X

1K 33 4
                                    


Obudziłam się dosyć wcześnie jak na weekend. Udałam się do łazienki by się ogarnać. Ubrałam się w dość swobodne rzeczy, jakoś nie chciało mi się starać na spotkanie z Cedrickiem. Oczywiście chodzi mi o sukienki, make up itp. Wyszłam i poszłam do WS na śniadanie, kontem oka zauważyłam, że puchon też już wstał. Po zjedzeniu jabłka do stołu dosiadli się Malfoy, Blaise i Nott.

-No siemka.-powiedziałam dosyć  energicznie.

-A ty co się tak szczerzysz?-zapytał Malfoy posyłając mi podejrzane spojrzenie.

-A nic, nic.-powiedziałam a uśmiech dalej nie schodził mi z twarzy.

-No weź nam powiedz~-powiedział Blaise przeciągając ostatnie słowo.

-No niech wam będzie. Spotykam się dziś z Cedrickiem.-powiediałam dosyć cicho, ale patrząc na ich miny to raczej usłyszeli.

-Że co?!-powiedział platynowłosy patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami.

-Głuchy jesteś czy zazdrosny?

-Ja zazdrosny? Skądże!-powiedział "oburzony".

-Tak, tak.-powiedział tym razem Theo.

-Dobra ja lecę! Paa!-powiedziałam po czym wyszłam na Błonia poczytać sobie książkę. Po kilku minutach czyiś cień przeszkodził mi dalszym czytaniu, odwróciłam się z zamiarem nakrzyczenia na tą osobę. Jednak powstrzymałam się po ujrzeniu Cedricka.

-O cześć Cedrick! Co tak wcześnie?

-Cześć Isabell, przyszłem wcześniej bo i tak nie miałem nic do roboty.-powiedział po czym usiadł obok mnie.

-Jak tam?-zapytałam by przerwać chwilową ciszę.

-A nie jest źle, a u ciebie?

-Też nieźle.-odłożyłam książkę i wstałam.- Chcesz się przejść?

-Jasne!-powiedział po czym tak samo jak ja wstał. Ruszyliśmy w kierunku jeziora, rozmawiając o różnych rzeczach. Po dotarciu na miejsce usiadliśmy na piasku i kontyuowaliśmy nasze pogadanki. Jak się okazuję, mamy dużo wspólnego. Tak minęło połowa dnia...Była jesień więc dość szybko się sciemniało, więc musieliśmy się już zbierać. W drodze powrotnej Cedrick postanowił ponieść mnie na baranch, co było oczywiście głupim powysłem.

-Cedric puść mnie! Jestem za ciężka!-powiedziałam śmiejąc się

-Oj nawet nie czuję cię na plecach.

-Kłamiesz!

-Oczywiście, że nie!Ile ty ważysz?! Chyba będę musiał cię bardziej karmić-powiedział, a ja miałam  buraka na twarzy.

-N-nie musisz mnie karmić! Sama umiem jeść!

-Hahaha tak tak. Powiedziało piórko.-powiedział, a ja dopiero teraz zauważyłam że jesteśmy już przy wejściu do Hogwartu. Cedric mimo to nie puścił mnie, a uczniowie na korytarzach dziwnie się na nas patrzyli. Wkońcu doszliśmy do WS, na co przybiłam sobie Facepalm'a. Drzwi były otwarte a wzrok wszystkich był na nas, nawet Snape się na nas patrzył.

-Cedric możesz już puścić.-szepnęłam,nawiązując kontakt wzrokowy z dosyć złym nietoperzem. Puchon postawił mnie na ziemię, po czym razem rozeszliśmy się do naszych stołów. Dosiadłam się do chłopaków którzy też znajdowali się przy stolę, ale coś mi nie gra... Draco jest smutny?

-Witam ponowiem drodzy ślizgoni!

-Hej...-powiedział Blaise nawet na mnie nie patrząc.

-Ej co z wami jest?

-Nic, a co?-powiedział Theo, jedyny normalnie.

-Theo bądź szczery. Co z nimi?

-Nie wiem,  cały dzień tak chodzą.-powiedział wzruszając ramionami.

-Jesteście zazdrośni o Cedrica?

-Nie!-krzyknęli chórem.

-Czyli tak.-westchnęłam. Wzięłam kanapkę czując czyiś wzrok na mnie, odwróciłam się by ujrzeć Pottera wlepiającego we mnie swoje ślepia. Wywróciłam oczami i wróciałam do jedzenia. Po posiłku chłopacy wciąż się nie odzywali, co za księżniczki. Chcą zobaczyć jak to jest z obrażoną dziewczyną? To proszę bardzo, będę się odzywać jedynie do Theo, a tych dwóch będę miała w dupie. Udałam się do pokoju po trochę odpoczynku ale oczywiście nie mogłam go zastać. Na moim łóżku siedział Tom...

-Ehh co chcesz Tom?

-Ty i te twoje powitania.... Jak było na randce?-zapytał śmiejąc się.

-Randce? Nie byłam na żądnej.-powiedziałam opierając się o niego.

-Nie za wygodnie ci?

-Nie za bardzo. Mógłbyś się trochę przesunąć.- Tom trochę się przysunął a ja wygodniej się na nim położyłam.

-Co cię trąbi?

-Nic, czemu?

-Wyglądasz jak 7 nieszczęść.

-Dzięki, uznam to za komplement. Wiesz co zmęczona jestem, jeżeli chcesz zostać to zostań. Dobranoc.

-Tak, tak miłych snów.-powiedział nie ruszając się z miejsca. Ja wykończona dziejszym dniem zamknęłam oczy i odpłynęłam do krainy Morfeusza...



POV Tom

Isabell powoli zamykała oczy leżąc na moich kolanach. Patrzyłem jak spokojnie sobie chrapie... Nie ma pojęcia o moich planach, i tak ma zostać. Pewnego dnia sama odkryje kim jestem, nie wiem co z tym zrobi i jak zareaguję,ale nie ma wyboru. Musi zdobyć ten dziennik, muszę wrócić do rzeczywistości. Ona mi w tym pomoże a ja ją za to wynagrodzę, muszę czekać...


RIDDLE// córka voldemorta...Where stories live. Discover now