XXXV

288 11 1
                                    

Otwieram oczy, a światło razi mnie do tego stopnia, że oślepłam. Chciałam się ruszyć ale uniemożliwyły mi to dwie ręce, które obejmowały mnie w pasie. Powoli odwróciłam głowę i ujrzałam leżącego we mnie wtulonego Malfoya, dopiero wtedy do mnie doszło, że leżymy w pokoju wspólnym na kanapie. 

-Malfoy, obudź się!- poruszyłam nim lekko ale to nic nie dało.

-Draco, wstawaj!- blondi leniwie otworzył oczy i spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem. Muszę przyznać, że wyglądał słodko, nawet bardzo.

-Isa? Gdzie ja jestem? Co się dzieje?

-Jesteśmy w pokoju wspólnym, dalej puść mnie zanim ktoś nas tu zauważy.-chłopak bez odpowiedzi wrócił do swojej poprzedniej czynności, czyli spania.

-Nawet jeśli ktoś nas zobaczy to co? Nic się nie stanie przecież, a teraz idź spać.-mruknął.

-Nie chce nic mówić ale miał byś dosyć ciężkie życiu gdyby wszedł tu Snape.- uśmiechnęłam się lekko widząc jak grymas pojawia się na twarzy Malfoya.

-Nawet nie wiesz jak mi wygodnie, z smutkiem muszę przyznać że masz racje.- blondyn puścił mnie dzięki czemu mogłam iść się przebrać.

-Idę do dormitorium, patrząc na to jak bardzo ci się włosy rozczochrały i na twój wczorajszy ubiór też powinieneś isć.

Udałam się do góry by uszykować się do pierwszych zajęć tego roku. Spakowałam torbę i ruszyłam do Wielkiej Sali by zjeść śniadanie, usiadłam przy stole i wzięłam się za owsianke. Czułam na sobie czyiś wzrok, odwróciłam się do stołu nauczycieli i ujrzałam nowego profesora, który patrzył się na mnie ze skupieniem. Nie przejełam się tym jednak i kontynuowałam jedzenie. Po chwili do sali weszli chłopacy, każdy z nich miał na twarzy wielki uśmiech co mnie z lekka zaniepokoiło. Usiedli obok i na przeciwko mnie, nadal się umiechając.

-Braliście coś rano, że tak się uśmiechacie?

-Nie, nic nie braliśmy.- powiedział Theo.

-To nic takiego, nie przejmuj się.- powiedział Blaise.

-Mhmm, nie wiem czy mam wierzyć tym słowom ale niech wam będzie. Skończyłam jeść więc będę się zbierać. Widzimy się na lekcji.

Ruszyłam w stronę chatki Hagrida, gdzie miały być rozpocząć się zajęcia. Niedługo po moim dotarciu przyszli chłopacy. Wszyscy udaliśmy się w głąb lasu, nie mam pojęcia co mamy robić ale nie sądze by było to cokolwiek interesującego.

-No dzieci, otwórzcie książki.- powiedział olbrzym.

-No i jak my to mamy niby zrobić.- powiedział Malfoy, słuszna uwaga.

-Pogłasz księgę po grzbiecie.

Otworzyła się, cóż nie wszystkim udało się chyba zrozumieć polecenia, Longbottom został prawie zjedzony przez nią, z czego oczywiście mieliśmy ubaw. Stanęliśmy przy murku gdy nagle usłyszeliśmy głos Granger.

-Według mnie są śmieszne.

-Oj strasznie śmieszne, nich tylko mój ojciec o tym usłyszy.- powiedział blondi. 

-Zamknij się Malfoy.-dołączył się Potter. 

-Uuuu- Draco podszedł do niego, po czym spojrzał przerażony w górę, co mnie trochę zdziwiło.- Dementor! Dementor!- otworzyłam szerzej oczy, co prawda nie było tam żadnego ale samo wspomnienie było niezbyt miłe. Reakcja Pottera również mnie ździwiła, odwrócił się przerażony. Draco cofnął się z powrotem i założył kaptur na łeb, razem z nim zrobili to Blaise i Theo. Po czym zaczęli udawać ducha. Spojrzeli się na mnie z jeszcze większym uśmiechem, na co odpowiedziałam im pytającym spojrzeniem. Po chwili Hagrid chrząknął i wszyscy odwrócili się do olbrzyma. To co tam ujrzałam sprawiło, że otworzyła mi się buzia.

-Przywitajcie się z Hardodziobem, czyż nie jest piękny.- piękny? on jest śliczny.- To jest Hipogryf, najważniejszą rzeczą jaką musicie o nim wiedzieć to to, że są to bardzo dumne zwierzęta. Musicie zdobyć ich zaufanie by ich dotknąć, za nic nie radzę wam obrazić tego stworzenia. A więc kto chciałby podejść się przywitać?- Wszyscy prócz Harrego zrobili krok w tył, czego później się dopiero zoriętował.

- Dobra robota Harry! Chodź podejdź, ale powoli.

Potter powolnym krokiem podszedł do zwierzęcia, ukłonił się co po chwili zrobiło i zwierzę. Położył ręke na pysku i można było stwierdzić, że się zaprzyjaźnili. Byłam zbyt zajęta by zauważyć z Draco ruszył się z miejsca, przepchnął się przez resztę i podszedł do hippogryfa.

-On wcala nie jest niebezpieczny!

-Draco wracaj tu!- krzyknęłam.

-Isa daj spokój to coś mi nic nie zrobi!

No i oto w tym momencie Draco wylądował na twardzej ziemi, przerażona pobiegłam do niego.

-Jezu Malfoy, czy ty zawsze musisz robić swoje?! Hagridzie on musi iść do skrzydła szpitalnego!

-Już, już.- olbrzym wziął go na ręce i zaprowadził go do pani Pomfrey. Ta opatrzyłam mu rękę po czym stwierdziła, że to nic poważnego.

-Niech tylko mój ojciec o tym usłyszy, wydale tego olbrzyma i bestie z tej szkoły.- powiedział zły.

-Ani mi się waż Draco, ostrzegałam cię i pomimo tego tam poszłeś.

-Ale Is-

-Nie, jeżeli co kolwiek powiesz to przestanę się do ciebie odzywać.- chłopak westchnął i razem ruszyliśmy do pokoju wspólnego gdzie Malfoy miał odpocząć przez reszte dni, ja teorytycznie musiałam wrócić na zajęcia, ale że nie byłam pilną uczennicą to poprostu z nim zostałam. Poszliśmy do jego dormitorium, gdzie usiedliśmy na łóżku. Po kilku minutach ciszy wkońcu się odezwał...

-Martwiłaś się o mnie...

-Zostałeś uderzony przez zwierzę o 3 razy większe od ciebie, jak mogłabym stać i patrzeć na to obojętnie.- chłopak uśmiechnął się lekko po czym położył się na łóżku.

-Dziękuję.- ździwiły mnie te słowa.

-Nie musisz mi dziękować Draco. Pewnie zrobiłbyś to samo dla mnie.- ułożyłam się obok niego, ten zarzucił swoją zdrową rękę wokół mnie, na co się lekko zarumieniłam.

-Teraz możemy wrócić do naszej porannej czynności.- chłopak zamknął oczy i poprostu poszedł spać, ja po pewnym czasie też do niego dołączyłam...

RIDDLE// córka voldemorta...Where stories live. Discover now