XXXVIII

294 10 1
                                    

-Co się stało Isie? 

-Profesorze, niech nam pan powie.- usłyszałam jakieś szumy w tle ,przez które łeb mi pękał.

-Czy dałoby się być trochę ciszej?!- powiedziałam z chrypką w głosie.

-Isa!-krzyknęła trójka, która stała dosłownie obok mnie.

-Pani Pomfrey! Isabella powróciła do żywych!- krzyknął Blaise.

-Tak tak żyje, nic mi nie jest.- powiedziałam i oparłam się na łokciach.

-Isabella jak pani Pomfrey cię z tąd wypuści masz odrazu skierować się do mojego gabinetu.- powiedział Snape, szczerze nawet nie zauważyłam że stał po mojej prawej. Spojrzał się na mnie, po czym wyszedł ze skrzydła szpitalnego.

-Nic cię nie boli? Wszystko w porządku?- spytała się pani Pomfrey.

-Czuje się w porządku, trochę mnie głowa boli, ale nie jest źle.-powiedziałam siadając na kancie łóżka.

- W takim razie, zostań przez kilka dni w łóżku i odpocznij. Nie wychodź nigdzie i staraj się ograniczać ruch, poproszę kogoś by przynosił ci posiłki.

-Dobrze, dziękuję.- wstałam i wraz z chłopakami ruszyłam do pokoju wspólnego. Gdy wyszliśmy ze skrzydła szpitalnego poczułam, że zostaje uniesiona w powietrze.

-Draco puść mnie, wiesz że nie lubię być podnoszona.- powiedziałam próbując wyrwać się z jego rąk.

-Nie ma opcji, pani Pomfrey powiedziała, że masz się ograniczyć ruch.- powiedział z uśmieszkiem na twarzy.

-Napewno nie chodziło jej o drogę do dormitorium, więc puszczaj.

-Nie.- powiedział stanowczo.

-Isa daj Malfoyowi nacieszyć się tym, że jedyny raz w życiu poniesie kobietę.- powiedział Blaise na co się zaśmiałam.

- Dobrze niech będzie, przynajmniej będzie mógł opowiadać swoim kotom jak niósł dziewczynę na rękach.- spojrzałam na twarz malfoya, wyglądał jakby chciał coś dodać ale się powstrzymał. Doszliśmy do pokoju wspólnego i cały wzrok skierował się na mnie, czego się dziwić niósł mnie Malfoy. Gdy byliśmy już przy drzwiach mojego dormitorium chciałam, żeby mnie puścił. Ten jednak nie zatrzymał się i poszedł dalej.

-Gdzie idziemy? Przecież mineliśmy moje dormitorium.- powiedziałam zdziwiona.

- Idziemy do nas Isa.- powiedział Theo.

-Jak to do was?

- Będziemy się tobą opiekować, więc zostaniesz u nas na kilka dni.- powiedział Malfoy.

- Nie jestem bobasem, umiem się sobą zająć.- powiedziałam lekko oburzona.

-Ale z nami będzie ci lepiej, chyba że wolisz słuchać tych wiewiórek.- zaśmiałam się lekko, na to jak draco określił dziewczyny.

- I tak pewnie nie mam prawa głosu?

-Dokładnie.- powiedzieli razem. Westchnęłam i poddałam się dalszym kłótnią, w sumie racja nie chciałabym słuchać piszczenia dziewczyn. Blaise otworzył drzwi do ich dormitorium i co mnie zdziwiło było czysto, i to jak. Draco położył mnie na łóżku po czym usiadł obok mnie, Blaise i Theo usiedli na swoich łóżkach.

-Pójde po Snapa, chciał z tobą porozmawiać.- powiedział blondi i wyszedł, po jakimś czasie drzwi ponownie sie otworzyły a w nich stała właśnie on, Severus. Zasygnalizował chłopakom, że mają wyjść i nie przeszkadzać. Powoli do mnie podszedł i stanął przy łóżku.

-Czy to możesz wytłumaczyć mi co ty robiłaś w tej chacie?!- powiedział dość głośno.

-Długa historia.

-A więc słucham.- usiadł na krzesełku, które stało niedaleko.

-Ehh, byłam sobie raz na błoniach, i spotkałam tam Zorr- psa. Wyglądał na niezadbanego, więc dawałam mu codziennie wode i jedzenie.- Snape miał podniesioną brew, jakby nad czymś myślał.- Kontynuując tego dnia również byłam tam dać mu jeść i pić, ale byli tam również Potter, Weasley i Granger. Nagle pies rzucił się rudego i wciągnął go do drzewa. No i za nim pobiegłam. Koniec historii.- powiedziałam na jednym wdechie.

- Boli cię coś?- zapytał.

-Głowa, ale przejdzie mi za jakiś czas.- Snape wstał i otworzył drzwi.

-Malfoy, Zabinni i Knott do mnie!- jak na zawołanie cała trójka zjawiła się obok niego.- Macie się nią zająć, jeśli cokolwiek jej się stanie jesteście za to odpowiedzialni. Macie ją pilnować.

-Tak jest!- krzynęli, a nietoperz odszedł. 

-Widzisz nie pozbędziesz się nas.- powiedział Blaise.

-Bardzo mnie to cieszy. Wiecie co, jestem zmęczona chyba pójde spać.- powiedziałam odwrając się na bok. 

-Jeden z nas tu zostanie, wrazie co.- powiedział Theo.

-Zagrajmy w papier kamień nożyce!- rzekł Blaise.

-Papier...

-Kamień..

-Nożyce!

-Ha, Malfoy zostajesz tu!- powiedział czarnoskóry. Chłopacy wyszli a Draco usiadł na krzesełku, na którym siedział wcześniej Snape. Ledwo żywa usłyszałam tylko jak blondi szepnął jakieś słowa, których nie byłam w stanie usłyszeć, po czym odpłynęłam do krainy Morfeusza...

RIDDLE// córka voldemorta...Onde as histórias ganham vida. Descobre agora