XXVI

403 12 0
                                    

Idę... Nie powinnam tam iść... Nie, nie, nie...

Tylko nie tam...

Nie do ...

Zakazanego Lasu...

***

Mogłabym stwierdzić,że gdyby nie blask księzyca nie byłabym w stanie zauważyć drzewa stojącego przede mną. Ścieżka, która prowadziła bardziej w głąb lasu była mi znana. Mimo, że wiele osób zapewno obawiałoby się tego miejsca, ja odczuwam spokój. Czułam więź, lecz nie mam pojęcia skąd ona pochodzi. Nigdy tu nie byłam, nie spacerowałam, czasem przechodziłam by iść na zajęcia, nie czułam jednak że muszę wejść w głąb tego mrocznego lasu pełen tajemnic. 

Moje nogi jak i wcześniej tak i teraz zaczęły prowadzić mnie oświetloną ścieżką. Szłam tak nie będąc w stanie otrząsnąć się, szłam dalej, aż wkońcu doszłam na polankę. Tak, polankę. Zauważyłam, że kilka metrów ode mnie leżał rozłożony koc z kielichem. Podeszłam i usiadłam na nim po turecku. Spojrzałam na niebo i zaczęłam zastanawiać się nad tym, dlaczego nikt wcześniej nie wspominał o tym miejscu. Było ono zbyt piękne by było realistyczne. Księżyc oświetlał całą łąkę, a drzewa stojące wokół, rozświetlały resztki śniegu na gałęziach. Wzrok skierowałam na kielich, wzięłam go do ręki a w nim pojawił się napój. Pod kielichem znajdowała się karteczka, którą ostrożnie wzięłam do ręki.

"Mam nadzieję, że ci się spodoba Isabello. Musisz przyznać, że piękny widok. Pamiętaj jestem z ciebie bardzo dumny"

T.M.R

T.M.R? Jestem z ciebie dumny? To są jakieś żarty chyba. Dopiero w tym momencie zoriętowałam się, że odzyskałam świadomość i mogę świadomie się poruszać. Wstałam i zaczęłam otrzepywać się od piasku, spojrzałam się za siebie gdy wcześniej znajdowała się ścieżka. Nie było jej tam. Moja oriętacja w terenie jest na poziomie poniżej zera więc dotarcie do Hogwartu zajęłoby mi kilka dobrych dni jak i tygodni. Powoli się odwróciłam i ujrzałam kielich, który teraz znajdował się na poziomie mojej twarzy. Wzięłam go do ręki, dopiero w tym momencie zdołałam ujrzeć napis, którego co prawda nie zrozumiałam. Powąchałam napój i stwierdziałam że jeżeli chodzi o zapach to jest przepiękny. Ponownie skierowałam wzrok na napis który mówił "dic haec verba et viam monstrabo tibi"  po wypowiedzeniu tego zdania zwyczajnie wypiłam napój, który strasznie mnie kusił. Niespodziewanie pojawiło się przede mną czerwone światełko, które można było zobaczyć pewnie z kilkunastu metrów. Zaczęło ono lecieć w głąb lasu, nie zastanawiając się ruszyłam za nim. Prowadziło mnie przez dobre kilka minut, aż wkońcu ujrzałam chatkę Hagrida. Czerwone światełko szybko wleciało w moją klatkę piersiową, a ja poczułam się jak nowo urodzona. Nie przejęłam się tym jednak i jak najdyskretniej ruszyłam do szkoły. Gdy już przekroczyłam wejście do Hogwartu stwierdziłam że nie mam się już czym przejmować. Powoli ruszyłam do lochów, stałam przy wejściu do pokoju wspólnego Slytherinu gdzie przez jakiś czas wykłucałam się z obrazem, na szczęście na tyle cicho by nikt nie usłyszał. Weszłam już zmęczona do pokoju gdzie odziwo spały moje współlokatorki. Po cichu przebrałam się w piżamę i i położyłam się w łóżku, które oczywiście nie mogło zachować ciszę. Leżałam zastanawiająć się co się właśnie wydarzyło, Zakazany Las, karteczka, kielich, światełko. Nie miałam zielonego pojęcia co to wszystko oznaczało lub kto mógł to przygotować... 

T.M.R? 

RIDDLE// córka voldemorta...Where stories live. Discover now