XLVIII

547 9 6
                                    

Ostatnie zadanie, nie wiem czego oczekiwać. Stoję na arenie, patrze na twarze wszystkich obecnych, cieszą się, są szczęśliwi. Spojrzałam w stronę Draco, krzyczy moje imię jak większość osób z slytherinu. Mi jednak nie jest do śmiechu, mam złe przeczucie. Rozejrzałam się po innych uczestnikach, mój wzrok skierował się z wzrokiem Pottera. On też coś podejrzewał. Dumbedore wytłumaczył nam co i jak, mamy zdobyć puchar by wygrać. Strzał poleciał, zaczynamy.

Weszłam ostrożnie i zaczęłam iść przed siebie. Usłyszałam krzyk, po czym ktoś wystrzelił czerwoną fajerwerke. Fleur odpadła. Szłam dalej w głąb labiryntu, nie mam pojęcia gdzie idę oraz co się zaraz wydarzy, ale jakoś gówno mnie to obchodzi. Czuję się jakbym była w transie, minęły minuty i zauważyłam niebiesko świecący puchar. Dotarłam, zaczęłam biec w jego stronę, a zaraz za mną pojawili się Potter i Cedrik. Jest! Dotknęłam go! 

Nie minęło długo, a pojawiłam się na cmentarzu. To chyba nie tu miało nas przeteleportować, odwróciłam się i zauważyłam dwóch chłopaków leżących na ziemi.

-Potter? Cedrik? Co wy tu robicie?

-Riddle? 

-Nie święty mikołaj. Gdzie jesteśmy?

-Na cmentarzu- powiedział Diggory.

-No co ty, nie zauważyłam.- Podeszłam do najbliższego grobu, zaraz za mną przyszedł Potter.

Grób mojego dziadka i ojca?

-  Szybko wracajcie do pucharu! Riddle dalej!- zaczął krzyczeć Potter, po czym upadł łapiąc się za bliznę. Mnie również zaczęła piec moja, spojrzałam przed siebie i ujrzałam tam Pettigrew'a trzymającego coś w rękach. Obok mnie pojawił się wielki kocioł, a Cedrik skierował różdżkę w stronę Dawnego szczura. Nie zdążyłam się odwrócić, a padło zaklęcie, którego nie chciałam nigdy usłyszeć.

-Avada Kadavra

Cedrik padł, nie żyje... Pettigrew podszedł do Pottera i za pomocą różdzki przycisnął go do grobu Riddle. Chciał się wyrwać ale mu się to nie udawało. 

-Isabella biegnij do puchara i zabierz ciało Cedrika!

Byłam zbyt zdezoriętowana by się ruszyć, zanim się obejrzałam zostałam związana.

Szczur wrzucił to coś w do kociołka, po czym odciał sobie rękę. Następnie dodał kość mojego przodka oraz krew Pottera. Cały czas szeptał sobie pod nosem, po dodaniu tego ostatniego, pojawił się ogien, Potter krzyczał tak głośno, że czułam jak mi bębenki pękną. Zamknęłam oczy na chwile, a po ich otwarciu stał przede mną, Voldemort. Mój ojciec. Spojrzał się w moją stronę i szybko podszedł.

-Ojcze?

-Isabello, moj droga córko.- Lekko się do mnie przytulił, spojrzał na linę, którą zostałam obwiązana po czym szybko ją zdjął. - Chodź, ze mną. 

Ruszyłam za nim, podeszedł do szczura i przyłożył różdżkę do jego znaku. Niedługo po tym pojawili się śmierciożercy.

-Minęło 13 lat moi drodzy - podszedł do Pottera.- wkońcu mogę dotknąć go własnymi rękoma!- podszedł do niego i przyłożył mu palec do blizny. Nie było to chyba zbyt przyjemne dla Pottera. Ojciec dał upaść mu na ziemię, po czym szybko odszedł.

-Podnieś różdżkę Potter, Isabello nie zbliżaj się. - powiedział i zasygnalizował Luciuszowi by mnie przetrzymał. Malfoy słusznie, wziął mnie i trzymał tak mocno jakby jego życie na tym zależało. 

-Dalej podnieś się, nauczono cię chyba jak pojedynkować? Najpierw kłaniamy się. Dajel Harry, bądźmy grzeczni. Ukłoń się!- rzucił na niego zaklęcie, zaczęło mi się robić niedobrze na widok tego co działo się przede mną. Potter schował się szybko za posągiem, widziałam jak spojrzał się na mnie. Zawiedziony?

-Dalej Potter, chcę widzieć twoją twarz jak umierasz! - Potter wyszedł, i zaczęła się walka. Czerwone światło wydobyło się z różdżki Harrego, a zielone z różdżki mojego ojca. To co się działo następnie było nie do wyjaśnienia. Z rożdżek zaczęły się wydobywać niebieskie postacie, po czym wszystkie pojeciały na mojego ojca.

-Accio!- Potter podbiegł do Cedrika i przywołał puchar. Zniknął.

Zostawił mnie...

Mój ojciec był wściekły, skierował się w moją stronę. 

-Isabello idziemy, musimy się kryć.- złapał mnie za rękę i przetelerportował. Znałam to miejsce, jak własny dom. Rezydencja Malfoy'ów. Draco? Muszę do niego wrócić.

-Isabello, zostaniesz tu przez najbliższy czas. Musimy dokładnie obmyślić co dalej. Pamiętaj nikt nie może cię zobaczyć. Nie wrócisz do Hogwartu, ufam ci. Narcyzo!- kobieta wbiegła do pokoju, na mój widok lekko się uśmiechnęła. -Narcyzo, mam nadzieję, że dobrze zajmiesz się moją córką.

-Oczywiście Panie.

-Dobrze w takim razie zostawiam was samych.

Wyszedł, podbiegłam do Narcyzy i mocno ją przytuliłam.

-Co ja mam teraz zrobić? Narcyzo pomóż mi. Muszę wrócić do chłopaków.

-Isa nie jestem w stanie ci pomóc, postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy byś zobaczyła się z nimi ale jak narazie musisz tu zostać.- dała mi buziaka w czoło po czym wyszła. Ja usiadłam na fotelu, próbując poukładać sobie wszystko w głowie. Ruszyłam w stronę pokoju Draco, gdy dotarłam na miejsce położyłam się na łóżku. Pachnie nim... Będę spała tu każdej nocy...


RIDDLE// córka voldemorta...Onde as histórias ganham vida. Descobre agora