45. • CRUCIATUS •

3.4K 262 82
                                    

Przemierzając puste korytarze zamku, Alyssa nie miała czasu myśleć. Przed oczami miała ciągle ciało Diggory'ego oraz Harry'ego, który trzymał go z całej siły.

W szkole panowała głucha cisza. Jedynym dźwiękiem, jaki można było usłyszeć, był tupot butów oraz laski należących do Moody'ego. Alyssa sama to końca nie wiedziała, czy dobrze zrobiła. Dumbledore kazał im czekać i się stamtąd nie ruszać, a oni poszli. Na domiar wszystkiego Szalonooki zachowywał się naprawdę dziwnie. Taszczył za sobą Harry'ego, który ledwo co utrzymywał się na nogach, a z jego oczu cały czas wylewały się łzy. Był brudny od błota i krwi, w szczególności na przedramieniu, gdzie ubranie przesiąknęło bordową posoką.

Dotarli do gabinetu Moody'ego, który od razu, gdy tylko tam weszli, zamknął drzwi na klucz. Harry padł na krzesło, a jego ciało cały czas drżało z przerażenia. Alyssa kucnęła obok chłopaka, gładząc go lekko po dłoni.

– Co się tam stało? – zapytał po chwili Moody.

– Puchar był świstoklikiem, który przeniósł nas na cmentarz – powiedział cicho Harry, drżącym głosem. – Tam było Voldemort i on...

– Harry jak nie dasz rady mówić – zaczęła Alyssa – to nie musisz. Potrzebujesz odpoczynku, za dużo przeżyłeś...

– Black nie odzywaj się! To, że tutaj jesteś, nie oznacza, że możesz mówić kto, co ma robić! – zagrzmiał profesor. – Co się potem stało?

– Zabili go...

– Tyle to zdążyłem zauważyć, co było potem?!

– Jakiś eliksir... sam nie wiem... odzyskał ciało, a potem pojawili się inni...

– Koniec tego! – krzyknęła Alyssa. – Nie widzi pan, że Harry ledwo co mówi?! To dla niego zbyt ciężkie! Jest zbyt słaby na to!

– Co ja ci mówiłem Black?! – ryknął Moody. – Ani słowa rozumiesz?! Nie dotyczy to ciebie, więc siedź cicho!

– Wszystko, co dotyczy Harry'ego, dotyczy też mnie i dobrze panu radzę, niech pan da mu spokój!

– Grozisz mi? – prychnął Moody. – Nie wiesz, z kim zadzierasz, więc lepiej siedź cicho! Więc Czarny Pan powrócił, jesteś tego pewny?

– Tak, jestem pewny. W szkole jest śmierciożerca, który wrzucił moje nazwisko do czary i dopilnował, bym przeszedł wszystkie zadania...

Alyssa słysząc słowa Harry'ego nagle oprzytomniała. W jej głowie oświeciła się czerwona lampka. Śmierciożerca w szkole? Dziewczyna znowu odczuła dziwne wrażenie, że jest on bliżej, niż jej się wydaje, a po dziwnym zachowaniu Moody'ego, wszystko zaczęło składać się w jedną całość.

Wyciągnęła różdżkę i wycelowała nią prosto w profesora. Sama nie wiedziała, dlaczego to zrobiła. Pewien impuls kazał jej to zrobić, gdy tylko wyczuła zagrożenie z jego strony.

– To ty wyprawiasz głupia dziewucho?! Odłóż tę różdżkę, bo zaraz stanie ci się krzywda!

– Alysso co ty wyprawiasz? – zapytał oszołomiony Harry.

– To on – warknęła dziewczyna.

– Co?

– To on za tym wszystkim stoi!

– Alysso, o czym ty mówisz? – wypytywał chłopak.

– Brawo, jednak nie jesteś taka głupia, jak myślałem – powiedział Moody.

– Co się tutaj dzieje?! – wtrącił Harry, przenosząc spojrzenie z Alyssy, na profesora.

– Myślałeś Potter, że dzięki komu przeszedłeś wszystkie zadania bez szwanku? To nie kwestia przypadku, gdyby nie ja zginąłbyś już na pierwszym.

Ray of Hope  |  Fred WeasleyKde žijí příběhy. Začni objevovat