Obudziłam się dzisiaj w świetnym nastroju, udałam się do łazienki by uszykować się na dziejszy dzień. Ubrałam czarne jeansy i trochę za dużą bluzę, wzięłam ze sobą różdżkę i ruszyłam do pokoju chłopaków. Będąc już przy drzwiach bez pukania weszłam, a to co tam zobaczyłam poniekąd mnie zmuliło. Pansy siedziała na łóżku Malfoya i kleiła się do niego bez przerwy.
-Cześć chłopaki!-powiedziałam przytulając się do Blaisa i Theo, zarazem ignorując Draco.
-Siemka. Co ty taka wesoła?-zapytał Blaise śmiejąc się lekko pod nosem.
-Pewnie idzie na randkę z Diggory.-powiedział z kpiną Malfoy, a ja totalnie to olałam.
-A tak sobie, a co nie mogę?-zapytałam po czym wskoczyłam na łóżko Theo.
-Możesz, możesz. Powinnaś to robić częściej.-powiedział Nott siadając obok mnie.
-Taaaa. A właśnie! Macie jakieś plany na dziś ?
-Z pansy idziemy na błonia.-powiedział Malfoy z małym uśmieszkiem na twarzy.
-Nie ciebie się pytałam.-powiedziałam wywracając oczami.- Blaise, Theo?
-Raczej nie.-powiedzieli chórem.
-Świetnie to pójdziecie ze mną pograć w quidditch!-powiedziałam po czym zeskoczyłam z łóżka. Skierowałam się do drzwi i szybkim ruchem je otworzyłam. Odwróciłam się do reszty i rzekłam.
-A więc widzimy się na boisku! A tobie...-powiedziałam patrząc na Malfoya-...miłej randki.
Wyszłam z lochów i skierowałam się na śniadanie. W wielkiej sali nie był tylko profesorek Snape, patrzył na mnie dość dziwnym wzrokiem co oczywiście olałam.
-Riddle, podejdź no tu.-powiedział odrazu po tym jak usiadłam.
-Serio nie mogłeś wcześniej? Dopiero usiadłam.-powiedziałam z wyrzutem. Ten tylko spojrzał na mnie spod byka, a ja bez pośpiechu do niego podeszłam. Gdy wkońcu do niego dotarłam usiadłam na miejscu obok, przy stole nauczycielskim.
-Wolniej się nie dało?- rzekł wywracając oczami.
-Jak chcesz mogę wrócić tam i przyjść jak najwolniej potrafię.
-Nie. waż. się.
-Czego ode mnie chciałeś profesorku?
-Nie nazywaj mnie tak.
-No dobrze.....nietoperze.
-Nie wytrzymam z tobą.-westchnął.
-Nie pierwszy raz to od ciebie słysze... A więc co chciałeś?
-Jedziesz na święta do rodziny Malfoyów. Wszystko jest już ustalone.
-No i zajebiście!
-Słownictwo!
-Dobrze tato.- powiedziałam dla żartów a Snape przybił sobie Facepalm'a.
-Nie nazywaj mnie tak... Idź już Isabell. Idź-powiedział dość załamany, biedak musi ze mną wytrzymywać... No co zrobie, najlepsze zajęcie i tak zawsze będzie droczenie się z nietoperzem. Wzięłam jabłko i ruszyłam na boisko quidditcha. Z daleka zdołałam ujrzeć dwie postacie, oczywiście byli to chłopacy. Pobiegłam do nich jak najszybciej potrafiłam i zaczęłam krzyczeć.
-BLAISE, THEO!!! WIECIE JAK JA WAS KOCHAM CO NIE!
-OCZYWIŚCIE -odpowiedział Theo.
-ŁAP!-powiedziałam rzucając się na niego, biedak był tak zdezoriętowany ,że razem polecieliśmy na ziemię. Ja oczywiście miałam miękkie lądowanie, co do theo, to raczej nie. Sturlałam się z niego i wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Blaise pomógł nam obu wstać po czym kontynuowaliśmy nasze głupie zabawy. Wziełam trzy miotły i kilka piłek. Wsiadliśmy na nie i zaczęliśmy sobie podawać i poprostu się wygłupiać.
YOU ARE READING
RIDDLE// córka voldemorta...
FanfictionIsabella Riddle, córka najpotężniejszego czarnoksiężnika trafia do Hogwartu. Poznaje tam grupkę przyjaciół, Dracona Malfoy'a, Blaisa Zabinni oraz Theodora Knott'a. Niedługo po przyjeździe do Hogwartu zaczynają przytrafiać się Isabelli różne dziwne...