Bóg w krainie cieni || Zakońc...

Von LokiGood

420K 32K 16.4K

Nareszcie w życiu Naszych bohaterów zapanował spokój. Viv i Loki są szczęśliwi, razem rządzą nad Erebos i ogó... Mehr

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Epilog
Notka od Autora
Bonus
Publikacja 3 części

Rozdział 15

5.6K 387 114
Von LokiGood

Viv

Siedziałam i spokojnie czytałam jakiś poradnik psychologiczny nieustannie bawiąc się włosami Lokiego, który dalej spał na mojej nodze. W międzyczasie położyłam książkę na podłokietniku kanapy, aby było mi wygodniej, choćby zmieniać strony. Niestety jedną ręką nie dałabym rady zarazem trzymać egzemplarza i przewracać jego kartek. Na szczęście na wszystko jest jakieś rozwiązanie.

Mimo wszystko moje myśli co jakiś czas wracały do boga kłamstw. Nie wyglądał najlepiej, kiedy wrócił do pokoju. Był cały spięty, nieobecny i zamyślony. Jednak nie chciałam zmuszać go do rozmowy na temat Thora. Wiedziałam, że tylko pogorszyłabym jego stan, nie tyle fizyczny, co psychiczny. W końcu mój słodki, mały psychopata też miał uczucia, z którymi nie zawsze sobie radził. I chyba to było powodem wielu błędów, jakie w życiu popełnił. Na szczęście nie ja miałam go oceniać. Mi zostało powierzone inne zadanie, które starłam się wypełniać najlepiej, jak potrafiłam.

Nagły, dziecięcy krzyk dobiegający z korytarza wyrwał mnie z zamyślenia, a ja instynktownie spojrzałam w kierunku hałasu. Nie wróżyło to nic dobrego.

- Albo mi się zdawało, albo..- mruknął psotnik zaspanym głosem uprzednio lekko się ruszając

- Nie, nie zdawało ci się.- przerwałam coraz bardziej zdenerwowana. Loki zawahał się przez chwilę, po czym szybko wstał z kanapy ruszając w kierunku wyjścia. Nie zostałam w tyle i szłam zaraz za nim. Wyjęłam jeszcze miecz sprytnie ukryty pomiędzy komodą, a ścianą przy drzwiach i wyszłam za korytarz. Nigdy nie lubiłam walczyć mieczem. Były duże, ciężkie i nieporęczne, jednak w tej chwili nie miałam czasu na wybór broni. Zrównując się z mężczyzną zauważyłam, że w dłoni dzierżył swoje berło. Kilka kroków później psotnik otworzył drzwi do pokoju Narviego, jednak prócz mroku i śpiącego synka nic nie znaleźliśmy. Nie mogąc dłużej wytrzymać podbiegłam do komnaty Hel.

Czy się bałam? Tak. Byłam wręcz przerażona. Zdawałam sobie sprawę z tego, jak wielu wrogów miałam ja, czy Loki. Wiedziałam, jak duże niebezpieczeństwo stanowią oni dla naszych dzieci. I wiedziałam, że pałac, choć strzeżony, nie był niezniszczalny. To wszystko sprawiało, że miałam przed oczyma same czarne scenariusze.

Szybko otworzyłam drzwi do sypialni córki. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to blada Hel skulona na łóżku i wpatrująca się w kąt pokoju. Na szczęście oprócz niej w pomieszczeniu nie zlokalizowałam nikogo innego. Już spokojniejsza położyłam miecz na szafkę obok i podeszłam do dziewczynki. Dopiero z bliska zobaczyłam, że czarnowłosa lekko się trzęsła, a po jej policzkach przez cały czas płynęły łzy. Siadając od razu przytuliłam ją do siebie. Córeczka przez ten gest rozpłakała się jeszcze bardziej i zacisnęła swoje rączki na moim ubraniu.

Nie miałam pojęcia co się stało, ale Helga była przerażona.

- Cii, już, spokojnie Hel, wszystko dobrze, jesteśmy obok.- mruczałam uspokajając córkę. Loki, który wszedł do pokoju zaraz za mną na początku przejrzał każdy zakamarek komnaty, a dopiero później podszedł do łóżka, na którym siedziałam wraz z dzieckiem.

- Hel, co się stało? Dlaczego krzyczałaś?

Loki

- Hel, co się stało? Dlaczego krzyczałaś?- zapytałem starając się brzmieć jak najbardziej spokojnie.

W międzyczasie kątem oka dostrzegłem ruch przy drzwiach do pokoju, jednak, gdy tam spojrzałem, zobaczyłem trzech strażników. Gestem ręki kazałem im wracać do swoich zajęć, bo skoro tak wolno reagują, to na nic nam się tu nie przydadzą.

Hel w tym czasie starała się uspokoić, by móc odpowiedzieć.

- Bo... chciałam... się napić,a... a t-tam stał... taki p-pan i...- tłumaczyła dziewczynka co chwilę pociągając noskiem. Uspokojony odchyliłem się lekko do tyłu.

- Spokojnie Hel, to był tylko sen.- zapewniłem z łagodnym uśmiechem

- Nie! Ja go widziałam! Miał takie czerwone oczy, spiczaste zęby i dziwną twarz! Stał tam o i się na mnie patrzył!- odparła czarnooka ponownie zalewając się łzami. Wymieniłem z Viv porozumiewawcze spojrzenie i westchnąłem.

- Poprawi ci to humor, jeżeli przeszukam cały pokój?- zaproponowałem. Córeczka zerknęła na mnie i przytaknęła delikatnie głową nie przestając obejmować mamy.

Wstałem i zacząłem poszukiwania. Pod czujnym okiem Hel zajrzałem pod łóżko, do szaf, do łazienki, za zasłony, nawet sprawdziłem przestrzeń za komodami i innymi szafkami. Nic niepokojącego jednak nie znalazłem.

- Nikogo tu nie ma.- powiedziałem z uśmiechem.

- Ale on stał tam!- odparła dziewczynka wskazując na kąt pokoju, w którym leżały tylko poduszki. Dla świętego spokoju postanowiłem to sprawdzić.

- Widzisz Hel? Wszystko jest w...- zacząłem podchodząc do wyznaczonego miejsca, ale nagle wyczułem coś, czego tutaj być nie powinno.-...porządku.- dokończyłem uważnie obserwując przestrzeń za mną.

Energia magiczna. Dowód na to, że ktoś najprawdopodobniej użył w tym miejscu jakiegoś zaklęcia. Co prawda, musiałem się mocno skupić, aby w ogóle ją wyczuć, ale jednak. Kłopot był taki, że nie mogłem jej rozpoznać, czyli nie znałem też jej właściciela. Jednak to nie zmienia faktu, że Hel miała racje.

Ktoś tu był.

- Loki?- głos Viv wyrwał mnie z zamyślenia. Powróciłem do niej spojrzeniem unosząc przy tym brew.- Wszystko dobrze?

- Tak.- zapewniłem z uśmiechem powoli podchodząc do łóżka.- Po prostu Hel miała już dzisiaj zły sen, prawda?- kontynuowałem przenosząc spojrzenie na dziewczynkę

- No... tak.- mruknęła smutna.- Ale wtedy śniło mi się, że wy odeszliście zostawiając mnie samą. A ten pan nie miał z tym nic wspólnego.- dodała. Viv pokręciła głową i ucałowała czubek głowy dziecka

- To nic, Hel. Już wszystko w porządku.

- Co się stało?- zapytał nagle Narvi stając w drzwiach sypialni i przecierając zaspane oczy.

- Nic wielkiego, synku. Możesz wrócić do siebie.- wyjaśniła fioletowowłosa tradycyjnym, łagodnym tonem

- Po prostu miałam zły sen.- dodała dziewczynka przekonana, że ja i Viv mamy racje. I bardzo dobrze. Lepiej, żeby tak myślała.

- Nie martw się Hel, ja cie obronie.- zapewnił młody podchodząc do siostry. Ta popatrzyła na niego z nadzieją, a ja nie mogłem się nie uśmiechnąć widząc, jak mocna więź ich łączy. Cieszyłem się na myśl, że tak dobrze się ze sobą dogadują.

- A nie będziesz się bał?- upewniła się dziewczynka

- No, może troszkę, ale jestem twoim starszym bratem.- odparł uśmiechnięty maluch

- Tylko o minutę, więc nie masz czym się chwalić.- mruknęła czarnowłosa lekko obrażonym tonem wywołując nasz śmiech

- No, dobrze skarby. Czas spać.- oznajmiłem widząc, że Hel już się trochę uspokoiła. Jednak dziewczynka, gdy tylko dowiedziała się, że będzie musiała znów zostać sama w pokoju ponownie zaniosła się płaczem jęcząc, że dalej się boi.

Co prawda było to mi na rękę, bo nie uważałem, że zostawienie córki w pokoju, do którego ktoś się wkradł było dobrym pomysłem, jednak nie chciałem wzbudzać niepotrzebnego strach faktem, że Hel jednak miała racje, a to nie był sen. Bo tak naprawdę sam nie byłem pewien, czy moje odczucia mnie nie zwodziły. W końcu to był ciężki dzień, a ja zostałem wybudzony ze snu raptem pięć minut temu. Mogłem się pomylić.

- Mam pomysł.- powiedziałem, podczas, gdy Viv ponownie uspokajała czarnooką. Przejąłem dziewczynkę z rąk kobiety i wstałem z łóżka.- Narvi, chciałbyś spać dzisiaj u nas?- zaproponowałem. On tylko wzruszył obojętnie ramionami i poszedł w kierunku drzwi. Uśmiechnąłem się lekko i wróciłem spojrzeniem do Viv, która patrzyła na mnie pytająco. Również wzruszyłem lekko ramionami i poszedłem za synem. Chwilę później posadziłem Hel na łóżku we własnej sypialni.

- Zaraz! A gdzie Lucyfer?- zawołała. Popatrzyłem zdziwiony na córkę nie rozumiejąc o co jej chodzi.

- Kto?- zapytała Viv

- No... mój miś.- wyjaśniła dziewczynka

- Nazwałaś przytulankę Lucyfer?- dodał Narvi układając się pod kołdrą.- Przecież to dziewczynka.

- Dlaczego tak myślisz?- odpowiedziała oburzona

- Bo jest fioletowy.

- A co kolor ma do rzeczy?

- No wiesz. Od zawsze różowy jest kolorem dziewczyn a granatowy chłopców. Tak już jest.

- No właśnie. Różowy. Nie fioletowy.

- Chyba mieliście iść spać.- przerwałem rozbawiony sporem rodzeństwa.

- Ale...- zaczęła Hel

- Zaraz odzyskasz swojego Lucyfera.- zapewniłem. -jakkolwiek to brzmi.- dodałem w myślach. Dziewczynka przytaknęła głową, a ja wróciłem do jej pokoju. Jeszcze raz go przeszukałem, tym razem zwracając szczególną uwagę na ślady magii, jednak tym razem w ogóle niczego nadzwyczajnego nie znalazłem.

Nie wiedziałem co o tym myśleć. Mogłem zaufać sobie i wzniecić alarm niepewny, czy cokolwiek dobrego z tego wyniknie, ale mogłem też zignorować swoje odczucia i nie robić nic. Jeszcze nie wiedziałem, która opcja jest lepsza, ale coś trzeba było wybrać.

W końcu postanowiłem wezwać królewskiego skrytobójcę, aby po cichu załatwił całą sprawę. Ale to rano.

Teraz wziąłem pluszaka Hel i wróciłem do pokoju wcześniej gasząc światło w jej sypialni. Gdy wszedłem, Viv akurat grała na fortepianie śpiewając przy tym jakąś piosenkę.

Pieski małe dwa chciały przejść przez rzeczkę.
Nie wiedziały jak, zrobiły kładeczkę.
Kładka była zła, przeszły po niej pieski dwa.
Sibą, sibą, sia la la la la, sibą, sibą, sia la la la la.

Nie powiem, aby jej tekst był w jakimkolwiek stopniu zaawansowany, nie zawierał też głębi, czy nawet jakiegokolwiek przekazu, jednak dzieciakom bardzo się spodobał. W sumie nie ma się co dziwić, że im się podobał, a mi nie. W końcu piosenka była przeznaczona dla odbiorców w ich wieku, nie moim.

- Proszę.- powiedziałem podając córeczce jej własność. Ta od razu go przytuliła i położyła się koło brata. Na szczęście nasze łóżko było na tyle duże, że spokojnie wszyscy się zmieściliśmy, a nawet zostało jeszcze miejsce.

- Dziękuje, tato.

- Nie ma za co, Hel. Dobranoc.- dodałem jeszcze przykrywając dzieci bardziej kołdrą

- Dobranoc. Kocham cie.- odpowiedziała dziewczynka

- Ja ciebie również.- zapewniłem i poczekałem, aż czarnowłosa zamknie oczy, po czym wstałem odchodząc kawałek

- Ale mnie nie zostawisz?- usłyszałem za plecami, przez co odwróciłem się z powrotem do łóżka. Hel uważnie się we mnie wpatrywała dalej obejmując misia rękoma.

- Oczywiście, że nie.- odparłem ponownie powoli podchodząc do posłania, na które chwilę później usiadłem uprzednio zdejmując buty.- Nie musisz się już martwić.- odpowiedziałem cicho. Dziewczynka przesunęła się odrobinę w moim kierunku i ponownie zamknęła oczy poddając się senności.

Z uśmiechem wpatrywałem się w śpiące dzieci i nawet nie zauważyłem, kiedy koło mnie usiadła Viv.

- Tak bardzo uwierzyła w swój sen.- bogini przerwała ciszę patrząc z troską na córeczkę zniżając przy tym głos do szeptu.- Była przerażona.- dodała tym razem przenosząc wzrok na mnie.

- Ale to był tylko sen.- stwierdziłem tym samym tonem.- A ty się dobrze dzisiaj spisałaś.

- Zależy co masz na myśli. Tyle się dzisiaj zdarzyło.- rzuciła kolorowooka uśmiechając się kącikiem ust

- No tak.- mruknąłem śmiejąc się lekko. To był zdecydowanie jeden z najcięższych dni, jakie tutaj spędziłem. Jednak teraz... teraz wszystko było dobrze. I jak na razie nie zamierzałem martwić się na zapas.

- Ja już chyba pójdę spać.- oznajmiła dziewczyna ziewając lekko.- Dobranoc, Loki.- dodała całując mój policzek. Korzystając z okazji szybko chwyciłem ją za dłoń i przyciągnąłem bliżej siebie przytulając przy tym. Taki drobny gest, a tak wiele znaczy.

- Dobranoc, Viv.- odszepnąłem chłonąc ciepło jej ciała. Nieważne, jak długo była przy mnie, dla mnie to i tak było za krótko. To sprawiało, że gubiłem się we własnych myślach.

To wszystko było... takie nowe. Dzieci obdarzyły mnie bezgraniczną miłością i zaufaniem tylko dlatego, że jestem. Przez to czułem się niesamowicie odpowiedzialny, za wszystko, co spotykało je w życiu. A to, co się dzisiaj zdarzyło nie ma prawa powtórzyć się nigdy więcej. Jeżeli cokolwiek im się stanie, to chyba oszaleję ze smutku wcześniej dokonując krwawej zemsty na potencjalnym winowajcy.

Przez to nie zmrużyłem oka nawet przez minutę dopilnowując, by wszystko było w porządku.
_________________________
Hej!
Mam 3 dość ważne ogłoszenia.

1. W poprzednich rozdziałach, gdzie opisywałam zdarzenia z punku widzenia Lokiego używałam słów "oczami, rękami". Wiem, że to błąd, ale robiłam to specjalnie. Chodziło o to, że Loki zapewne nie przejmowałby się takimi drobiazgami podczas rozmowy językiem angielskim, bo w zasadzie dla niego był to język obcy. Ale stwierdziłam, że to bez sensu, tak więc niedługo to poprawię.

2. Jeszcze tylko jeden rozdział i przejdziemy do głównej części tego ff. Głównej dlatego, bo zdarzenia będą opisywane z dnia na dzień, czyli skończy się skakanie z miesiąca na miesiąc, czy rok.

3. Co do obrazka. Cudny, prawda? *^*

A. J. Hallen

Weiterlesen

Das wird dir gefallen

26.2K 572 16
Oliwia od dobrych kilku lat przyjaźni się z młodym, utalentowanym siatkarzem. Na prośbę Tomka zgadza się kibicować jego drużynie na Mistrzostwach Świ...
95.7K 7.3K 83
Przyjaźniła się z nimi od pierwszego roku. Wspólne kawały, śmiechy, chwile zarówno gwałtownego upadku, jak i uniesienia aż po gwiazdy rozkwitły w pię...
Kwiaty wojny Von carbonik

Historische Romane

32.5K 1.7K 20
Jest rok 1943. Osiemnastoletnia Zofia kończy naukę w jednej z potajemnych szkół, uczących polskie dziewczęta. Wraca po ostatnich lekcjach do domu ura...
39.9K 3K 56
Rose Snape przytłoczona egzystencją nudnego, młodzieńczego życia rozpoczyna eskapadę z odwagą i namiętnością. Skłonna do przekroczenia granic ludzkie...