Bóg w krainie cieni || Zakońc...

By LokiGood

420K 32K 16.4K

Nareszcie w życiu Naszych bohaterów zapanował spokój. Viv i Loki są szczęśliwi, razem rządzą nad Erebos i ogó... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Epilog
Notka od Autora
Bonus
Publikacja 3 części

Rozdział 26

5K 376 189
By LokiGood

Viv

Kolejny dzień spędzony praktycznie tylko w obecności Jane i Kate trwa w najlepsze. Nie sądziłam, że bycie druhną może być takie ciężkie. Przygotowania do ślubu były pracą na pełen etat i coraz bardziej zaczynałam cieszyć się, że udało mi się tego uniknąć. Niezdecydowanie Jane też nie pomagało. Ona zawsze wydawała mi się pewna siebie, pewna tego, do czego dąży. Umiała obliczyć odległość pomiędzy dwoma galaktykami, a jednak tak przyziemne sprawy, jak wybranie zastawy, czy ułożenie serwetek nie raz ją przerastały.
W ogóle, kto wymyślił, że trzeba jakoś układać serwetki przy talerzach?

Coraz cześciej zaczynałam zastanawiać się nad tym, jak dobrze by było, gdyby nagle coś się stało w moim królestwie, albo cokolwiek innego. Coś, co dałoby mi powód, aby odciąć się od tych spraw.

- Nie, żółte kwiaty za bardzo będą się zlewały ze złotym obiciem ław.- stwierdziła Jane porównujac oba kolory

- To może fioletowe?- zaproponowała Kat

- Thor nie przepada za fioletem.- odpowiedziała

- A białe?- podsunęłam z całych sił maskując znudzenie

- Nie, zbyt klasyczne.- ciągnęła.

- Dlaczego tak ci zależy na tych kwiatach? Przecież to tylko dodatek.- zauważyłam

- Po prostu chcę, żeby wszystko było idealnie i żeby wszyscy byli zadowoleni. Tych przepisów i tradycji dotyczących ślubów jest strasznie dużo, a nawet nie wiesz, jak ciężko jest zaimponować Odynowi.- wyznała brunetka

- Czyli, że Odyn dalej jest negatywnie nastawiony do ślubu twojego i Thora?- zapytała Kat

- No, zadowolony nie jest. Pewnie byłoby łatwiej, gdybym była jakąś boginią, albo coś.- mruknęła.- Właśnie, Viv. Wiesz może, czy nie można jakoś się nią stać?

- Nic mi na ten temat nie wiadomo.- odpowiedziałam

- Kiedyś słyszałam opowieść.- wtrąciła Kat zwracając na siebie naszą uwagę.- O jabłkach Idun i nektarze z Ambrozji. Ich połączenie z kroplą ichoru* podobno może nadać boskich cech. Jabłka rosną w Asgardzie. Niestety nie wiem, gdzie można znaleźć nektar z Ambrozji.- kontynuowała

- Naprawdę jakieś jabłka i napój mogą uczynić mnie boginią?- upewniła się z niedowierzaniem Jane

- Nadadzą ci tylko boskich cech, czyli uczynią cię długo wieczną i bardziej wytrzymałą. Ale dalej nie będziesz mogła mieć takich bonusów, jak umiejętności magiczne, czy posługiwanie się typowo boskimi przedmiotami, jak młot Thora.- wyjaśniła Kat.- Poza tym, bez Ambrozji to się raczej nie uda, a nie wiadomo, gdzie można ją zdobyć.

- Jest w Hadesie.- wtrąciłam

- Co?- zapytały Jane i Kate w tym samym czasie

- Nooo jest w Hadesie.- powtórzyłam.- Tylko rodzina królewska ma do niej dostęp.

- To dlatego nic o niej..- zaczęła szarooka, jednak w jej słowa wciął się czyjś głośny płacz. Wszystkie spojrzałyśmy w kierunku zalanej łzami Hel, która biegła w moim kierunku. Zaniepokojona wstałam z fotela.

- Mamo!- jęknęła dziewczynka i nie przestając płakać przytuliła się do mnie

- Co się...- zaczęłam, jednak prawie od razu zauważyłam, że włosy Hel sięgające już poniżej łopatek, z jednej strony były obcięte i nie sięgały nawet jej ramion.- Kto ci to zrobił?- zapytałam zdenerwowana

- Ullr.- wyznała czarnowłosa. Nie widząc innej możliwości zdjęłam ze swoich pleców ręce córeczki i przykucnęłam przed nią, aby móc spokojnie spojrzeć w jej oczy.

- Spokojnie, Hel. Nie płacz już. Nic się nie martw, mama wszystkim się zajmie.- zapewniłam i wytarłam dłońmi policzki dziecka. Hel tylko pociągnęła nosem i niepewnie przytaknęła głową. Widząc, że jest dalej bliska rozpaczy, przytuliłam ją, przez co znów poczułam łzy na swoim ramieniu. Delikatnie pogładziłam córkę po plecach i zerknęłam na Jane, która z jawnym żalem patrzyła na całą scenę, jednak zrozumiała, o co mi chodziło.

- Hel, wybieramy właśnie kwiaty do ustrojenia sali weselnej. Może chciałabyś nam pomóc?- zaproponowała. Dziewczynka niepewnie się ode mnie odsunęła i wytarła twarz rękawami, po czym podeszła do Kat i usiadła na moim miejscu

- Powiedz mi jeszcze proszę, dlaczego opiekunka nie zareagowała?- zapytałam córki

- Bo chłopcy bawili się mieczami i powiedzieli, że chce im się pić, więc pani opiekunka poszła do pałacu po wodę, a wtedy Ullr obciął mi włosy i zaczął się śmiać, a ja byłam smutna, więc przyszłam tutaj.- wyjaśniała dziewczynka

- Dobrze, dziękuje Hel.- przerwałam i wyprostowałam się przygładzając przy tym sukienkę.- Kat, chodź na chwilkę.- dodałam. Kobieta posłusznie odeszła ze mną kawałek.

- Loki nie może się o tym dowiedzieć, bo inaczej będą kłopoty.- oznajmiłam

- Zajmę się tym.- odparła szarooka, na co tylko przytaknęłam i wyszłam z sali kierując się w stronę głównego wyjścia z pałacu. Niedługo potem stanęłam przed młodą kobietą ubraną w błękitną, zwiewną sukienkę, której zadaniem było opiekowanie się moimi dziećmi.

- Możemy porozmawiać?- zaczęłam bezbarwnym tonem

- Oczywiście.- powiedziała brunetka i odeszła od stolika, przy którym wraz z innymi dziewczynkami plotka wisiorki z koralików.

- Może mi pani wyjawić, jakim cudem przed chwilą Ullr obciął włosy mojej córce?- zapytałam bez wstępnych ceregieli wskazując na grupkę chłopców, wsród których był Narvi, i którzy w dodatku bawili się prawdziwymi mieczami, co gorsza bez niczyjego nadzoru.

Powoli zaczynałam żałować, że zgodziłam się, aby taka osoba była odpowiedzialna za bezpieczeństwo moich dzieci i miałam coraz większe wyrzuty sumienia, bo zamiast posłuchać Lokiego, zaufałam Thorowi.

- Zapewne zrobił to przypadkiem. Takie rzeczy się zdarzają.- wyjaśniła spokojnie opiekunka, jakby takie wydarzenia były tu na początku dziennym. Osłupiała zapomniałam o nerwach, jakie we mnie buzowały. Brak obowiązkowości i jakiegokolwiek zainteresowania ze strony tej kobiety mnie zadziwiał.

- Przepraszam, ale chyba się przesłyszałam. Jeden z pani podopiecznych obciął drugiemu włosy, a pani nawet nie zwróciła na to uwagi?- stwierdziłam oniemiała

- Takie wypadki się zdarzają, to tylko dzieci.- ciągnęła brunetka. Jej bezczelność wzbudzała we mnie niebywałą złość, taką, że zastanawiałam się, czy aby "przypadkiem" nie stracić panowania nad mocą, ale postanowiłam załatwić to z kimś ważniejszym, niż ta marna służka.

- Idę do Odyna, a pani idzie ze mną.- oznajmiłam dalej nie zdradzając uczuć, po czym odwróciłam się i zaczęłam iść w kierunku wejścia do pałacu.

- Ale do czego ja jestem pani potrzebna?- zapytała za mną opiekunka

- Wyjaśnimy sobie tą całą sytuacje.- sprostowałam.

- Przykro mi, ale ja nie jestem...

- Mam pani pomóc, czy pójdzie pani po dobroci?- warknęłam wcinając się w słowa poprzedniczki, jednak dalej nie zwróciłam się w jej kierunku, za to stanęłam w miejscu. Po chwili usłyszałam, że kobieta jednak posłuchała mojej rady i ruszyła za mną. Już wcześniej zorientowałam się, gdzie znajduje się sala tronowa, w której przyjmował Odyn, więc wiedziałam gdzie iść.

Chwilę później zatrzymałam się stając w odpowiedniej odległości od złotego tronu, na którym siedział sam Wszechojciec i znów nie mogłam wyzbyć się wrażenia, że mężczyzna próbuje dostać się do moich myśli. Postanowiłam to jednak zignorować i delikatnie skłoniłam się przed władcą Asgardu.

- Wszechojcze.- zaczęłam oficjalnym tonem znów patrząc w oczy Asa

- Królowo.- odparł mężczyzna lekko pochylając w moim kierunku głowę.- Z jaką sprawą do mnie przybywasz?

- Przez niedopilnowanie twojej pracownicy mojej córce stała się krzywda.- wyjaśniłam spokojnie, na co Asgardczyk przeniósł spojrzenie na opiekunkę

- Mój panie.- powiedziała kobieta kłaniając się przy tym.- Z tego, co się dowiedziałam, siostrzeniec wojowniczki Sif nieumyślnie obciął potomkini Królowej włosy.

- Moja córka jednak uważa, że zrobił to specjalnie.- dopowiedziałam od razu, gdy służka zakończyła mówić. Wszechojciec przytaknął tylko i zwrócił się do strażników stojących przy drzwiach

- Poślijcie po Lady Sif i jej siostrzeńca.- rozkazał.- Możesz iść.- dodał patrząc na opiekunkę. Ta tylko skłoniła się i ruszyła w kierunku wyjścia odprowadzona moim zdziwionym spojrzeniem.

- A ją nie obowiązuje żadna odpowiedzialność?- zapytałam

- Jest chroniona przez Asgardzkie prawo. Jej zadaniem jest zorganizowanie dzieciom czasu i pilnowanie, aby nie opuściły terenu pałacu. Nie w jej obowiązkach jest pilnowanie, czy ktoś jest dla siebie miły, czy nie. Tutaj każdy odpowiada za swoje czyny.- wyjaśnił spokojnie Odyn, jednak jego głos pobrzmiewał arystokratyczną wyższością i gdybym nie znała historii Lokiego, stwierdziłabym, że tą cechę odziedziczył właśnie po Wszechojcu.

Oburzona zacisnęłam wargi starając się uspokoić. Dla zachowania pozorów ściągnęłam ramiona poprawiając postawę i złączyłam przed sobą dłonie. W ciszy czekaliśmy na przyjście wspomnianych osób, niestety czułam się coraz bardziej skrępowana towarzystwem Odyna. Mężczyzna przez cały czas utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy, jakbym była na przesłuchaniu, a on miał za zadanie wyciągnąć ze mnie całą prawdę. Ale miałam dziwne wrażenie, że wcale nie chodzi mu o wypadek z Hel, lecz o Lokiego. I doskonale wiedziałam, że Odyn chce mnie o to zapytać, ale sam nie zacznie tematu.

- A gdzie twój mąż, pani? Czy to nie on powinien zajmować się takimi sprawami?- jednak się myliłam. Głos Wszechojca przeciął panującą wokół nas ciszę, przez co musiałam nieźle nad sobą zapanować, by się nie wzdrygnąć.

- Dbanie o rodzinę leży również w moim interesie.- odparłam bezbarwnie dalej nie dając za wygraną i nie spuszczając wzroku z oczu Odyna.- Ale jeżeli chcesz się rozmówić z Lokim, wystarczy poprosić, panie.- dodałam powstrzymując się przed uśmieszkiem wywołanym zaskoczeniem, które na sekundę wstąpiło na twarz Boga.

- Zapewne masz racje.- przyznał. Chwilę później do sali weszła Sif i jej siostrzeniec. Kobieta, gdy tylko mnie zobaczyła, ściągnęła zdziwiona brwi i spojrzała na Odyna. Chłopak natomiast wyglądał na rozbawionego, jednak gdy tylko zauważył mój ostrzegawczy wzrok, spoważniał.

- Wzywałeś mnie, mój królu.- powiedziała wojowniczka klękając przed mężczyzną na jedno kolano i przykładając zaciśniętą w pięść dłoń do piersi.

- Witaj, Sif. Tak, zgadza się. Jako prawny opiekun Ullra musisz być obecna przy wyjaśnieniu pewnej sprawy.- odparł jednooki

- Jestem do twej dyspozycji.- zapewniła

- Wolałabym rozmawiać z ojcem dziecka.- oznajmiłam władczo

- Obawiam się, że to nie możliwe. Jego ojciec zginął na wojnie, a matka nie przeżyła porodu.- wyjaśniła spokojnie Sif, jakby te słowa nic dla niej nie znaczyły, a bądź co bądź mówiła o swojej rodzinie.

Zaskoczona zerknęłam na chłopaka, który wpatrywał się w podłogę. Muszę przyznać, było mi go żal. Wiem, jak ciężko jest wychowywać się bez rodziców.

- Przykro mi.- powiedziałam już nieco łagodniej

- Co to za sprawa?- zapytała wojowniczka zwracając się do Wszechojca dalej spokojnie siedzącego na złotym tronie i dzierżącego swoją włócznię.

- Twój podopieczny obciął królewnie Helheimu włosy.- wyznał, przez co wszyscy wyczekująco popatrzyliśmy na winowajcę

- Oj, to był tylko wypadek.- mruknął chłopak.- Ale przecież to tylko włosy! Nic wielkiego się nie stało.- dodał

- Moja córka jednak uważa, że zrobiłeś to specjalnie.- zauważyłam

- Ona dużo rzeczy wymyśla. W końcu to córka...- zaczął Ullr, jednak Sif przerwała mu sycząc jego imię, przez co chłopiec ponownie spuścił wzrok

- W końcu to czyja córka?- dokończyłam z wyrzutem. Jak on śmiał w ogóle mówić coś takiego?

- Przykro mi, że przez mojego siostrzeńca masz problemy, Viv.- odpowiedziała Asynia zmieniając temat i skupiając na sobie moją uwagę.- Co mogę dla ciebie zrobić w ramach zadośćuczynienia?- ciągnęła. W zamyśleniu zacisnęłam wargi. Co prawda na początku chciałam kary odpowiedniej do tutejszego prawa, ale ciągle gdzieś w podświadomości miałam fakt, że chłopiec wychowywał się bez matki i zapewne tęsknił za ojcem, a cały czyn był spowodowany jego pragnieniem czyjejś uwagi. Tym razem postanowiłam zlitować się nad jego losem.

- Ma przeprosić Hel. A potem niech się nie zbliża do moich dzieci. Inaczej nie ręczę za siebie.- powiedziałam przez cały czas wbijając spojrzenie w młodego Asgardczyka, który wyglądał na starszego od Hel i Narviego.

- Oczywiście. Czy żądasz od nas jeszcze jakiejś interwencji w tej sprawie?- wtrącił Odyn

- Nie.- odparłam po chwili udawanego zamyślenia. Wszechojciec przytaknął i zwrócił się do Lady Sif

- Możesz już odejść.- rzucił, na co kobieta pochyliła przed nim głowę i wraz z dzieckiem szybkim tempem oddaliła się. Etykieta wymagała, abym i ja poczekała na pozwolenie, by odejść, którego o dziwo nie uzyskałam. Czując lekkie zaniepokojenie odprowadziłam wojowniczkę spojrzeniem, po czym znów zwróciłam się ku władcy Asgardu.

- Przykro mi, że taki incydent miał miejsce, w dodatku, że ty i twoja rodzina jesteście moimi gośćmi. Mam jednak nadzieje, że nic takiego się wcześniej nie wydarzyło.- oznajmił mężczyzna

- Nie, wszystko jest w porządku. Dziękuje za troskę, Wszechojcze.- odparłam trzymając nerwy na wodzy. Spodziewałam się, że Odyn jest twardym zawodnikiem, ale nie sądziłam, że aż tak. Jego twarz i oczy przez cały czas były neutralne, bez wyrazu, nic nie mogła wyczytać z jego mowy ciała, a to zaczynało działać mi na nerwy.

- A jak podoba ci się w Asgardzie, pani?- dodał tym samym tonem

- Muszę przyznać, twoja kraina zrobiła na mnie niemałe wrażenie, Wasza Wysokość.- wyznałam i uśmiechnęłam się lekko. W duchu jednak zdziwiłam się, bo spodziewałam się prawdziwego przesłuchania na temat Lokiego i Helheimu, ewentualnie nakłaniania do sojuszu między krainami, ale nie pytania o moje samopoczucie. Przez to coraz bardziej zastanawiałam się, czy Wszechojciec nie próbuje uśpić mojej czujności lub nie szykuje jakiegoś podstępu.

- Dobrze, więc nie zatrzymuje cię więcej, pani. Gdybyś miała jeszcze jakieś problemy, służę pomocą.- oznajmił i wykonał w moim kierunku lekki gest głową oznaczający zarówno ukazanie szacunku, jak i pożegnanie. Uznając to za pozwolenie, delikatnie się skłoniłam i pewnym krokiem opuściłam pomieszczenie. Wróciłam do pokoju, w którym zostawiłam Jane, Hel i Kat. Dziewczyny dalej siedziały, jednak tym razem na stole zamiast kwiatów znalazłam różne rodzaje sztućców.

- I jak?- zapytała od razu przyszła panna młoda

- Wszystko w porządku.- oznajmiłam dosiadając się

- Ale może coś więcej?- dopowiedziała Hekate

- Ullr ma przeprosić Hel.- oznajmiłam

- Tylko tyle?- zapytała z niedowierzaniem Kat

- W końcu to tylko dzieci.- poparła mnie Jane. Już miałam przyznać jej racje, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Wszystkie zwróciłyśmy się w kierunku hałasu, aby przekonać się, kto do nas przyszedł. Zanim zdążyłam zaprotestować, Jane zaprosiła gościa do środka. Bojąc się, że to może być Loki szybko wstałam z miejsca zasłaniając Hel. Jednak zamiast mojego kochanego psotnika, do pokoju weszła jedna z tutejszych służących. Nieświadoma tego, że wstrzymałam powietrze, odetchnęłam z ulgą.

- Wybaczcie, że wam przeszkadzam, czcigodne panie, ale obiad jest już gotowy.- oznajmiła kobieta

- Dobrze, zaraz przyjdziemy.- odpowiedziała łagodnie Jane. Służka skłoniła się lekko i ponownie otworzyła drzwi z zamiarem opuszczenia pokoju. Ja w tym czasie z powrotem odwróciłam się do przyjaciółek.

- Było...- zaczęłam z uśmiechem, jednak nie dane mi było skończyć

- Witaj, Jane. Kat. Nie obrazicie się, kiedy na chwilę zabiorę Viv?- oznajmił Loki najwidoczniej wymijając służącą w  drzwiach. Gwałtownie odwróciłam się w jego kierunku zaskoczona obecnością czarnowłosego.

Doskonale wiedziałam, że jeżeli bóg kłamstw dowie się o incydencie z Hel, zrobi tu awanturę stulecia, a tego starałam się uniknąć. Musiałam coś  tym zrobić.

Kątem oka dostrzegłam, że Jane ma zamiar odpowiedzieć, więc szybko ją wyprzedziłam.

- Zaraz idziemy na obiad. Możemy porozmawiać na nim?- zapytałam z uśmiechem. Zielonooki spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.

- Oczywiście.- przyznał, jednak zamiast opuścić pokój, podszedł do stołu, przez co moje serce zabiło kilka razy szybciej.- Nad czym pracujecie?- dodał opierając się o drewnianą powierzchnie podpartą o złote nóżki.

- Wybieramy rodzaje sztućców.- wyjaśniła Kat.

- Czyli same nudy.- dopowiedziała Hel. Na moment zamarłam oczekując reakcji Lokiego, który zerknął na dziewczynkę. Na szczęście mężczyzna uśmiechnął się do niej i znów spojrzał na sztućce.

- W takim razie poczekam na sali biesiadowej.- oznajmił spokojnie psotnik i odwrócił się w kierunku drzwi, a ja ponownie odetchnęłam spokojna. Najwidoczniej ten nie zauważył, że druga strona włosów Hel jest nierówno obcięta.

Jednak myliłam się. Kłamca zrobił dwa kroki w kierunku wyjścia, jednak szybko zatrzymał się i ponownie spojrzał w naszym kierunku tym razem zwracając szczególną uwagę na Hel.

- Stało się coś?- zapytałam dla niepoznaki, jednak mężczyzna nawet nie obdarzył mnie spojrzeniem. Zamiast tego podszedł do córki i stanął po jej drugiej stronie, po czym ze zdenerwowaniem wypisanym na twarzy złapał za króciutkie kosmyki Hel.

- Co to ma znaczyć?- zapytał

- Ullr obciął mi włosy! I śmiał się z tego!- wyjaśniła niezadowolona dziewczynka, przez co rysy twarzy zielonookiego znacznie wyostrzyły się.

- Zabije sssss...- syknął mężczyzna wprawiając mnie w osłupienie.

Czy on właśnie chciał przekląć? I to przy dziecku?

- Mój panie, królowa już się wszystkim zajęła.- wtrąciła od razu oficjalnie Kat ze strachem w głosie, jednak Loki jej nie słuchał.

Przyznam, że nikt nie chciał widzieć zdenerwowanego psotnika, ale ja doskonale wiedziałam, że ten nie zrobi mi krzywdy, więc gdy tylko bóg ruszył w kierunku drzwi, zagrodziłam mu drogę.

- Zejdź mi z drogi.- warknął nawet na mnie nie patrząc

- Loki, spójrz na mnie.- poprosiłam, jednak i tym razem musiałam się nieźle postarać, aby zatrzymać kłamce przed sobą.- Loki.- powtórzyłam układając swoje dłonie na klatce piersiowej mężczyzny. Tym razem bóg spojrzał w moje oczy.- Już wszystko w porządku. Zajęłam się tym.- powtórzyłam spokojnie. Czarnowłosy dalej z gniewem wpatrywał się w moje oczy, jednak mimo wszystko starał się uspokoić.- Teraz ważniejsza jest Hel.- ciągnęłam. Psotnik wziął ostatni uspokajający wdech i odwrócił się patrząc na córkę, która dalej siedziała przy stole.

- Chodź, Hel. Zrobimy sobie wycieczkę do fryzjera.- powiedział, na co dziewczynka zeskoczyła z fotela i podeszła do nas

- Fajnie.- przyznała z uśmiechem. Loki również zdobył się na uśmiech, jednak widziałam, że nieszczery. Mimo wszystko postanowiłam to przemilczeć i w ciszy poszłam za meżczyzną i córką. Przeszliśmy przez pałac docierając do tej jego części, w której jeszcze nie byłam. Jak się okazało, znajdowały się w niej różne salony usługowe. Do jednego z nich wprowadził nas Loki. W środku zobaczyłam dziwne, niezidentyfikowane dla mnie przedmioty, fotele i lustra. Prócz nas, w salonie znajdowały się również trzy kobiety i jeden mężczyzna.

- Witam, w czym mogę służyć?- zaczęła jedna z pracownic podchodząc do nas

- Proszę się zająć tą młodą panną. Chyba pani wie, co powinna zrobić.- rozkazał bezuczuciowo psotnik wskazując ma Hel

- Oczywiście.- przytaknęła kobieta i wskazała na jeden z foteli. Helga do niego podeszła i usiadła na nim.

- Tylko koncówki, proszę.- oznajmiła dziewczynka myśląc, że jak zwykle czeka ją tylko delikatne skrócenie włosów, które z resztą uwielbiała. Na jej słowa pracownica spojrzała na nas zdziwiona, przez co westchnęłam i podeszłam do córki kucając przed nią.

- Wiesz słońce, tym razem musimy obciąć trochę więcej, niż tylko koncówki.- wyznałam

- Ale jak to?- zapytała zaskoczona

- Niestety twoje włosy muszą być jednakowej długości.- wyjaśniłam, przez co w oczach dziewczynki pojawiły się łzy, a ona sama złapała resztę swoich długich włosów w rączki.

- Ale... ale ja nie chcę.- jęknęła zanosząc się płaczem

- To tylko włosy, skarbie. Odrosną.- zapewniłam starając się poprawić córce humor

- Nie! Ja chcę mieć swoje włosy!- ciągnęła coraz bardziej zrozpaczona Hel

- Córciu, nie płacz.- powiedziałam i przytuliłam ją do siebie. Tak na prawdę nie za bardzo wiedziałam, co powinnam zrobić. Nie spodziewałam się takiego sprzeciwu z jej strony.

- Zostaje tylko ta kobieta. Reszta pracowników ma opuścić ten lokal.- oznajmił nagle mężczyzna skinając głową na blondynkę mającą nas obsłużyć. Zdziwiona spojrzałam na psotnika, z resztą tak, jak reszta tu obecnych. Bóg kłamstw jednak nie widząc żadnej reakcji, zmierzył wszystkich morderczym spojrzeniem, a w jego dłoni pojawiło się berło Chitauri.- W tej chwili.- dodał twardym tonem, choć nie musiał tego robić. Już na sam widok jego śmiercionośnej broni wszyscy sparaliżowani strachem zebrali się do wyjścia. Gdy sala opustoszała, czarnowłosy znów odesłał swoje berło tam, skąd je wziął. Dalej nie rozumiejąc, o co chodzi, gładziłam plecy córki starając się ją uspokoić. Psotnik jedynie westchnął i podszedł do nas.

- Co powiesz na to, Hel.- zaczął Loki, dzięki czemu dziewczynka odkleiła się ode mnie.- Najpierw pani fryzjerka skróci włosy mi, a potem tobie, co?- zaproponował, przez co ja zdziwiona rozszerzyłam oczy

- Nie zgadzam się.- zaprzeczyłam szybciej, niż bym tego chciała.

- Viv, to moje włosy i sam zdecyduje, co będę z nimi robił.- odparł z rozbawieniem psotnik

- Ale czym ja się będę po nocach bawiła? Nie, nie zgadzam się.- ciągnęłam zszokowana jego decyzją. W końcu chodziło o jego włosy! Te cudne, kruczo czarne loczki, o które tak dbał!

- Wszystko będzie dobrze.- zapewnił z uśmiechem, po czym znów spojrzał na Hel.- To jak?- powtórzył. Dziewczynka na początku się wahała, jednak po chwili, ku mojemu niezadowoleniu, przytaknęła i zeszła z fotela, na którym chwilę potem usiadł bóg kłamstw. Fryzjerka osłoniła mężczyznę skórzaną peleryną, po czym spryskana jego włosy wodą i rozczesałam grzebieniem, a ja z niedowierzaniem przyglądałam się, jak ta bierze do ręki nożyczki, przez które pierwsze, czarne kosmyki spadły na posadzkę.
__________________________
*ichor- "profesjonalna" nazwa krwi bogów.

Tydzień.
Tyle nie było rozdziału. Przyznam, że to chyba mój rekord. Wybaczcie, byłam na wycieczce szkolnej, podczas której nie za bardzo miałam czas, by pisać. Przy okazji przekonałam się, że jestem bardziej aspołeczna, niż mogłabym się tego spodziewać ;)

Jeszcze raz przepraszam.

Pozdrawiam.

A. J. Hallen

Continue Reading

You'll Also Like

11.1K 366 11
Spotkali się przypadkiem, ale czy ich spojrzenie jest na tyle silne by zobaczyć sie znowu? Przecież miłość od pierwszego wejrzenia istnieje, chodź ni...
173K 8.5K 36
CZĘŚĆ I "- Nie rozumiesz? Ja chcę stąd zniknąć - mówi załamana brunetka. - Nie rób tego, wymyślimy coś. - Co ty chcesz wymyślić? Po Beacon Hills bie...
15K 832 17
Z początku przypadkowy dom, przypadkowa osoba. Z czasem jednak oboje uświadamiają sobie, że to, co wydarzyło się w ich życiu nie było losowym zdarzen...
100K 5.9K 85
„Błagam, obudźcie mnie! Za długo już spałem! A każda kolejna noc to tylko koszmar o tym, co przeżyłem i co zrobiłem... A robiłem naprawdę okrutne rze...