5. • HOGSMEADE •

4.9K 411 292
                                    

Weekend w pobliskiej wiosce Hogsmeade wypadł idealnie w Noc Duchów. Wszyscy uczniowie byli bardzo podekscytowani.

Alyssa wstała wcześnie rano i udała się w dobrym humorze na śniadanie. Wielka Sala była dosyć pusta. Większość osób wolała wyspać się w sobotę, natomiast ciemnowłosa nie chciała tracić tak pięknego dnia. Zajęła swoje miejsce przy stole i zaczęła smarować tosta dżemem truskawkowym, popijając przy tym ziołową herbatę. Kilka minut później dołączył do niej Harry, po którym widać było, że jest nie w humorze.

– Cześć Harry – przywitała się z młodszym kolegą, po czym nalała mu herbaty do filiżanki. – Masz, napij się, dobrze ci to zrobi.

– Dzięki – westchnął. – To, co ty też dzisiaj wybierasz się do Hogsmeade?

– Tak, jest mi bardzo przykro, że nie masz pozwolenia. Zresztą nie przejmuj się, na pewno jeszcze nie raz odwiedzisz tę wioskę.

– Tyle że wszyscy tam idą, a ja zostanę sam jak palec. Czemu zawsze muszę mieć takiego pecha Alysso?

– Przestań Harry! Obiecuję, że kupię ci pełno słodyczy z Miodowego Królestwa i o ile mi się uda, to przyniosę butelkę kremowego piwa – słysząc słowa Alyssy, Harry wysilił się na lekki uśmiech.

– Dziękuje ci, jesteś naprawdę świetna.

Rozmawiali jeszcze przez jakiś czas, a gdy przyszła pora zbiórki przed szkołą, Alyssa pożegnała się z Harrym przyjaznym uściskiem i ruszyła w stronę dziedzińca. Bliźniacy już na nią tam czekali. Po sprawdzeniu przez Filcha czy wszyscy mają zgody, uczniowie w towarzystwie opiekunów wyruszyli w drogę.

W powietrzu można było wyczuć jesień. Cała ścieżka była pokryta liśćmi, co dodawało jej uroku. Droga do wioski minęła trójce przyjaciół na śmianiu się z każdej najmniejszej rzeczy. Fred obserwował Alyssę i naprawdę nie mógł zaprzeczyć, że gdy się uśmiechała, była piękna. Wpatrywał się w nią przez chwilę, co nie uszło uwadze George'a, który tylko uśmiechnął się pod nosem.

– No dobra chłopaki, wy idźcie pozałatwiać swoje sprawy do Zonka, a ja przejdę się do Miodowego Królestwa – powiedziała Alyssa, gdy dotarli do Hogsmeade. – Obiecałam Harry'emu, że kupię mu słodycze.

– To spotykamy się za pół godziny w Trzech Miotłach? – zapytał George, na co Alyssa skinęła głową.

Trójka przyjaciół rozeszła się dwie różne strony. Alyssa weszła do Miodowego Królestwa, gdzie roiło się od uczniów. Przecisnęła się przez tłum, gdzie ujrzała jej ulubione różowe kostki lodów kokosowych. Wzięła kilka paczek, dla siebie i Harry'ego. Następnie zatrzymała się przy półce z różnymi smakami tabliczek czekolady. Sięgnęła po tę o smaku miodu i toffi, po czym postanowiła kupić jeszcze wielką beczkę fasolek wszystkich smaków. Na sam koniec wzięła jeszcze paczkę eksplodujących cukierków oraz maleńkich pieprznych diabełków. Gdy stała w kolejce do kasy jej uwagę przykuła paczka z kilkoma czekoladowymi żabami i nie mogła odmówić sobie kupienia ich.

Alyssa zapłaciła za zakupy i wyszła ze sklepu. Postanowiła od razu otworzyć paczkę czekoladowych żab i zjeść sobie chociaż jedną. Jej uwagę jednak przykuł wielki czarny pies siedzący w ciemnym zaułku pomiędzy budynkami. Mogła zauważyć, że zwierze jest mocno wychudzone, dlatego bez zastanowienia ruszyła w jego kierunku.

– Hej mały, chyba jesteś głodny – powiedziała, gdy stanęła zaraz naprzeciw psa.

Zwierzę zaszczekało na nią i wlepiło swoje szare ślepia prosto w dziewczynę.

– Przepraszam, mały to ty nie jesteś – zaśmiała się. – Nie wiem, czy lubisz czekoladowe żaby. Nic innego niestety nie mam do jedzenia.

Alyssa sięgnęła do torby i wyciągnęła z niej jedną czekoladową żabę. Schyliła rękę z jedzeniem w stronę psa, a on od razy zjadł przysmak.

– Chyba ci zasmakowało – odparła i sięgnęła po kolejną żabę. – Tyle ci starczy. Psom nie wolno jeść za dużo czekolady, bo dla nich to niezdrowe.

Pies popatrzył przyjaźnie na dziewczynę, po czym polizał jej dłoń. Alyssa od razu zaczęła go drapać za uchem i głaskać po pyszczku.

– Jesteś naprawdę ładny, ciekawe komu uciekłeś – zastanawiała się na głos. – Najchętniej to wzięłabym cię ze sobą, ale niestety w Hogwarcie mam już sowę, więc następnego zwierzątka nie mogę już mieć.

Alyssa usiadła na ziemi obok psa i spojrzała na zegarek. Miała jeszcze dziesięć minut do spotkania z bliźniakami, więc ten czas postanowiła spędzić z psem. Zwierzę położyło głowę na jej nogach i wlepiło swoje ślepia prosto w oczy dziewczyny.

– Wiesz, masz bardzo ładne oczy – przerwała na chwilę głaskanie psa i skupiła się na jego szarych tęczówkach. – Zresztą mają chyba taki sam kolor jak moje.

Siedziała jeszcze chwilę z psem, po czym nadszedł czas na pożegnanie.

– No dobra piesku – zaczęła. – Muszę się już zbierać, bo przyjaciele na mnie czekają. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.

Zanim dziewczyna wstała, pies polizał ją po twarzy, co wywołało u niej śmiech. Ostatni raz pogłaskała go i ruszyła w stronę Trzech Mioteł.

Stanęła przed maleńką gospodą. W środku było tłoczno, hałaśliwie i ciepło. Za barem stała madame Rosmerta obsługując tłum uczniów. Alyssa od razu zauważyła w kącie dwie rude czupryny i ruszyła w ich kierunku.

– To, co po kremowym piwie? – zapytał George, na co Alyssa i Fred pokiwali od razu głową.

– Georgie jakbyś mógł, weź jedno piwo w butelce, dla Harry'ego – powiedziała do przyjaciela, zanim wstał od stolika.

– Kupiłaś, to co chciałaś? – Fred zwrócił się do Alyssy, uśmiechając się do niej przyjaźnie.

– Na szczęście tak, ale w Miodowym Królestwie były takie tłumy. Bałam się, że wykupią większość słodyczy, zanim zdążę się gdziekolwiek przecisnąć.

– A czego innego się spodziewałaś? Miodowe Królestwo to chyba najbardziej oblegany sklep.

– Tutaj się z tobą zgodzę, ale wiesz Fred, nie ma się co dziwić w końcu tyle tam pyszności.

Chwilę później zjawił się z powrotem George, niosąc trzy dymiące cynowe kufle grzanego kremowego piwa i jedną zamkniętą butelkę, którą Alyssa schowała do swojej torby.

Przyjaciele spędzili długi czas, siedząc i popijając następne kufle piwa. Po trzecim postanowili przejść się jeszcze raz po wiosce. Wstali z miejsc i ruszyli do wejścia. Na zewnątrz zaczęło się powoli ściemniać. Latarnie oświetlały drogę, a zimny wiatr powiewał w powietrzu. Alyssa poczuła, jak zaczyna drżeć z zimna, co nie uszło uwadze Freda. Pospiesznie ściągnął z szyi swój szalik i owinął nim porządnie dziewczynę.

– Dziękuje Fred, ale zaraz mnie udusisz – zaśmiała się.

– Jesteście tacy kochani – rozmarzył się George, patrząc na parę przyjaciół.

Momentalnie na twarzy Freda i Alyssy wkradła się czerwień. Oboje zawstydzeni odsunęli się od siebie. Fred rzucił swojemu bliźniakowi gniewne spojrzenie.

– Georgie czy ktoś kiedyś zdzielił cię w głowę? – zapytał, po czym podszedł do brata.

– Freddie, ale spokojnie, po co te nerwy – odparł George, dusząc się ze śmiechu.

– Ej chłopaki, ale uspokójcie się już – wtrąciła się Alyssa, odciągając od siebie braci.

Dziewczyna zawsze interweniowała, jeżeli jej przyjaciele zaczynali się sprzeczać. Wiedziała, że oni nigdy nie pokłóciliby się na poważnie, ale jako ich przyjaciółka musiała reagować w takich momentach.

Gdy sytuacja pomiędzy bliźniakami się uspokoiła, trójka przyjaciół powoli ruszyła z powrotem do szkoły. Nie obyło się oczywiście od rzucania się liśćmi i śmiechu. Dopiero gdy zbliżyli się do drzwi wejściowych, odczuli wielki głód. Na całe szczęście w Wielkiej Sali czekała ich uczta z okazji Nocy Duchów, której cała trójka nie mogła się już doczekać.

Ray of Hope  |  Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz