Drugiego dnia świąt wszyscy Gryfoni odsypiali bal. Nikomu nie spieszyło się ze wstaniem. Pokój wspólny był całkowicie opustoszały, a śniadanie zostało przesunięte na późniejszą godzinę.
Alyssa obudziła się dopiero po jedenastej. Korzystając z tego, że jej współlokatorki jeszcze spały, zajęła łazienkę, biorąc gorący prysznic. Gotowa, chwyciła książkę w ręce i usiadła w prawie pustym pokoju wspólnym, rozkoszując się ciszą. W wieży Gryffindoru taki spokój był bardzo rzadko spotykany. Kilka osób siedziało na sofie oraz krzesłach, pogrążonych w cichych rozmowach, co chwile ziewając.
Dziewczynie został ostatni rozdział pierwszej książki. Animagia ją tak wciągnęła, że pogrążając się w lekturze, zapomniała o otaczającym ją świecie. Oderwała się od czytania, dopiero gdy pusty brzuch dał o sobie znać. Śniadanie już dawno przegapiła, więc musiała cierpliwie czekać na obiad.
W drodze do Wielkiej Sali dołączyli do niej bliźniacy. Alyssa, gdy tylko zobaczyła Freda, od razu się rozpromieniła. Wspomnienia z poprzedniej nocy wróciły do niej w zaskakująco szybkim tempie, a na twarzy zakwitł czerwony rumieniec.
– Coś nie tak? – zapytał Fred.
– Wszystko w porządku, po prostu sobie o czymś przypomniałam – odpowiedziała szybko.
– No ciekawe o czym – odezwał się George, poruszając znacząco brwiami i spoglądając na tę dwójkę.
– Nie wiem, o co ci chodzi George – prychnęła Alyssa.
– Ty już dobrze wiesz, o co mi chodzi, nie wymigasz się!
– Wmawiaj sobie!
– Możecie mi wytłumaczyć, o czym wy mówicie? – wtrącił oburzony Fred. – Mam wrażenie, że macie przede mną jakieś sekrety.
George już miał tłumaczyć bratu, o co chodzi, lecz Alyssa zdążyła go wyprzedzić.
– Ani mi się waż! – powiedziała i wskazała palcem na przyjaciela.
– Ja chcę wiedzieć!
– Freddie rumieńce naszej kochanej Alyssy to tylko i wyłącznie twoja zasługa – odparł George, a następnie zaczął uciekać, zostawiając dwójkę samą.
– A więc to tak. Onieśmielam cię kwiatuszku?
Alyssa rzuciła w stronę Freda gniewne spojrzenie, a następnie przyspieszyła kroku, zostawiając chłopaka samego w tyle.
Fred dotarł do Wielkiej Sali jako ostatni. Jakie było jego zdziwienie, gdy zobaczył siedzącego przy stole Gryfonów Daniela, zaraz obok Alyssy i Alicji Spinnet. Szybko pokonał dzielącą odległość i usiadł obok dziewczyny, która zajęta była rozmową ze swoim kolegą z Durmstrangu. Poczuł narastającą zazdrość i złość, gdy widział, jak uśmiechała się do Daniela.
George przyglądał się całej sytuacji z rozbawieniem. Siedząc naprzeciw brata, miał idealny widok na zaistniałą sytuację.
– A to musi być ten twój chłopak – odezwał się nagle Daniel, patrząc na Freda.
– Przestań, żaden od razu chłopak – powiedziała zmieszana Alyssa.
– Jak to nie chłopak? – wypalił nagle Fred, nie myśląc nawet o tym, co właśnie powiedział.
George opluł się sokiem dyniowym, a następnie parsknął śmiechem, zwracając przy tym uwagę wszystkich siedzących blisko uczniów.
– O czym ty do cholery mówisz Fred? – zapytała Alyssa, która poczuła się jeszcze bardziej zmieszana.
YOU ARE READING
Ray of Hope | Fred Weasley
Fanfiction„Fred wpatrzony był w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stała Alyssa. Trzymając się za policzek, który dotknęła swoimi ustami, nie zwracał uwagi na otaczający go świat. - No ładnie Freddie - powiedział George, opierając się na ramieniu brata. - W...