenie Reed, celowałem w najbardziej wrażliwe miejsca, jakie posiadał. Wszystko, byle tylko bolało jak najmocniej. Gdzie do cholery jest Archer i czemu mi nie pomoże!? 

Nie mam pojęcie, gdzie Wood trenował ostatnimi miesiącami, ale zrobił się nie do zdarcia. Znów przeją kontrolę nad potyczką, chwytając mnie za szyję. Z jego nosa sączyła się krew, a rozwalona warga pulsowała od opuchlizny.
 Cholera. Odebrał mi dopływ tlenu, przypierając jeszcze mocniej do podłogi. 
Cholera. Cholera. Cholera. 

Próbowałem się wyswobodzić, spychając napastnika z siebie. I wtedy usłyszałem wystrzał. 
Evan w momencie zawył i puścił mnie, łapiąc się za rękę. Z całej siły, zepchnąłem go z swojej osoby, sprawiając że uderzył głową w ścianę. Spojrzałem w bok, a to co zobaczyłem, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. 

Reed DiLaurentis. Drobna, mała, niepozorna, delikatna, piękna i inteligentna istota, stała na szeroko rozstawionych nogach, z niedopiętą jeszcze koszulą, mokrymi włosami przylepionymi do twarzy i wyciągniętymi rękami, w których trzymała pistolet.

Nie wierzę, że to ona strzeliła. Z mojego pistoletu.  
Gwałtownie wstałem, wymierzając solidnego kopniaka w brzuch Evana. Jęknął. 

W drugim końcu sali, coś poruszyło się. 

-Nawet nie waż się, jeszcze raz jej dotknąć- warknąłem.- Nie przewidziano dla ciebie, kolejnych strzałów ostrzegawczych. 

Z miłą chęcią, powtórzyłem wcześniejszy czyn. Ten pajac oduczy się kładzenia łapsk na dziewczynach. 

-Reed?- głos Archera stał się wyraźny. 

Spojrzałem katem oka, jak podchodzi do dziewczyny a jego twarz pokrywa krew. Musiał porządnie dostać od Evana. 
Ciemnowłosa, patrzyła przerażona na swoje ręce i z głośnym łoskotem, wypuściła broń z dłoni. Broda jej drżała a palce, trzęsły się jak galaretka.Po chwili z jej gardła wydobył się przerażający szloch. Wpadła w ramiona mojemu przyjacielowi, głośno płacząc. Ten, przytulił ją do siebie, w uspokajającym geście. 

W tym pomieszczeniu nie tylko Evan miał ranę. 

Nie tylko Archerowi, sączyła się krew. 


Moje serce pękło na tysiąc możliwych kawałków, kiedy usta Archera, odnalazły jej słodkie wargi, a ona przyjęła je z wdzięcznością. 



=====

Ta daaaam! :D
Rozdział pisałam trzy dni! Koniecznie chciałam, umieścić w nim jak najwięcej aby nie ciągnąć tego wątku w nieskończoność. 

Pozdrawiam! <3 

Do następnego! 



Continue Reading

You'll Also Like

1.2M 58.7K 55
Życie Emily zdawało się dla niej idealne. Jedna impreza, jeden chłopak zniszczył jej dotychczasowe życie. Oszukana i zdradzona dziewczyna postanawia...
108K 2.6K 26
Książka opowiada o 14 letniej Julii Miller, która właśnie rozpoczyna swój pierwszy rok w liceum razem ze swoim bratem bliźniakiem Johnatan'em, w któr...
3.2M 129K 70
Archer Hale wrócił i dostrzega ogrom zniszczeń, jakie wyrządził podczas swojej nieobecności. Reed DiLaurentis nie jest już tą samą dziewczyną, którą...
1.6M 7.2K 7
Co? © _verai_ 2020 Wszelkie prawa zastrzeżone