Bóg w krainie cieni || Zakońc...

By LokiGood

420K 32K 16.4K

Nareszcie w życiu Naszych bohaterów zapanował spokój. Viv i Loki są szczęśliwi, razem rządzą nad Erebos i ogó... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Epilog
Notka od Autora
Bonus
Publikacja 3 części

Rozdział 32

4.9K 339 292
By LokiGood

- Nie wiem, jakim cudem Thor wybrał go na drużbę. Loki jest okropny, nie przykłada się do swoich obowiązków i nie szanuje mojego czasu! Co on sobie myśli, że jeżeli był tu kimś ważnym, ...- narzekała Jane, ja jednak byłam za bardzo zmartwiona dzisiejszymi zdarzeniami, by móc w pełni przejmować się jej problemami. W dodatku, że brunetka żaliła mi się przez zachowanie mojego teoretycznie rzecz biorąc męża. I to nie pierwszy raz. Czasem nawet się zastanawiam, czy to nie stało się jej ulubionym zajęciem.

- Słuchasz mnie w ogóle?- zapytała Jane po pewnej chwili z podejrzliwością w głosie

- Oczywiście.- odpowiedziałam

- Nie dziwiłabym się mamie, gdyby przestała. Przez cały czas narzekasz na tatę, a to już się robi nudne. W dodatku, że on taki nie jest.- wtrąciła Hel, która do tej pory zajęta była stylizowaniem dla Jane nowej fryzury.

- No dzięki, wiesz?- oburzyła się kobieta

- Dzieci zawsze są szczere.- mruknęłam rozbawiona

- Wiesz, co, Hel? Gdyby Loki przy wszystkich zachowywał się tak, jak przy tobie i bracie, to dostałby miano anioła.- zapewniła brunetka delikatnie przekręcając głowę w bok

- Anioła? A dlaczego akurat anioła? Ja wolę mieć tatę, a nie anioła.- wyznała dziewczynka

- To taka metafora. Ludzie na ziemi nie znają aniołów. Przynajmniej nie osobiście.- wyjaśniłam z uśmiechem

- Szkoda.- przyznała Hel, a po chwili uśmiechnęła się do siebie.- Gotowe.- dodała puszczając włosy Jane. Ta wstała z podłogi, podeszła do lusterka i zakryła usta, by zamaskować lekki śmiech. W zasadzie nie dziwiłam się jej. Hel lubiła bawić się włosami, ale nie zawsze jej to wychodziło. Tak było i w tym wypadku.

Jane na jednej połowie głowy miała zrobionego nieporadnego koka, a na drugiej zaplecionego warkocza, który potem został owinięty wokół koka tak, że jego reszta zwisała swobodnie po boku. Wszystko dopełniły wszechobecne spinki z motylkami i kwiatuszkami oraz kolorowe warkoczyki wplątane we włosy.

- Dość... abstrakcyjna fryzura.- wyznała w końcu Jane.

- Wiem. W przyszłości będę fryzjerką.- odparła uradowana dziewczynka

- A nie królewną?- upewniłam się

- To królewną-fryzjerką.- sprostowała z uśmiechem.

No tak. Każda, midgardzka dziewczynka w przyszłości chce być królewną. A kim chce być królewna? Oto odpowiedź.

Kiedy skończyliśmy temat przeszłego możliwego zawodu Hel, przeszłyśmy do jutrzejszych przymiarek. Hel i Jane były niesamowicie podekscytowane tym, że już jutro zobaczą gotową suknie ślubną, a jeszcze bardziej cieszyły się tym, że i ja będę zmuszona wystroić się w przygotowaną przez krawcowe kreacje. Niestety nie mogłam podzielać ich entuzjazmu, choć bardzo się starałam. Co prawda, jak każda kobieta lubiłam przebierać w ubraniach, mierzyć je, wymieniać, niestety miałam ostatnio za dużo zmartwień, by móc w pełni oddać się emocjom towarzyszącym przy przygotowaniach do ślubu.

Bliźniaki zawsze były grzeczne, co prawda, po tacie czasem robiły jakieś psikusy, czy kłóciły się ze sobą, jednak nigdy nie sprawiały tak dużych problemów wychowawczych, jak od czasu podróży do Asgardu. Chociaż nie ma dzieci idealnych, a ja od swoich nie mogłam tego wymagać.

Mimo wszystko chciałam jak najszybciej porozmawiać z Lokim.

Dlatego, gdy tylko za oknami zapanował zmrok, a Hel zaczęła ziewać, zaproponowałam, by wracać już do pokoi. Na szczęście dziewczyny poparły mój pomysł, dzięki czemu w końcu mogłam odpocząć od problemów Asgardzkiego ślubu.

- Nie wrócę od razu, muszę pogadać z Lokim.- powiedziałam jeszcze zanim z Hel opuściłyśmy komnatę Jane.

Szybko dotarłyśmy do pokoju rodzeństwa. Na szczęście Narvi już w nim był, za to z zapałem przeglądał jakieś książki, dlatego też postanowiłam mu nie przeszkadzać. Ten dzień był dla niego już wystarczająco stresujący.

Jak zwykle pożegnałam się z dziećmi życząc im słodkich snów, zamieniłam z synkiem dwa krótkie zdania i z uśmiechem opuściłam ich komnatę. Moim następnym celem był pokój Lokiego.

Gdy tylko stanęłam przed drzwiami do jego komnaty, zapukałam, a gdy nie usłyszałam odpowiedzi, weszłam do środka. Psotnik leżał na leżance w ciszy wpatrując się w sufit.

- Jaką dałaś mu karę?- zapytał od razu nawet na mnie nie patrząc. Jak miło...

- Zostanie uczniem naszej Akademii Militarnej.- powiedziałam siadając koło niego na fotelu. Teraz czułam się, jakbym była prywatną terapeutką Kłamcy. Poza mężczyzny również mówiła sama za siebie, jego dłonie leżały spokojnie splecione na piersi, a nogi zostały skrzyżowane w kostkach. Wszystko przypieczętował grymas złości, który zapanował na jego twarzy. 

- Jasne, jeszcze będę musiał dzień w dzień na niego patrzeć.- warknął.- Nie mogłaś wymyślić niczego innego? Jakoś wymyślanie tortur nie sprawia ci trudności.- ciągnął

- Ullr jest dzieckiem.- zauważyłam poddenerwowana jego sugestią

- To znaczy, że może robić co mu się żywnie podoba?- zapytał zielonooki w końcu na mnie patrząc.- Im szybciej się przekona, że jest inaczej, tym lepiej dla niego.

- Narvi nie był dzisiaj lepszy.- zauważyłam

- Uwierz mi, był.- zaśmiał się znów przenosząc spojrzenie na sufit, jednak w jego śmiechu było coś, co mi się nie spodobało

- Dlaczego tak ci zależy na tym, by skrzywdzić Ullra?- zapytałam podejrzliwie

- Viv, ty naprawdę nic nie rozumiesz? Im szybciej nauczymy go dobrego zachowania, tym mniej narobi szkód w przyszłości.- wyjaśnił z irytacją

- Ale dobre zachowanie jakiegoś dziecka to nie nasza sprawa.- zauważyłam ze złością.

- Stało się nią, od kiedy Ullr skrzywdził nasze dzieci. A jeżeli tego nie rozumiesz, to znaczy, że jeszcze nie dorosłaś do tego, by być matką.- odparł chłodno, przez co rozszerzyłam z niedowierzaniem oczy. Nie spodziewałam się usłyszeć takich słów. Nie z jego ust. Jednak zamiast bólu, pojawiła się złość. Jakim prawem Loki wypominał mi moje błędy, skoro sam popełnia ich dwa razy więcej?!

- A ty w jego wieku byłeś lepszy?- zapytałam pozwalając swojej bezuczuciowej, zimnej naturze dojść do głosu. Nie przejęłam się nawet tym, że w oczach Lokiego błysną ból szybko zastąpiony przez furię. Mężczyzna podniósł się z leżanki stając przede mną, po czym uniósł dłoń wskazując na mnie palcem. Już otworzył usta, by coś powiedzieć, jednak nagle zacisnął ręce w pieści i wziął kilka głębokich wdechów, nim znów się odezwał.

- Narvi, wyjdź.- rozkazał w powietrze, przez co zmarszczyłam zaskoczona brwi.- Wyjdź.- powtórzył tym razem znacznie ostrzejszym tonem. Nagle spod łóżka wyszli Narvi i Hel. Oboje z Lokim spojrzeliśmy w ich kierunku, jednak psotnik, w przeciwieństwie do mnie nie był zaskoczony, tylko jeszcze bardziej zdenerwowany.

- Teleportowałeś tutaj Hel?! Czy ty wiesz, czym to się mogło skończyć?! Narvi!- zaczął bóg kłamstw, jednak nie mogłam pozwolić, by Loki znów krzyczał na syna. Stając koło niego, położyłam mu dłoń na ramieniu później wysyłając w jego kierunku znaczące spojrzenie.

- Przepraszamy! My nie chcieliśmy! Nie kłóćcie się przez nas! My już nie będziemy! Będziemy grzeczni!- zaczęło tłumaczyć rodzeństwo ze strachem w oczach

- Spokojnie, nic się nie dzieje.- przerwałam

- Ale nie kłóćcie się już przez nas.- ciągnęła zasmucona Hel

- Nie wydaje mi się, by nasza rozmowa was dotyczyła.- zauważył kłamca ostrym tonem

- Loki, albo się uspokoisz, albo będę zmuszona poprosić cie o opuszczenie pokoju.- wtrąciłam cicho nawiazując z mężczyzną kontakt wzrokowy.- Uspokój się.- dodałam szeptem puszczając jego ramię, po czym zwróciłam się do dzieci.- Dlaczego myślicie, że kłócimy się przez was?

- Bo sprawiamy wam dużo kłopotów.- mruknął Narvi

- Ale już nie będziemy! Obiecuje!- dodała z zapałem Hel

- To bardzo dobrze zaczynacie. Najpierw wkradacie się do mojego pokoju i podsłuchujecie naszą rozmowę, co więcej, by się tutaj dostać, Narvi użył magii, w której najmniejsza pomyłka może oznaczać śmierć.- zauważył bóg kłamstw wbijając w dzieci karcące spojrzenie. Niestety miał racje. To nie było najmądrzejsze posunięcie z ich strony. W dodatku, że Hel faktycznie mogła nie wyjść cało z tej "akcji". Wystarczyłoby małe rozproszenie uwagi Narviego i mielibyśmy duży kłopot.

- To moja wina, to ja mu kazałam, nie gniewaj się na niego, tato...- wyjaśniła dziewczynka podbiegając do Lokiego i obejmując go w pasie, popatrzyła w jego oczy.- Nie bądź na nas zły, proszę.- dodała przytulając się do niego. Widać było, że Hel z trudem powstrzymywała płacz. Psotnik natomiast był zbyt zaskoczony, by zareagować. Najwidoczniej nie spodziewał się takiego zachowania ze strony córki.

- Wiemy, że źle zrobiliśmy.- dodał Narvi tym samym zwracając na siebie naszą uwagę, jednak gdy tylko zauważył nasze spojrzenia, ponownie spuścił głowę w geście skruchy, którą teraz przedstawiała cała postawa jego ciała.- Przepraszam.- dodał ciszej. Zachowanie bliźniaków dało mi do myślenia. W końcu są dziećmi. Popełnianie błędów jest częścią ich rozwoju i nauki. A my, jako rodzice, powinnismy ich w tym wspierać.

Spojrzałam znacząco na zmieszanego Lokiego, jednak miałam wrażenie, że to jeden z tych momentów, w których emocje zdecydowanie go przerastały.

Mężczyzna zdjął z siebie rączki córki i przykucnął przed nią, jednak przez łzy w jej oczach nie był w stanie powiedzieć ani słowa, choć jego uchylone usta bardzo chciały to zrobić. Zamiast tego psotnik popatrzył na mnie z wyraźnym zmieszaniem, ale i wzruszeniem ukrytym w głębi duszy. Po chwili znów spojrzał na Hel i delikatnie ją przytulił, na co dziewczynka uśmiechnęła się oddając uścisk.

- Ważne,...- zaczęłam podchodząc w kierunku Narviego.-...że zrozumieliście swoje błędy.- spuentowałam z lekkim uśmiechem kładąc dłoń na ramieniu syna, ten jednak z niezadowoleniem odwrócił głowę. Przypominał mi teraz Lokiego, który zapewne w jego wieku zachowywał się podobnie, dlatego postanowiłam potraktować go tak, jak swojego kochanego psotnika.

Przykucnęłam przed synem i chwyciłam jego dłonie w swoje.

- Narvi.- zaczęłam.- Narvi, spójrz na mnie.- dodałam łagodnie. Chłopak w końcu westchnął i zwrócił się ku mnie. Najpierw patrzył na mnie ze znaną mi złością, która szybko zmieniła się w przejmujący smutek.- Każdy popełnia błędy. Jednak musimy pamiętać, by wynieść z nich odpowiednie lekcje. Cieszę się, że przeprosiliście. A reszta jak na razie jest nie ważna.- wyjaśniłam spokojnie, po czym wstałam i ponownie zajęłam miejsce na przeciwko leżanki, na której siedzieli Loki i Hel.- Dlaczego w ogóle się tu teleportowaliście?- zapytałam

- Chcieliśmy z wami porozmawiać.- odparła Hel

- Ale widzę, że jesteście zajęci, więc wrócimy do siebie.- wtrącił Narvi

- Nie musicie.- zapewniłam lekko uśmiechając się.- Jeżeli macie jakąś sprawę, przedstawcie ją. Macie pytania? Pytajcie.

- Jak się w końcu poznaliście?- zapytała Hel, przez co Loki przygryzł wargi i przetarł dłonią twarz patrząc pod nogi.- Narvi powiedział, że Ullr twierdził, że poznaliście się w ziemskim więzieniu.- ciągnęła, przez co spojrzałam na syna, który teraz siedział na łóżku Lokiego i nerwowo wyłamywał palce.

Zdecydowanie zbyt dużo stresu, jak na jeden dzień dla tak małego chłopca.

- Narvi?- zwróciłam się do syna. Ten podniósł na mnie wzrok.- Chodź, nie siedź tak daleko.- poprosiłam łagodnie. Chłopiec zsunął się z wysokiego materaca i niepewnie do mnie podszedł. Już miał usiąść na fotelu obok, jednak złapałam go za dłoń i pociągnęłam w swoim kierunku, by dziecko usiadło na moich kolanach.

- Mamo, jestem już duży.- zauważył z lekkim rozbawieniem, gdy objęłam go w pasie.

- Czy to oznacza, że nie mogę już przytulić własnego syna?- upewniłam się

- No nie, ale...- odparł niezdecydowanie, ale umilkł, gdy pocałowałam go w policzek. Po tym geście chłopak uśmiechnął się i uspokoił.

- Dobrze, więc....- zaczęłam i spojrzałam na Lokiego. Był zdecydowanie przeciwny temu, bym opowiedziała dzieciom resztę niedopowiedzianej historii naszej miłości, jednak nie odezwał się.- Ullr w pewnym stopniu miał racje. Jak wiecie, poznaliśmy się na Midgardzie, w wieży mojego przyjaciela, jednak... jakby to ująć... wasz tata i ja działaliśmy po dwóch stronach. Przynajmniej tak się wszystkim wydawało. Opowiadałam wam o Avengers, prawda?- upewniłam się

- Tak.- odpowiedział Narvi

- Więc Avengers są superbohaterami. Ale prócz nich, na ziemi działała instytucja o nazwie Hydra. Ja do niej należałam.- wyznałam

- Byłaś tą złą?- zapytała z niedowierzaniem Hel

- Tak.- przyznałam się.- Jednak nie jestem dumna, z tego, że z nimi współpracowałam. Dlatego, kiedy dostałam misje zniszczenia Avengers od środka, działałam na dwa fronty. Przez kilka lat mi się udawało, niestety, w końcu prawda wyszła na jaw, a ja, jako zdrajca trafiłam do aresztu. Na szczęście sprawa szybko się wyjaśniła, a ja mogłam wybrać właściwe racje.- wyznałam

- Jak działała Hydra?- zapytał Narvi

- Żołnierze Hydry myśleli, że zbawią świat. Chcieli nim rządzić. A S.H.I.E.L.D. i Avengers go chronili.- powiedziałam. Po moich słowach przez chwile panowała cisza, którą postanowiła przerwać Hel.

- I tak będę cie kochać.- wyznała z uśmiechem i podeszła do mnie, by mnie przytulić, ci zrobił również Narvi, a ja uśmiechnęłam się do siebie. Może dzieci rozumieją więcej, niż mi się wydaje?

- Ale to nie tłumaczy, co tam robił tata. Bo nie wydaje mi się, by podczas wakacji trafił do aresztu.- ciągnął Narvi, przez co wszyscy spojrzeliśmy na Lokiego. Ten westchnął tylko i zmęczony oparł się o tył leżanki.

- Ja po prostu jestem tam wrogiem publicznym numer jeden. Wystarczyło, że Thor mnie tam spotkał i od razu zostałem pozbawiony wolności.- wyjaśnił niedbale

- A dlaczego?- drążył chłopak

- To już moja prywatna sprawa.- odparł tonem wyraźnie wskazującym na to, że zakończył ten temat. I znów nastała cisza.

- Tatę chyba trzeba pocieszyć.- szepnęłam do dzieci. Te spojrzały na siebie porozumiewawczo i zeszły z moich kolan

- Nie martw się, tato, ciebie też kochamy.- zapewniła Hel tym razem wraz z bratem przytulając się do Lokiego. Ten tylko uśmiechnął się smutno i objął je ramionami

- Ale w zasadzie dalej nie odpowiedzieliście na nasze pytanie.- zauważył Narvi.

- Po prostu, kiedy tata był w areszcie, panel sterujący jego celą dziwnie działał, więc zostałam wysłana, by go naprawić. Potem zaczęliśmy rozmawiać i dalej jakoś to poszło.- wyznałam

- Czyli to była miłość od pierwszego wejrzenia?- zapytała podekscytowana Hel

- Co to, to nie.- odparł rozbawiony Kłamca

- A szkoda.- mruknęła zawiedziona dziewczynka

- Dlaczego?

- Oj, tato, książek nie czytasz? W każdej bajce jest przystojny książę, piękna księżniczka, miłość od pierwszego wejrzenia i szczęśliwe zakończenie.- przypomniała czarnowłosa, na co psotnik lekko się zaśmiał

- Wiesz, Hel, miłość od pierwszego wejrzenia nie jest miłością. Wtedy zakochujemy się w tym, jak człowiek wygląda, a nie patrzymy w jego głąb. Taka "miłość" nie może być prawdziwa, ani tym bardziej wieczna.- wyjaśniłam

- Wy się nie znacie.- mruknęła naburmuszona ponownie wywołując śmiech mój i Lokiego.

- A jakie było wasze pierwsze wrażenie na temat każdego z was?- zapytał Narvi, przez co doznałam deja vu.

- No cóż. Wasza matka na początku wydawała mi się istotą słabą, głupią, irytującą...- zaczął Loki wyliczając moje wady

-Ty chyba naprawdę chcesz spać na kanapie.- zauważyłam rozbawiona jego słowami

-Dlaczego zawsze jako groźby używasz spania na kanapie?- zapytał, na co spojrzałam na niego wymownie.- Ach, no tak. Ale na kanapie też można...

-Nie.- ucięłam z uśmiechem

-Dlaczego?

-Bo jest niewygodnie.- oznajmiłam, przez co psotnik wywrócił oczyma

-Jakoś nigdy ci to nie przeszkadzało.- mruknął

-O czym wy mówicie?- wtrącił Narvi. Oboje z Lokim spojrzeliśmy na rodzeństwo, które wpatrywało się w nas wyczekując wyjaśnienia niezrozumiałej dla nich rozmowy.

-O spaniu.- wyjaśniłam wywołując śmiech Lokiego

- Tak, o spaniu.- powtórzył z ironią.

- A skoro już o tym mowa, wy od dawna powinniście leżeć w łóżkach.- zauważyłam wstając z fotela.

- Ale mamo...- jęknęła Hel, Narvi jednak grzecznie wstał i skierował się w kierunku drzwi

- Żadnych "ale", spać.- rozkazał łagodnie bóg kłamstw, więc dziewczynka zwiesiła głowę i zeszła z siedziska, po czym dołączyła do brata.- Dobranoc.- dopowiedział jeszcze

- Dobranoc.- odpowiedziało zgodnie rodzeństwo

- Śpisz dziś u siebie?- zapytał psotnik, gdy razem z dziećmi stanęłam koło drzwi

- Zobaczymy.- odparłam z uśmiechem i wyszłam z komnaty mężczyzny. Odprowadziłam bliźniaki do ich sypialni, po czym przeszłam do części przeznaczonej dla mnie, Jane i Kate. Podeszłam do drzwi prowadzących do komnaty tej ostatniej i bez pukania weszłam do środka.

- Kat, mogłabyś jutro...- zaczęłam, jednak przerwałam widząc scenę, którą przerwałam. Mianowicie Kat całowała się z jakimś mężczyzną, jednak słysząc moje słowa, odskoczyli od siebie czerwieniąc się przy tym.- Przepraszam, ja...- wydukałam zaskoczona i spojrzałam na drzwi, jakby w nich była odpowiedź na moje nieme pytania.

- Wybacz mi, pani.- przeprosiła Kat kłaniając się lekko. Jej towarzysz widząc reakcje kobiety, zrobił to samo.

- Mówiłam, że etykieta nie musi cie obowiazywać, kiedy jesteśmy same.- przypomniałam odzyskując ryzom.- I wybacz, że wam przeszkodziłam. Chciałabym, abyś jutro udała się do Hellheimu. Resztę wyjaśnię ci, gdy będziesz miała czas.- kontynuowałam, po czym po raz ostatni zmierzyłam parę spojrzeniem i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Jeszcze przez chwile stałam przy nich próbując się otrząsnąć, lecz w końcu przeszłam kilka kroków w bok i dla bezpieczeństwa zapukałam do sypialni Jane. Weszłam dopiero, gdy usłyszałam zaproszenie.

- Będę dziś spała u Lokiego, dobrze?- zapytałam brunetki

- Jasne. W takim razie do zobaczenia z rana.- odparła, więc przytaknęłam i opuściłam jej pokój. W ciszy wróciłam do sypialni Lokiego. Ten akurat brał prysznic, więc korzystając z chwili spokoju, położyłam się na jego łóżku.

Nie musiałam długo czekać, by do głównej części komnaty wrócił psotnik. Wiedziałam, że mnie zauważył, lecz nie zwrócił na mnie uwagi i usiadł przy kominku. Przez chwilę między nami panowała cisza, którą postanowiłam przerwać .

- Loki?- zaczęłam

- Hm?- usłyszałam z oddali ciche mruknięcie

- Naprawdę myślisz, że nie nadaje się na matkę?- zapytałam w końcu, bo mimo moich starań to stwierdzenie dalej odbijało się echem od ścian mojego umysłu.

- Nie.- wyznał psotnik.- Nie, no co ty, skarbie. Nie chciałem tego powiedzieć, po prostu...- ciągnął zmartwionym tonem, a po chwili usłyszałam, jak wstaje i podchodzi w moim kierunku, więc zwróciłam ku niemu wzrok. Na jego twarzy malował się smutek, ból i złość, tym razem skierowana na siebie samego.- Viv, bardzo cie przepraszam.- dokończył opierając się o ramę łóżka. W zasadzie nie wiedziałam, co zrobić. Przeprosiny nie zlikwidowały bólu, jaki przyniosły ze sobą jego słowa, jednak wybaczanie błędów zawsze było moją mocną stroną. Może już czas z tym skończyć?

- Wiesz, że kiedyś trzeba będzie im powiedzieć całą prawdę?- upewniłam się. Loki tylko westchnął i z niechęcią przytaknął

- Mamy jeszcze czas.- stwierdził

- Coraz mniej. Jane zaprosiła na ślub Avengers. A oni raczej nie będą udawać, że to, co się zdarzyło na ziemi, nigdy nie miało miejsca.- zauważyłam.

- Tony i spółka będą w Asgardzie?- upewnił się z niedowierzaniem mężczyzna

- Tak.- potwierdziłam, przez co psotnik pokręcił głową i przetarł zmęczoną twarz dłonią.- Idę pod prysznic.- dodałam i z ociąganiem wstałam z łóżka.

- Viv.- kłamca ponownie odezwał się chwytając przy tym moją dłoń. Unosząc brew w geście pytania odwróciłam się w jego kierunku, a ten westchnął i pokonał dzielącą nas odległość.- Dziękuje. Za to, że byłaś przy mnie. Zapewne, gdyby nie ty, zrobiłbym dzisiaj coś, czego żałowałbym do końca swojego marnego życia.- wyznał ze smutkiem nieudolnie zamaskowanym lekkim uśmiechem. Ja jednak nie miałam powodu, by udawać radość. Takie szczere chwile zawsze wywoływały przyjemne ciepło w mojej duszy utwardzając mnie w przekonaniu, że kroczę dobrą drogą.

- Wiesz, już chyba zawsze tak będzie. Zawsze razem.- stwierdziłam uśmiechając się kącikami ust. Mężczyzna odpowiedział mi tym samym i ucałował moje czoło.

Tak. Zdecydowanie tak może być zawsze.
_______________________
I znów zapraszam Was do wybierania!
Która suknia dla Viv na ślub Jane będzie lepsza?
1.

czy
2. (Ta z samego przodu, pierwsza po prawej)

Od razu mówię, kreacje będą w innych kolorach, jeszcze nie wiem w jakich, ale to ustalę ;)

A. J. Hallen

Continue Reading

You'll Also Like

18.8K 925 7
Elena nie była jedyną, która potrzebowała ratunku po wypadku na Wickery Bridge, jej siostra też go potrzebowała. ©Oryginał - thatmediocrewriter
207K 6.4K 32
Wojna została wygrana, a Hermiona Granger powraca do Hogwartu na "Ósmy rok" nauki. Jest zdeterminowana, aby raz na zawsze zmienić swoją łatkę mola ks...
9.2K 1K 19
Przyszłość. Wojna zniszczyła nadzieję ludzi. Kobiety przejęły władzę nad światem. W Państwie Wyzwolonym panuje ściśle określone prawo. Melanie nie...
88.4K 3K 48
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...