Nie mogę Cię (nie) kochać [PR...

By czarodziejka2604

13.6M 568K 542K

PREMIERA: 5.06.2023 r Reed DiLaurentis przez całe swoje siedemnastoletnie życie pragnęła jedynie szczęścia uk... More

PROLOG
#1
#2
#3
#4
#5
#6
#7
#8
#9
#10
#11
#12
#13
#14
#15
#16
#17
#18
#19
#20
#21
#22
#23
#24
#25
#26
#27
#28
#29
#30
#31
#32
#33
#34
#35
#36
#37
#38
#39
#40
#41
#42
#43
#44
#46
#47
#48
#49
#50
#51
Rozdział niespodzianka: ARCHER POV
Rozdział niespodzianka: ARCHER POV cz.2
#52
#53
#54
#55
#56
#57
#58
#59
#61
#62
#63
#64
#65
#66
#67
#68
#69
#70
#71
#72
#73
#74
#75
#76
Q&A
#77
#78
#79
#80
#81
#82
#83
#84
#85
#86
#87
#88 + NOMINACJE
#89
#90
#91
#92
EPILOG
Pytania do bohaterów
Informacja
Trailer
Pokochaj mnie
DRUGA CZĘŚĆ
WYDANIE KSIĄŻKI
OKŁADKA
PREMIERA
PRZEDSPRZEDAŻ
JUŻ W SPRZEDAŻY!
PREMIERA II CZĘŚCI

#45

122K 5.8K 5.3K
By czarodziejka2604

Obawiam się, że pomysł pojechania na te wyścigi, jest mocno nie ma miejscu. Evan wydaje się całkiem okej, ale myślę że to nie najlepszy pomysł. Troszkę alkoholu i człowiek ma wrażenie, iż może góry przenosić. Siedzę wbita w fotel, nie wiedząc co powinnam zrobić. Za późno by się wycofać, jednak chciałbym jeszcze pożyć.
-Jesteśmy na miejscu- oświadcza chłopak niskim głosem.
Auto zwalnia a ja doświadczam sceny rodem z filmów. Na ulicy jest pełno ludzi, którzy rozstępują się na widok samochodu. Inni oblegają auta gdzieś z boku, paląc fajki lub wznosząc tosty, z jakiegoś bliżej nieznanego powodu. Gdzieś w oddali majaczy zarys starej fabryki, na co moje ciało reaguje skurczem żołądka. Przez uchylone okna dochodzi gwar rozmów, śmiechy i okrzyki. 

-To jest nielegalne, prawda?- pytam tępo obserwując widok za oknem. 

Zaśmiał się.

-Wywnioskowałaś to po nazwie "nielegalne wyścigi"?

Ewidentnie się ze mnie nabija, dzięki czemu czuję się głupio. Coś w moim ciele łopoce i chce się wydostać. Wbijam się bardziej w fotel z niewyraźną miną. 

Chłopak przystaje obok dwóch innych samochodów, więc zerkam w tamtą stronę. Pierwszy raz widzę te twarze, co chyba bardziej mnie cieszy niż martwi.

-Wysiadamy- oświadcza, otwierając drzwi. 
Tego się najbardziej bałam, jednak robię to co on. Wychodzę z samochodu naciągając sukienkę. Podchodzę do grupki bliżej nie znanych mi osób, stając obok nowego znajomego. Staram się skryć za jego plecami, ale wiem że towarzystwo już mnie zauważyło. 

-Ooo Ev, przyprowadziłeś zabawkę?- odezwał się łysy facet, mający maksymalnie dwadzieścia dwa lata. Przez jego szyję, piął się wytatuowany czarny smok ziejący ogniem. Zadrżałam. 
-To Reed- Evan odnalazł moją rękę, po czym przeciągnął do przodu i objął w pasie.

-Cześć- powiedziałam cicho, zatrzymując wzrok na czarnych szpilkach dziewczyny, wiszącej na ramieniu łysego. 

-W łóżku jest głośniejsza?- zaśmiał się.- Czy ją rozruszać? 

Moje serce na moment stanęło a zdziwione spojrzenie, utkwiło w profilu Evana. Na jego twarzy niezmiennie widniał zawadiacki uśmieszek.

-Wypierdalaj Lucas, nie przyszedłem tu rozmawiać- w tym momencie, wyciągnął z kieszeni kopertę.- Zamierzam to wygrać.

Kopertę odbiera latynoska o nienagannie ułożonych włosach, w jensowych spodenkach długością przypominających majtki. Wypluwa pod moje nogi gumę do żucia, po czym wyciąga z białej koperty parę banknotów i szybko liczy.

-Zgadza się- mówi przez ramię do wytatuowanego.

Zgnieciona koperta ląduje z boku a zwinięte pieniądze w biuście dziewczyny. Powstrzymuję odruch wymiotny, zastanawiając się co ja tu do cholery robię.
-Wyścig zaczyna się za pięć minut- informuje mężczyzna, wyciągając papierosy.- Standardowo cztery auta, jeden zwycięzca.  Hajs po wyścigu. 
-Świetnie- komentuje. 
-Jesteś pewny, że nie rozruszać twojej nowej..koleżanki? W końcu... zwycięzca bierze wszystko.
Jego obrzydliwy uśmieszek przyprawia mnie o zawroty głowy i nudności. Evan odpowiada coś na szybko, po czym prowadzi mnie w stronę auta.

-O czym on opowiada?- denerwuję się, naciągając rękawy ramoneski. 
-Nie ma się czym martwić- wzrusza ramionami, wyciągając z drugiej kieszeni paczkę papierosów. Odpala jednego i mocno się zaciaga. 
-Chyba tu nie pasuję- mówię bardziej do siebie, niż do niego.
-Daj spokój- wypuszcza dym w nocne powietrze. 

-Może.. pójdę do domu?- proponuję.
-Nie radzę- stwierdza spokojnie.- Będziesz wracać po nocy sama?

-Odwieziesz mnie?

-Po wyścigu- mówi, w międzyczasie witając się z przechodzącym niskim chłopaczkiem o wzroku mordercy. 

Moje spojrzenie podąża za nim, jednak szybko niknie w tłumie. 
-Więc co mam robić?- pytam zirytowana. 
Po co mnie tu przyprowadził? Czuję się coraz mniejsza, jednak ma w oczach coś łagodnego, co trzyma mnie przy życiu.

-Proponuję, żebyś wsiadła ze mną- mruga do mnie, a na jego ustach tańczy figlarny uśmieszek.

-Co?- otwieram oczy szerzej, czując zdumienie. 

-Jeśli chcesz- dodaje.- Możesz poczekać tutaj..z nimi- wskazuje na tłum zbierający się, za samochodami. Ludzie krzyczą, skaczą i rozlewają alkohol na około, chociaż miał trafić do gardła. 
-Jest jakiś haczyk?- pytam podejrzliwe. 

-Jaki haczyk?- wyrzuca papierosa, przydeptując go butem. 
-Haczyk.. po prostu- robię nieokreślony gest ręką, nie wiedząc czy mój szósty zmysł mnie oszukuje. 

-Evan zawsze ma jakiś haczyk- zza moich pleców dobiega kolejny męski głos, więc odwracam się gwałtownie.
To co widzę,zwala mnie z nóg. Czuję, jak krew w moich żyłach tężeje, serce zamiera a oddech więźnie w gardle. Jak to możliwe!?

-Reed!?- Archer jest równie zdziwiony, jak ja.- Co ty tu do kurwy nędzy robisz!? I to z nim!?

Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale nic sensownego nie umiało opuścić mojego ciała.
-Zostaw ją Hale- mruknął Evan.

To spowodowało, że złość w oczach mojego przyrodniego brata była jeszcze bardziej wyraźniejsza. Oblizałam spękane usta, czując się niezręcznie, kiedy objechał mnie swoim spojrzeniem. Rozchylił usta, ale nic nie powiedział. Po chwili znów spojrzał na mojego towarzysza, podchodząc bliżej. 
-Bo co?- ryknął. 

Podskoczyła, obracając się tak, żeby widzieć ich dwoje.

-Bo to mój gość?- odpowiedział zirytowany. 

-Nie ma mowy, że wsiądzie w Twój samochód- wykrzyknął w jego stronę, przyjmując odpowiednia pozycję, by zadać cios. 

-Od kiedy biegasz za laskami, co stary?- zaśmiał się szyderczo.

Mięśnie na twarzy Archera gwałtownie się napięły.

-Reed- zwrócił się do mnie.- Co ty tutaj kurwa robisz!?

Miał na sobie czarne spodnie i podkoszulek oraz szarą bluzę tradycyjne z kapturem na głowie. Wyglądał nieziemsko w świetle refraktorów samochodowych. 

-B-byłam na imprezie- powiedziałam zgodnie z prawdą, otaczając się ramionami. Czułam chłód. 

-Jakiej imprezie do chuja- jego oddech przyśpieszył a klatka piersiowa unosiła się niespokojnie.  

Zamknęłam oczy, chcąc przypomnieć sobie imię organizatora. Co ja tu robię!? Nie powinno mnie tu być!

-Reed!- głos Archera ponaglał mnie do odpowiedzi.
-Katty mnie zabrała, tak?- krzyknęłam zirytowana.

-Suka- splunął, a mnie kolejny raz zmroziło. 

Evan zapalił kolejnego papierosa, nic sobie nie robiąc z ostrej wymiany zdań. 

-Nie mów tak o niej- powiedziałam.
 Katt jest w porządku, więc nie musi jej obrażać. Zwłaszcza, że na prawdę bardzo mi pomogła. 

-Nie ważne- mruknął.- Ty- wskazał na mnie, chwytając mnie za przedramię. Zmarszczyłam czoło, kiedy jego uścisk stał sie zbyt mocny.- Idziesz ze mną.

-Bo co?- usłyszałam swój głos.

-Bo ja tak mówię- syknął.

-Hej hej hej- zaoponował Evan- Nie zapominasz się!?

-Spierdalaj- warknął.- Jeśli jeszcze raz zobaczę, że się koło niej kręcisz powieszę cię za jaja, jasne?!

Wydałam z siebie bliżej nieokreślony dźwięk zdumienia. Archer zaczął odciągać mnie na bok, a ja szłam posłusznie nie wiedząc co się dzieje. 

-I gdzie ją zostawisz?- usłyszałam głos znajomego.- Tutaj?

-Nie- odpowiedział krótko, przystając.

-Świetnie- zaśmiał się.- Znasz zasady prawda?

Archer ścisną jeszcze mocniej moje przedramię, na co syknęłam. Jednak nie zareagował. 

-Znam.

Evan się zaśmiał.

-Będzie mi miło skopać ci Twój zjebany zad Hale- jego spojrzenie tak pewnie siebie, było odległe od tego na imprezie.- A nagroda, zachęca jeszcze bardziej.

Przyrodni brat szarpnął mną, po czym wyrwał w przód. Nie wiem, jakim cudem dotarliśmy do jego auta.

-Siadaj i zapinaj pasy- mruknął zirytowany.

-Odwieziesz mnie do domu?- zapytałam słabo.

Archer odwrócił się w moją stronę, a jego zielone oczy świdrowały moje.

-Nie Reed- powiedział ze złością.- Najpierw muszę stanąć do tego jebanego wyścigu i dla dobra nas wszystkich..wygrać.



====
Za ostatnią małą aktywność przepraszam! :(

Szkoła robi swoje, a piętrzące się problemy życia osobistego zaczynają mnie przytłaczać. 

Dziękuję za komentarze i oceny! <3

Kocham Was moje skarby! <3 

Pozdrawiam! :3


PS

Nie sprawdzony rozdział ;-; 








Continue Reading

You'll Also Like

5.3K 234 17
- O co chodzi? - spytałam łagodnie - Wszystko okej? - Tak... - odpowiedział ze spuszczonym wzrokiem. - Widzę jakieś "ale", o co chodzi Brad? - Kim ty...
4.4M 172K 62
POPRAWIONE ROZDZIAŁY 5/56 - Nienawidzę, gdy palisz - wyznał, a ja przewróciłam oczami. - Każdy czasem musi - wzruszyłam ramionami. - Nienawidzę pat...
1.3M 47.7K 41
Gdzie dwoje największych wrogów zmuszonych jest do zamieszkania razem. To nie skończy się dobrze. Tak. To wszystko to schemat.
3.2M 129K 70
Archer Hale wrócił i dostrzega ogrom zniszczeń, jakie wyrządził podczas swojej nieobecności. Reed DiLaurentis nie jest już tą samą dziewczyną, którą...