XV

769 28 0
                                    

...

-RIDDLE! RIDDLE!-poczułam czyjeś ręce na moich ramionach, nie wspominając o krzykach przy uchu.

Otworzyłam powoli oczy by ujrzeć nad sobą 3 postacie, mianowicie były to moje współlokatorki. Po kilku sekudach zdążyłam otrzeźwieć na tyle  by ujrzeć ich zmartwione miny. Wolnym ruchem podniosłam się do siadu podpierając się rękoma. Nagle Greengrass chwyciła mnie za ramiona i szybkim ruchem odwróciła mnie w swoją stronę, na co posłałam jej zdziwione spojrzenie. 

-Nic ci nie jest? Pamiętasz mnie? Boli cię głowa?- zaczęła mnie wypytywać, chwyciłam jej ręce i zdjełam je z moich ramion. Spojrzałam się na każdą po kolei i rzekłam.

-Co wy wyprawiacie? Czemu mam cię nie pamiętać? Boli was coś, że mnie w tak okrutny sposób budzicie?- widziałam że odetchnęły z ulgą.

-Ale napewno nic ci nie jest?- zapytała Pansy jakby nagle była zmartwiona moją osobą.

-Raczej wiedziałabym gdyby coś mnie bolało, aczkolwiek... jest jedna rzecz która faktycznie mnie boli...- jak na zawołanie wzrok dziewczyn skierował się w moją stronę. 

-...a mnianowicie uszy po waszych krzykach.- wstałam z łóżka i udałam się do wyjścia, z okazij że byłam już w ubraniach po nocnej wyprawce poprostu udałam się do wielkiej sali. Po drodze otrzymywałam dziwnie spojrzenia od uczniów, pewnie nie mają się na co patrzeć. Wchodząc przez ogromne drzwi sali wzrok wszystkich obecnych skierował się na mnie. Przejechałam wzrokiem po całej sali z zakłopotaniem. Jednak jedna osoba przykuła moją uwagę najbardziej, była to osoba siedząca pośrodku stołu gryfonów. Skierowałam się tam wciąż otrzymując spojrzenia uczniów a nawet nauczycieli. Im bliżej podchodziłam tym bardziej wyróżniała się osoba w białej czuprynie i nie, nie był to Malfoy. Gdy wkońcu stanęłam obok gryfona, chwyciłam go za ramie i odwróciłam go w moją stronę. 

-Potter?!- rozszerzyłam oczy po zobaczeniu blizniatowego w śnieżnej czuprynie, nie było pasemek, miał on całkowicie białe włosy.

-Dzień dobry Riddle.- odpowiedział po czym kontynuował swoje śniadanie.

-Nie wiem czy taki dobry.- chwyciłam za jego rękę i siłą wyciągnęłam go z sali, po drodze posyłając wymowne spojrzenie Granger i Weasley by wiedzieli żeby za nami nie szli. Oczywiście nie obyło się bez dzwinych spojrzeń uczniów, a nawet co niektórzy nauczyciele byli zdziwieni. Zaciągnęłam go do pierwszej pustej sali i zakluczyłam drzwi. Usiadłam na krześle i posłałam mu obojętne spojrzenie.

-Co ty masz na głowie, Potter?

-To samo co ty, Riddle.-usiadł naprzeciwko mnie, miał dość poważną minę więc raczej nie żartował. Szybko pobiegłam do pobliskiego lustra, które akurat wisiało obok okna. 

Białe włosy... Mam Całe Białe Włosy!! Skierowałam się z powrotem na krzesło i wciąż zdzwiona spojrzałam się na Potter'a. 

-Teraz już raczej mi uwierzysz.-podniósł brew i lekko się uśmiechnął.

-Potter, to nie jest w żadnym stopniu zabawne. Jak ty sobie wyobrażasz uratowanie świata przez dwóch nastolatków, co? Wiesz ile ludzi przez nas zginie! Nie, nie ja się w to nie bawię.

-Isabella boisz się? Słynna Isabella Riddle się boi?

-Potter nie przedrzeźniaj mnie!-spojrzałam na niego spod byka lecz uśmieszek nie zszedł mu z twarzy.

-Słuchaj Riddle jak na razie niewiele możemy zrobić, jesteśmy dopiero w pierwszej klasie. Wystarczy, że na bieżąco będziemy mówi sobie o snach, byśmy potem mogli to złożyć w całość. 

-Dumbledore wie?

-Nie.

-I niech tak zostanie, pewnie i tak już co nie co wie.

-Jak? Niczego mu nie mówiłem.

-Potter każde dziecko czarodziei ma swoją przepowiednie. Już dawno  zdążył ją  zdobyć i wywnioskować co cię będzie czekać.

-W takim razie musimy się go spytać!

-Nie. Jak przyjdzie czas sami obie zdobędziemy.

-Nie możemy zrobić tego jak najszybciej?

-Potter, czas to nie zabawka. Poza tym nie wiem gdzie są te przepowiednie. Aczkolwiek są to dość ważne i wartościpwe rzeczy, więc pewnie będą w ministerstwie magii.- wstałam z krzesła i zaczęłam chodzić w prostej linii dalej zastanawiając się nad tym jak brzmiałaby moja przepowiednia. 

-Czyli kiedy mamy po nie iść?-zapytał.

-Za kilka lat, teraz jest za wcześnie. Dobra, możesz wracać nie będę cię już tu trzymać.-odwróciłam się w stronę wielkiego okna by spojrzeć na tafle jeziora. "trzeba to wszystko dobrze zaplanować, i poradzić sobie bez dorosłych" pomyślałam. 

...

-Malfoy!-krzyknęłam przez pół korytarza, który o dziwo był pełen uczniów. Podbiegłam do jasnowłosego i oparłam rękę na jego ramieniu, byłam wykończona. Przebiegłam pół hogwartu właśnie w poszukiwaniu Draco.

-Maraton przebiegłaś?-zapytał żartobliwie.

-Jeżeli można uznać przebiegnięcie pół hogwartu za maraton to tak.- podniosłam głowę wciąż próbując uregulować oddech.- Szukałam cię wszędzie...

-Szukałaś mnie? Po co?

-Chciałam się dowiedzieć wszystkiego odnośnie wyjazdu na święta.

-A więc tak, jedna z służących przyjdzie po nas na stacje i przeteleportuje nas do mojego domu. Tam będą czekać na nas moi rodzice.

-Dobra będzie tam ktoś jeszcze na święta?

-Prawdopodobnie przyjadą rodzice Theo i Blaisa... Aczkolwiek słyszałem że Snape też ma przyjść na moment.

-Snape? On nie zostaje w Hogwarcie?

-Będzie u nas tylko na moment, potem znów tu wróci.

-Dobra, dzięki za informacje.-pożegnałam się i ruszyłam w kierunku gabinetu Snap'a.

...


RIDDLE// córka voldemorta...Where stories live. Discover now