Everything will be fine

3.5K 403 156
                                    

– Jak mam być spokojna? – powiedziałam zirytowana, gdy policjant po raz setny tłumaczył mi, że złość w niczym nie pomoże.

– Czekaliśmy spokojnie cały ten czas. – Odezwał się wreszcie Namjoon, a wyraz jego twarzy był mi zupełnie obcy. – Ale to trwa już ponad miesiąc – powiedział, zaciskając w pięść dłonie, które trzymał sztywno na stole. – Teraz sprawa ma inna wagę, wmieszana jest w to także prasa.

– Jest pan osobą publiczną, więc zainteresowanie mediów tą sprawą było nieuniknione.

– Kurwa mać! – Uderzył pięścią w stół tak, że nawet ja podskoczyłam zdziwiona. – Czy to, że jestem osobą publiczną upoważnia kogokolwiek do tego, by nachodzić mnie w domu? Nieważne, kim jestem, nic nie zmienia faktu, że ktoś wtargnął do mojego apartamentu, a później bez mojej zgody udostępnił gazecie zdjęcia.

– Nie ulega wątpliwości, że było to wtargnięcie i niezwłocznie zajmiemy się tą sprawą. Zrobimy co w naszej mocy, by przyśpieszyć rozwój postępowania, a także rozwiązać problem z...

– Tak jak zajmujecie się resztą zgłoszeń? – przerwał mu i nie czekając na odpowiedź, podniósł się, ruszając w kierunku drzwi.

Przed wyjściem także postanowiłam obrzucić policjanta nienawistnym spojrzeniem i opuściłam pomieszczenie. W ostatniej chwili mogłam być świadkiem jak sylwetka mojego narzeczonego znika za dużymi drzwiami prowadzącymi na zewnątrz.

– Kochanie. – Podeszłam do Namjoona, który przechadzał się w tę i z powrotem, chcąc ochłonąć.

– Przepraszam, to wszystko moja wina. – Odsunął dłonie z twarzy i zaczesał nieułożone włosy do tyłu. – To przeze mnie musimy walczyć z tym wszystkim.

– Nami, nie chcę, byś czuł się teraz urażony, ale jeśli myślałeś, że twoje życie kiedykolwiek będzie normalne, po tym jak skończyłeś karierę, to jesteś skończonym idiotą. Obierając taką drogę, postanawiając zostać idolem, na samym początku tego wszystkiego wykreśliłeś się z rejestru ludzi przeciętnych. Już na zawsze zostaniesz Rap Monsterem z BTS.

– RM'em – poprawiał mnie. – Zmieniłem przecież pseudonim.

– Słońce, to, że w połowie kariery, uznałeś że Rapujący Potwór jest zbyt dziecinny, albo postanowiliście zmienić kuloodpornych harcerzyków na jakąś fajniej brzmiącą nazwę, nie zmienia faktu, że tak się nazywaliście. Za błędy trzeba płacić.

Zaśmiał się niemrawo, a ja poczułam się odrobinę lżej widząc, że jestem w stanie wywołać na jego twarzy choć drobny uśmiech.

Rozległ się dzwonek telefonu, który wyrwał nas z chwilowego zamyślenia. Namjoon odsunął się ode mnie i wyciągnął urządzenie z kieszeni. Mruknął coś niezrozumiale, zamiast zwyczajnie przywitać się z rozmówcą. Chwilę słuchał tego, co miał mu do przekazania dzwoniący i odparł zmęczonym głosem:

– Tak, przed komisariatem. – Rozejrzał się dookoła, jakby chcąc utwierdzić się w tym, że znajduje w wspomnianym miejscu. – Nie, tym bliżej. Tak koło Hapjeong-dong. – Westchnął, wkładając dłonie do kieszeni. – Przecież wiesz, że nie jeździmy już autem.

Rozkopywałam brudny śnieg butem, rozmyślając nad tym, do czego tak naprawdę doprowadziła nas cała ta sytuacja.

Nie mogliśmy mieszkać w naszym mieszkaniu, zdając sobie sprawę z tego, że i tak nie zmrużymy oka, wiedząc, że nie jesteśmy w nim chociaż w minimalnym stopniu bezpieczni.

Nie mogliśmy jeździć naszym autem, wiedząc, że skoro dostęp do naszego mieszkania nie był problemem, to nie będzie go tym bardziej, jeśli chodziło o nasz pojazd.

WE ARE BOYSWhere stories live. Discover now