Przepraszam, wszystko poszło nie tak

1.2K 140 16
                                    

– Wiesz co jest zajebiste w byciu samotnym? – zapytałam, mieszając drewnianą łyżką jajecznice na patelni.

– Bycie samowystarczalnym? – zapytał Kook, choć nie widziałam jego twarzy mogłam się domyśleć, że jest znudzony.

– Otóż nie, mój drogi. Nic nie jest fajne. – Obróciłam się i machnęłam łyżką przez co jeden z kawałków upadł na ziemie. – W byciu samotnym absolutnie nic nie jest fajne.

– Możesz nie brudzić w mojej kuchni. – Jego słowa były zniekształcone przez dłoń, na której opierał szczękę.

Podniosłam kawałek jajecznicy i wyrzuciłam do śmietnika kontynuując:

– Wiesz o tym, że zasypiam dopiero nad ranem? To jest tak uwłaczające. Jestem dojrzałą kobietą i nie potrafię zasnąć, gdy jestem sama w mieszkaniu.

Nałożyłam jajecznice na talerz i z niezamierzonym hukiem postawiłam oba naczynia na stole, przy którym siedział Kook.

– Uwłaczające jest to, że potrafisz przypalić nawet jajecznice. – Wbił widelec w gumowatą substancję.

Usiadłam na krześle naprzeciwko. Siedzieliśmy w milczeniu jedząc przypaloną jajecznicę i pijąc ją zbyt gorzką kawę.

– A ty nie umiesz zrobić dobrej kawy. – Powiedziałam przełykając nierozpuszczone grudki.

– To po co ją pijesz?

– A ty po co jesz moją jajecznice?

Jungkook spojrzał na talerz i przeżuł to co miał w ustach. Wziął kolejny łyk kawy. Oboje byliśmy tak samo przygnębieni po porannej, niespodziewanej wizycie Namjoona i Mazurek. Równie szybko i bez zapowiedzi pojawili się, jak i zniknęli. Chyba nie czułam się winna. Choć coś w środku sprawiało, że nie chciałam o tym myśleć, ani zastanawiać, jak potoczą się dalej sprawy.

Ledwo otwarte powieki Jungkooka wciąż się przymykały. Oboje mieliśmy za sobą nieprzespaną noc pełną łez, pustych wyzwisk i innych niepotrzebnych emocjonalnych bzdet.

– Dziękuję. – Powiedziałam, zapominając, że Kook nie potrafi czytać w moich myślach i nie ma pojęcia o czym mówię. – Za to, że ze mną zostałeś i za to, że stanąłeś w mojej obronie. Jest mi teraz potrzebny ktoś taki jak ty. Oczywiście nie zrozum mnie źle nie chodzi mi o partnera życiowego. To znaczy chodzi mi, ale tylko o partnera bez wiesz...

– Przed chwilą nazwałaś się dojrzałą kobietą, a teraz boisz się powiedzieć seks? – Odłożył widelec i przybrał poważniejszy wyraz twarzy. – Musimy się wspierać i to jest teraz najważniejsze. To, że możemy czuć w sobie oparcie.

– Możesz je we mnie czuć. – Powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko, a gdy on odwzajemnił gest, westchnęłam odrobinę ciężej. – Wszystko się teraz zmieni prawda?

Jungkook nie odpowiedział mi, ale kiwnął głową. Znowu zapchał usta jajecznicą i czerstwym chlebem. Naprawdę nie chciałam, żeby to wszystko się aż tak popsuło. Zdałam sobie sprawę, że oddaliliśmy się od wszystkich, każdy od każdego. Nie rozmawiałam z Julią tak często jak kiedyś, albo nawet tyle, żeby było to wystarczające. Najgorsze było to, że nawet tego nie zauważałyśmy. Ani ona, ani ja. Problemy i dorosłość oddalał nas, czas nas rozdzielał. Hoseok także przestał do mnie pisać tak często, jak na początku wyprowadzki. A z Mazurek miałam wrażenie, że nie potrafię rozmawiać już o niczym więcej niż jej stalkerce. Chciałam się z tego wydostać, wykopać spod tej przygniatającej mnie czarnej ziemi. Jednak nie wiedziałam nawet czy kopie w dobrym kierunku, czy aby na pewno wykopuję się spod tej ciężkiej grudy, czy może jednak kopie sobie głębszy grób.

WE ARE BOYSWhere stories live. Discover now