...
-Riddle psss, Riddle...- coś szeptało mi nad uchem, co czasem potrafi być bardziej denerwujące od komara.
-Coo...-powiedziałam przeciągając się leniwie.
-Cśśśś- poczułam palec na moich ustach. Otworzyłam oczy i dzięki świeczce zdołałam ujrzeć białą czupryne.
-Potter? -szepnęłam biorą jego palec zdala od moich ust.
-Co tu robisz?-zapytaliśmy w tym samym czasie. Wstałam i rozejrzałam się do okoła. Skierowałam wzrok z powrotem na Pottera, który rozglądał się uważnie wokół.
-Rozglądasz się jakbyś spodziewał się ataku. -zażartowałam.
-Riddle, wiesz która godzina?!- zapytał dość wrogo.
-Czekaj... Nie. Więc możesz mnie oświecić.- chłopak weschnął.
-Jest po jedenastej.- spojrzałam na niego dość zdziwiona.
-Jedenasta?! Ale mi się pospało, a ty co przyszedłeś, się pouczyć?- powiedziałam z ironią.
-Haha śmieszne. Nie, mam kilka spraw do załatwienia.- odwrócił się i zaczął kierować się w stronę działu z zakazanymi księgami. Dobiegłam do niego lecz ten postanowił mnie ignorować.
-Potter idzie łamać zasady~
-Riddle. Ciszej.
-Boisz się że cię Filch złapie?
-Nie, mam na to sposób. -uśmiechnął się głupio. (smirked)
-W takim razie chce to zobaczyć.- zatrzymałam się, a ten razem ze mną. Spojrzał na mnie z podniesioną brwią, ja tylko słodko się uśmiechnęłam i krzyknęłam...
-AAA-
-Cśśśśśś- powiedział przykładając swoją rękę do moich ust, tym samym uciszając mnie. Drugą ręką zaczął mnie ciągnąć, skręcił pomiędzy półki i rzekł.-Siedź tu i się nie ruszaj.
-Bo się ciebie posłucham.
-Riddle tylko chwila.- spojrzałam na niego poniekąd zdzwiona a za razem zadowolona. Usiadłam wygodnie na ziemi i zaczęłam się uśmiechać. "Oj Potter dobrze ci idzie" pomyślałam. Charakter mu się zmienia, co mi się bardzo podoba. Zapowiadają się ciekawe lata... Usłyszałam głośny huk, a po chwili przede mną pojawił się Potter.
-Filch tu jest. Chodź.- przykrył nas tajemniczą peleryną.
-Co robisz?
-To peleryna niewidka. Jesteśmy niewidzialni, ale można nas słyszeć. Więc cicho.
-Dobra, dobra...
Szliśmy w kierunku wyjścia, ledwo przechodząc obok woźnego. Nadal pod peleryną skierowaliśmy się w poszukiwaniu najbliższego pomieszczenia. Będąc coraz bliżej zaczęliśmy słyszeć głosy. Wyszliśmy zza rogu by ujrzec Snap'a i Quirella. Razem z Potterem wstrzymaliśmy oddech i jak najciszej przeszliśmy lecz na nasze nieszczęście Snape odwrócił się lekko jakby wyczuwał naszą obecność. Naszczęście Filch nas uratował.
-Profesorowie. Znalazłem to w bibliotece, w dziale Ksiąg Zakazanych. Jest wciąż ciepłe, co oznacza że jakiś uczeń nie jest w łóżku. - Snape pobiegł w nieznany kierunek, a wraz z nim reszta. Kiedy wszyscy zniknęłi nam z pola widzenia otworzyłam drzwi i razem weszliśmy do środka. Potter zdjął peleryn i rzucił ją na bok. Rozejrzałam się po pokoju, nie było w nim nic specialnego. Jedenie na środku stało raczej stare lustro. Podeszłam do niego i spojrzałam na odbicie. Po chwili pojawił się obok mnie Tom? Szybko odwróciłam głowę lecz nie było go tam.
-Potter! Chodź no.
-Lustro?
-Stań tu.- pokazałam mu miejsce obok mnie.- I co? Co widzisz? -Patrzył się na odbicie przez chwilę zdziwiony po czym szybko rozejrzał się dookoła siebie.
-Mama? Tata? Patrz Riddle!
-Co? Nie widzisz Toma?
-Jakiego Toma? To moi rodzice.
-Rodzice? Niczego nie widać. Wiesz co ja będę wracą. -skierowałam się do wyjścia, otworzyłam drzwi i wyszłam. Jak najciszej skierowałam się do lochów, naszczęście nie trafiłam na żadnego profesora. Wypowiedziałam hasło, a obraz niechętnie mnie wpuścił. Nikogo na szczęście nie było, udałam się do dormitorium i odrazu rzuciłam się na łóżko. Zdjęłam buty i szybko przebrałam się w piżamę. Przykryłam się kołdrą i zaczęłam rozmyślać o książce którą Potter trzymał w ręce. Co go skłoniło do złamania zasad. Położyłam się na prawym boku i odpłynęłam do krainy morfeusza...
YOU ARE READING
RIDDLE// córka voldemorta...
FanfictionIsabella Riddle, córka najpotężniejszego czarnoksiężnika trafia do Hogwartu. Poznaje tam grupkę przyjaciół, Dracona Malfoy'a, Blaisa Zabinni oraz Theodora Knott'a. Niedługo po przyjeździe do Hogwartu zaczynają przytrafiać się Isabelli różne dziwne...